Sokoły Droszew – KKS Kalisz:
Na wniosek policji (tym razem ostrowskiej) mecz przełożony na inny termin (początek komedii pod nazwą A-klasa).
Raszkowianka Raszków – KKS Kalisz:
Na wniosek klubu z Raszkowa i oczywiście ostrowskiej policji mecz przeniesiony do Kalisza (gramy jako goście). No więc „gości” ok. 120, troche ultrasujemy. Na meczu dochodzi do kilku incydentów, przez które nasz klub dostaje karę 500zł oraz nakaz wprowadzenia profesjonalnej ochrony.
KKS Kalisz – Piast Czekanów:
Nas 130 osób w młynie, dopingujemy cały mecz tym razem bez ultra atrakcji.
Sokoły Droszew – KKS Kalisz:
W końcu jakiś wyjazd, szkoda tylko że to przełożony mecz z pierwszej kolejki i niestety wypadł w środę do tego przy fatalnej pogodzie. Nas 90 osób. W drugiej połowie dopingujemy bez koszulek oraz odpalamy 14 rac, co przy panującej pogodzie dało dobry efekt. Ponadto przerywamy mecz wbiegając na murawę chcąc dorwać paru ochroniarzy gdyż jeden z nich za bardzo wczuł się w rolę i potraktował naszego fana gazem. Sytuację uspokajają nasi piłkarze i dzielne oddziały anty KMP Ostrów. Po tym meczu dostajemy kolejną karę finansową i zakaż wyjazdowy do odwołania!!!
Żaki Taczanów – KKS Kalisz:
Kilka lat temu, gdy zawitaliśmy do Taczanowa na PP doszło do sporej awantury z całą wiochą (mecz zakończony przed czasem). Tym razem nie dane nam było gościć na tym „gorącym” terenie, bowiem miejscowi oddali nam mecz walkowerem.
KKS Kalisz – Gladiatorzy Sierszew:
Nas 80, siedzimy w sektorze bez flag i dopingu, co jest naszym protestem przeciwko wprowadzeniu biletów oraz pewnej agencji ochrony (wyjątkowo przez nas nielubianej z pewnych powodów).
Polonia Żerków – KKS Kalisz:
Podobnie jak mecz z Raszkowianką (zamiast wyjazdu) gramy u siebie jako goście (tym razem na stadionie Calisii). Nas ok. 80 osób. W 23 minucie po stracie bramki na 0-3 nastąpił wjazd na murawę i drobne przepychanki z ochroną. Sędzia wraz z piłkarzami gości zmyka z boiska i zakańcza mecz walkowerem. Po tym meczu kolejna kara finansowa i zamknięty stadion do odwołania.
KKS Kalisz – CKS Zduny:
Mecz na naszym stadionie. Zbieramy się pod stadionem w 40-50 osób, kilka okrzyków, co myślimy o zakazach, ponadto obrzucamy ochronę zapalonymi racami, petardami i butelkami po czym zawijamy się do domu.
CKS Zbiersk – KKS Kalisz:
Półtora miesiąca minęło zanim nasza drużyna zagrała mecz po za Kaliszem. Jako że obowiązuje nas zakaz wyjazdowy oficjalny wyjazd nie wchodził w grę. Swoim transportem docieramy w sumie w 40 osób. W przerwie awantura z ochroną, psami i miejscową wieśniactwem. Zwijają jednego od nas, lecz po krótkim czasie udaje nam się go odzyskać, po czym wsiadamy w auta i wracamy do Kalisza mijając po drodze jadące na sygnale kabaryny z kaliską psiarnią. Na drugą połowę dociera autem kolejnych pięciu kakaesiaków, (którzy nie wiedzieli o wcześniejszych wydarzeniach) i po głośnym okrzyku „KKS” rzuca się na nich policja, która brutalnie ich obija, skuwa w kajdanki i 2 osoby zawija na dołek gdzie zostają im postawione zarzuty czynnej napaści na policjanta. Za co zostają skazani przez sąd 24-godzinny na wyroki z zawieszeniu. CHWDP
Reszta meczy nie jest godna odnotowania, bowiem wszystkie spotkania były rozgrywane w Kaliszu przy zamkniętym stadionie.
Portugalia – Polska: 1 osoba.
Finlandia – Polska:
17 z flagą, stawiamy się najliczniejszą bądź też jedną z liczniejszych ekip klubowych. Podróż autokarem wraz z koalicją Bałtyk – Lębork – Kotwica (12 osób).
Polska – Kazachstan (Warszawa)
: 8 z flagą.
Polska – Węgry (Łódź):
11 osób z flagą na niciarce.
Polska – Belgia (Chorzów):
11 z flagą, mimo iż jechaliśmy w ciemno bez biletów a był to mecz o awans, więc z biletami lipa udało się dostać i to na całkiem dobry sektor. Ogólnie piknik, jedynie mała przygoda pod stadionem, gdy od jednego z naszych w pysk dostał jakiś konik i zwołał swoich kumpli. Wszystko jednak rozeszło się po kościach.
Serbia – Polska (Belgrad):
Wyjazd do Serbii na reprezentacje rozpoczynamy w już w poniedziałek przed północą. Trasa do samego Belgradu mija bez problemu i w tamtejszej stolicy jesteśmy już następnego dnia koło południa, gdzie następnie kierujemy sie pod stadion, aby zakupić bilety, z którymi nie było najmniejszego kłopotu, a nawet były tańsze jak w PZPN. Pod stadionem spotykamy grupkę miejscowej małoletniej patologi z “Red Star” z która gadamy(mocno dopytywali sie o Lecha:)). Dalej ruszamy w miasto w poszukiwaniu noclegu. Chwila relaksu na kwadracie(dołku) i czas na nocny wypad w miasto(a że ekipa lubi poczuć smak ryzyka) od razu znalazło sie kasyno:) tutaj tradycyjnie karta nam nie idzie i ruszamy dalej lżejsi o kilka tys.dinarów. Jak w tego typu wypadkach bywa trzeba było złagodzić stres w pobliskim pubie gdzie napotykamy następnych polonusów, kilka szybkich kolejek i połowa idzie na nocleg ,a połowa dalej odegrać sie w jaskini hazardu, skutków tego ruchu nie muszę już pisać bo wszyscy wiedza jak sie skończyło(po raz kolejny wyzerowane kieszenie 🙂 ). Po dotarciu na nocleg zastajemy nie miła niespodziankę. Na parkingu została wybita tylnia szyba w wozie i zerwana mała flaga polski(na poprzednie mistrzostwa Tyskie takie rozdawał) nasz błąd i nauczka na przyszłość. Następnego dnia z lekkim bólem głowy udajemy sie na lotnisko po naszego emigranta, który miał dołączyć do naszej wycieczki, ale co sie okazało warunki atmosferyczne nie pozwoliły na to i doleciał tylko do Wiednia. Jako że do meczu zostało jeszcze sporo czasu postanawiamy ruszyć do miasta na jakiś obiad(z reszta ceny są tam bardzo przystępne za posiłek) później jeszcze krotka wizyta na kwadracie i ruszamy na mecz. Trochę kręcimy sie pod stadionem, ale ze jest jeszcze kilka godz. i pały chcą nas zamknąć już na sektorze. Udajemy sie do pobliskiej knajpy na piwo. Sam mecz to dokładne trzepanie na bramie i miła niespodzianka na sektorze brak większej liczby pikników. Sporo osób w barwach klubowych i wiedzące, po co tu przyjechały (ŁKS, Resovia, Stalówka, Bałtyk, Zagłębie. Sosnowiec, BKS Bielsko) to tylko kilka ekip, jakie były. Flaga niestety zostaje rozwinięta tylko częściowo z powodu braku miejsca na bocznym płocie. Dziwi tylko postawa Serbów ze odpuszczają zupełnie ten mecz. Po meczu jakieś małe zamieszanie przy wychodzeniu ze stadionu (nie jestem pewien, bo nie widziałem). My wracamy do centrum po swoje rzeczy i w pełnym zdziwieniu widzimy ze miejscowa policja już na nas czeka i każe nam jechać za sobą po za teren miasta strasznie sie wściekają, kiedy ich gubimy i wjeżdżamy na stacje benzynową, ale zabierają kierowcy paszport i już każą jechać ciągle z nimi. Na trasie do granicy mijamy jeszcze cała kolumnę Polskich autokarów co wygląda całkiem efektownie:). Dalsza droga mija już bez większych problemów, tylko na Słowackiej granicy czepiają sie o brak winiety i wystawiają kredytowy, ale szybki wałek kierowcy sprawia ze koszt zapłaty leci na ściemniony adres. W Kaliszu meldujemy sie późnym popołudniem. Tak na koniec jeszcze trochę o Serbach bez problemu można sie z nimi dogadać po polsku. Na drogach panuje tam zupełny “Dziki Zachód”, dziewczyny zgrabne i naprawdę sympatyczne a “Rakija” specjał ze śliwowicy zabójczy:)
Lech Poznań – Zagłębie Sosnowiec:
Ustawiamy się na fc Lecha z Ostrowa Wlkp. Ogólnie namierzamy 3 auta, które niestety nie wracały razem. Przed Ostrowem próbujemy zatrzymać jedno auto (prawdopodobnie z flagą) ale uciekają, mimo że później gonimy ich już tylko jednym autem po Ostrowie nie zatrzymują się i uciekają ulicami swojego miasta.
Tur Turek – Piast Gliwice:
Podbijamy pod klatkę gości w Turku i umawiamy się na małe co nieco po meczu. Gdy zebraliśmy się ekipą samochodową, mając w planie jechać od Kalisza za autokarem Gliwiczan dzwoni Piast i mówi, że są w Sieradzu. Stało się jasne że z czegokolwiek nici. W rozmowie w Turku Piast informuje nas, że jechali w pierwszą stronę przez Kalisz i myśleliśmy że tak samo będą wracać, niestety pały miały inny pomysł i lipa.
Lech Poznań – Legia Warszawa:
Postanawiamy po meczu trafić pewien fc, jednak akcja nie przynosi skutku, lecz wracając do Kalisza zauważamy dużego busa fc Krotoszyn, który na trasie zostaje zatrzymany. Oczywiście nikt nie ma zamiaru z niego wysiąść, więc wybijamy szybę i próbujemy kogoś przez nią wyciągnąć. Niestety w tym momencie kierowcy udaje się ruszyć taranując nasze auto (tracimy boczne drzwi). Wkurzeni wracamy do Kalisza i przed miastem dostrzegamy busa na ostrzeszowskich blachach wracającego z meczu Lecha. Atakujemy na światłach w Kaliszu, niestety kierowca wciska gaz do dechy i czmycha na czerwonym świetle, podobnie zresztą pokonując kolejne skrzyżowania w mieście, gonimy ich jeszcze za Kalisz, po czym odpuszczamy.
Ostrovia Ostrów – LZS Doruchów:
W trakcie drugiej polowy wbijamy się na stadion i ruszamy w kierunku miejscowych część widząc co się święci zaczyna uciekać, kilka osób wykazuje chęć do walki, ale po chwili odpuszczają i dołączają do reszty uciekających. Paru chowa się w budynku klubowym a reszta sprintem przez murawę ucieka gdzie się da. Mecz zostaje przerwany. Po wszystkim śpiewając zaznaczamy swoją obecność i opuszczamy w spokoju stadion.