Oficjalny niezależny serwis kibiców KKS-u KaliszOficjalny niezależny serwis kibiców KKS-u KaliszOficjalny niezależny serwis kibiców KKS-u KaliszOficjalny niezależny serwis kibiców KKS-u Kalisz
  • Strona główna
  • Relacje
  • Galeria
  • Stadion
  • Tylko KKS
  • Sektor Niebo
  • Historia KKS-u Kalisz
  • O Stronie

Sezon 1998/1999 (wiosna)

    Strona główna Relacje Sezon 1998/1999 (wiosna)

    Sezon 1998/1999 (wiosna)

    By kakaesiak | Relacje | Comments are Closed | 9 lutego, 2020 | 0

    25 kwietnia 1999 -IV liga: TS Gruszczyce – KKS KALISZ 0:5
    Na ten dość egzotyczny wyjazd zdecydowało się udać w niedzielny poranek 17 Kakaesiaków. Nikt dokładnie nie orientował się gdzie owa mieścina się znajduje. Co lepsi z zakresu geografii podpowiadali, że gdzieś w okolicy Błaszek. Nikt też nie był za bardzo zorientowany w kwestii dojazdu do miejsca docelowego. Umówiliśmy się więc na dworcu PKP i wsiedliśmy do pierwszego pociągu do Błaszek. Wszyscy oczywiście posiadaliśmy bilety na przejazd (jak zwykle były to bilety „roczne – nie widoczne”), więc kanar nie robił problemów;)
    Docieramy w spokoju do Błaszek, a dokładniej do Maciszewic, bo tam znajduje się stacja PKP. W przydworcowym markecie robimy małą promocję, a naszym łupem pada m.in. dezodorant marki „Spice Girls”;) Każdy kto miał okazję być na wyjeździe w Błaszkach wie, że ze stacji do centrum jest jakieś 5 km. Nikt na początku o takim spacerze nie myślał, ale pierwszy PKS do Błaszek był dopiero w poniedziałek;) Byliśmy więc skazani na własne nogi. Kiedy już wyruszyliśmy w drogę rozpętała się burza z ulewnym deszczem i zerwał taki wiatr, który bez problemu pozbawiłby wąsów samego Adama M.;) Zostaliśmy jednak uratowani przez dobrego człowieka jadącego żukiem, który wspaniałomyślnie zabrał nas na „pakę”. Tym sposobem dotarliśmy do centrum Błaszek.
    Szybki rzut oka na rozkład jazdy PKS i okazuje się, że mamy autobus do Gruszczyc… tyle, że za jakieś 20 godzin:) Całe szczęście naszym oczom ukazał się bus polskiej produkcji marki „Nysa”. Krótkie negocjacje z szoferem zakończone sukcesem i już jesteśmy na pokładzie tej maszyny. Dla zainteresowanych koszt przejazdu: 5 zł i otrzymany wcześniej w promocji dezodorant:) Kierowca nieco zestresował się dużym (jego zdaniem) natężeniem ruchu na tej trasie (mijaliśmy może 2 samochody), ale jakoś sobie z tym stresem poradził. Dał nam do wyboru dwa przystanki w dwóch strategicznych miejscach Gruszczyc – stadion i centrum.
    Do meczu jeszcze sporo czasu, więc wybieramy opcje – centrum. Wysadził nas więc pod sklepem w sąsiedztwie, którego znajdowało się coś w rodzaju baru. Wbijamy do sklepu i zaopatrujemy się w alkohol. Po którymś z kolei kursie sklepowa mówi, żebyśmy już nie pili bo w przeciwnym razie nie wygramy tego meczu:) Kiedy dowiedziała się, że nie jesteśmy piłkarzami ochoczo podała nam kolejne butelki.
    Już mamy iść na stadion, ale pod barem dochodzi do starcia z tubylcami, które nie najlepiej dla nich się zakończyło. Pod stadionem (czytaj: boisko szkolne) spotykamy 6 z EG która przyjechała wynajętym busem i jest nas w sumie 23. Zajmujemy północna trybunę, którą oddziela od boiska „fosa” zgadując, że jest ona przeznaczona dla grup przyjezdnych. Wszyscy przeszli po kładce na druga stronę, tylko jeden z nas nie wiedzieć czemu wziął rozbieg w stylu R.Carlosa i ruszył w naszą stronę. Niestety nie udało mu się w ten odważny sposób dostać na naszą stronę. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło – zaliczył darmową kąpiel w znanym z leczniczych właściwości, gruszczyckim błocie;)
    Do przerwy prowadzimy 1:0. W przerwie część idzie na zakupy do sklepu, a część zostaje na „trybunie”. Sklepowi mają drugi dym tego dnia. Widząc co się dzieje spieszymy im z pomocą. Po raz drugi miejscowi muszą przełknąć gorycz porażki. W odniesieniu zwycięstwa pomogły nam rowery służące za pociski. Po powrocie na boisko ma miejsce komiczna sytuacja: podchodzi do nas chłop w gumofilcach w asyście krowy i mówi, że musimy opuścić „trybunę” wyrażając się tak: „spierdalać stąd, to moje pole”:) Rozbawił nas maksymalnie i oddalił się z miejsca zdarzenia widząc, że nic w tej sprawie nie wskóra.
    Piłkarze strzelają jeszcze 4 bramki i ostatecznie odnosimy efektowne zwycięstwo 5:0. Wychodzimy ze „stadionu”, a chłopaki odjeżdżają. Nasza 17 zabiera się z piłkarzami. Kiedy już większość z nas jest w środku miejscowi przypuszczają szturm na nasz autokar. Uczestniczyli w tym chyba wszyscy mieszkańcy wioski: nie zabrakło kobiet i dzieci, a na czele tej „bandy” stał sam sołtys:) Na wyposażeniu mieli sztachety oraz wszelki sprzęt gospodarczy. Ci, którzy znajdowali się poza autokarem podjęli nierówną walkę. Reszta wychodząc z autokaru została potraktowana gazem łzawiącym przez miejscowego partyzanta. Po chwili miejscowi wycofują się do swych domostw. Tym razem to oni byli górą. Ładujemy się do autokaru i wracamy do Kalisza. Można powiedzieć, że wyjazd bardzo ciekawy, pomimo tego, że nic wcześniej na to nie wskazywało. Jest to doskonały przykład tego, że odpowiednia mobilizacja musi być przed każdym wyjazdem. Może zrozumieją to w końcu Ci, którzy nie jeżdżą na niektóre wyjazdy mówiąc: „bo tam nic nie będzie”. Jak widać na każdym wyjeździe „coś być może”.
    Nas:23 Miejscowych:0

    3 kwietnia 1999 – IV liga: GKS II Bełchatów – KKS KALISZ 2:3
    Było to dla nas bardzo ważne spotkanie, takie z rodzaju tych za „6 pkt”. Mimo sporej straty do lidera z Bełchatowa nadal liczyliśmy na awans naszej jedenastki do rozgrywek trzecioligowych.
    Na zbiórce koło „Tęczy” meldują się 42 osoby. Autokar na ten wyjazd zorganizowali chłopacy z Opatówka. Również u nich spóźnialscy mogli nabyć klubowe kominiarki.
    Droga do Bełchatowa mija szybko i spokojnie. Na stadionie zajmujemy miejsce w klatce (bodaj pierwszy raz w historii wyjazdów na KKS). Liczyliśmy, że na meczu pojawią się fani pierwszoligowego GKS-u, ale widać w sobotę wielkanocną mieli ważniejsze sprawy na głowie – w końcu jajka same się nie poświęcą.
    Mecz układa się po naszej myśli, a my pomimo dość wysokiej temperatury prowadzimy dobry doping. W trakcie meczu dołącza do nas dwóch Widzewiaków, którzy do klatki dostają się od tyłu sektora po odgięciu blachy.
    Ostatecznie wygrywamy ten emocjonujący mecz 3:2! Jako ciekawostkę należy odnotować fakt, iż drugą bramkę zdobywa dla miejscowych w 89 minucie niejaki Grzegorz R. (tak, tak chodzi o tego od drewna). Końcowy wynik sprawia, że w drogę powrotną ruszamy w znakomitych nastrojach.
    Jako, że zwycięstwo takie należało odpowiednio uczcić, nie zabrakło licznych promocji po drodze, podczas których nie gardzono nawet takimi artykułami jak kwaszona kapusta i ogórki. Niestety niektórzy połączyli wspomniane wiktuały z tanim winem produkcji rodzimej i nie trudno chyba się domyślić jaką reakcję organizmu wywołał w/w zestaw. Jeden z degustatorów wspomnianej mieszanki chciał złożyć najwidoczniej reklamację już po spożyciu towaru. Nie otrzymawszy jednak zwrotu zainwestowanych środków płatniczych, sam zadbał o zwrot -innego rodzaju – co skutkowało tym, że jego bluza musiała zmienić przeznaczenie. Jako kulturalny uczestnik wycieczki krajoznawczej zmuszony był doprowadzić podłogę autokaru do stanu sprzed degustacji. Sumienie tego młodego człowieka mówiącego zawsze sąsiadom „dzień dobry” nie pozwalało pozostać obojętnym po tym przykrym “akcydencie”.
    W Zduńskiej Woli z kolei jesteśmy świadkami plenerowego przedstawienia wysokich lotów pod jakże wzniosłym tytułem: „stara baba oddająca kał pod Biedronką”. Autorka spektaklu z imienia i nazwiska pozostaje po dziś dzień nieznana.
    Jadąc dalej kolejny z uczestników wyjazdu zapewnia nam atrakcje zakładając się z kierowcą naszego autobusu o to, że ten nie przekroczy magicznej prędkości 100 km/h. Wizja zdobycia butelki wywaru ziemniaczanego podziałała na kierowcę na tyle mobilizująco, że podjął wyzwanie. Pomimo szczerych chęci zabrakło mu trochę by przekroczyć wyznaczoną przez naszego kolegę granicę. Niestety stary poczciwy Autosan nie dał rady ku rozpaczy kierującego pojazdem.
    W Sieradzu zatrzymujemy się by honorowo oddać urynę (natury nie oszukasz). Większość załatwia potrzebę fizjologiczną oznaczając przy tym ścianę pewnego budynku, inni ozdabiają tę samą ścianę przy pomocy sprayu. Po chwili okazuje się, że ściana owa należy do budynku, w którym swoją siedzibę ma komisariat Milicji Obywatelskiej. Po zreflektowaniu się i szybkiej ocenie sytuacji, ci malujący ścianę przerywają wykonywaną przez siebie czynność, natomiast ci drudzy przerwać tego co zaczęli nie byli już w stanie i spokojnie kończą to co zaczęli.
    W zajebistej atmosferze i humorach wracamy do Kalisza. Wyjazd rewelacyjny pod każdym względem!
    Nas: 44 (w tym 2 Chrobry, 2 Widzew) Miejscowych:0
    No tags.

    Related Post

    • Historia Zgody z Cermaiką Opoczno 8.10.1995 – 25.06.2000

      By kakaesiak | Comments are Closed

      Wszystko zaczęło się jesienią ’95 , gdy na jakimś meczu Widzewa podeszło do nas kilku gości z Opoczna i zaczęła się rozmowa. Zaprosili nas na mecz Ceramika -KKS , który miał się odbyć już niedługoCzytaj więcej

    • Historia Zgody z Chrobrym Głogów

      By kakaesiak | Comments are Closed

      Pierwszą oficjalną zgodą kaliskich kibiców była Ceramika Opoczno. Zgoda nawiązana została 8 października 1995 roku podczas naszego pobytu na meczu Ceramika – KKS ,a zerwaliśmy ją później 25 czerwca 2000 r podczas naszego wyjazdu doCzytaj więcej

    • Sezon 1994/1995 (jesień)

      By kakaesiak | Comments are Closed

      W sezonie 1994/1995 gdy KKS grał w IV lidze  byliśmy w: Victoria Ostrzeszów – 10 osób Warta Działoszyn – 15 osób Pogoń Nowe Skalmierzyce – 60 osób W sezonie tym KKS wywalczył I miejsce iCzytaj więcej

    • Sezon 1995/1996 (jesień)

      By kakaesiak | Comments are Closed

      CERAMIKA O. – KKS 8.IX.95. Cała sprawa miała miejsce kilka tygodni wcześniej na meczu w Łodzi pozew Lechia Gdańsk.W przerwie tego spotkania podeszło do mnie i Kszanego oraz paru innych osób z Kalisza kilku kiboliCzytaj więcej

    • Sezon 1995/1996 (wiosna)

      By kakaesiak | Comments are Closed

      KKS – Barycz J.P Ten sparing miał się nie odbyć,ale w ostatniej chwili trzecioligowców z LKS Jankowy zastąpiła drużyna Baryczy Janków Przygodzki, która gra w IV lidze. Mecz mimo sporego mrozu i śniegu zastał rozegrany.Czytaj więcej

    • Sezon 1996/1997 (wiosna)

      By kakaesiak | Comments are Closed

      16.III.1997 KKS Kalisz 1-0 Mień Lipno Nas na tym meczu 40 osób. 23.III.1997 KKS Kalisz 0-3 MKP Zgierz Spotkanie to obfitowało w liczne przerwy. Pierwsza przerwa to ta po 45 minucie meczu, a dwie następneCzytaj więcej

    • Sezon 1998/1999 (jesień)

      By kakaesiak | Comments are Closed

      29 sierpnia 1998 – IV liga: Włókniarz Pabianice – KKS KALISZ 1:1 Po odpuszczeniu wyjazdu do Brzezin na Start skupiliśmy się w całości na znacznie atrakcyjniejszym pod względem kibicowskim wyjeździe do Pabianic. Mobilizacja okazała sięCzytaj więcej

    • Sezon 1999/2000 (jesień)

      By kakaesiak | Comments are Closed

      1)  KKS – Jagiellonia Tuszyn Pierwszy mecz w Kaliszu i aż szkoda pisać cokolwiek. Nie było dopingu, a towarzystwo porozchodziło się po stadionie jak na pikniku. Był to najgorszy mecz od dawna. Na młynie wisiałyCzytaj więcej

    Ostatnie wpisy

    • Sezon 2022/2023 (wiosna)
    • Sezon 2022/2023 (jesień)
    • Sezon 2021/2022 (wiosna)
    • Sezon 2021/2022 (jesień)
    • Sezon 2020/2021 (wiosna)

    Archiwa

    • marzec 2023
    • październik 2022
    • czerwiec 2022
    • sierpień 2021
    • październik 2020
    • luty 2020

    Kategorie

    • Relacje
    Oficjalny niezależny serwis kibiców KKS-u Kalisz • KKS • Kalisz • kibice • Cebulorz • kakaesiacy • kakaesiak • kaliski • klub • sportowy Potrzebujesz film z budowy?
    • Strona główna
    • Relacje
    • Galeria
    • Stadion
    • Tylko KKS
    • Sektor Niebo
    • Historia KKS-u Kalisz
    • O Stronie
    Oficjalny niezależny serwis kibiców KKS-u Kalisz
    sponsored