9.01.2005 KKS Kalisz – Calisia Kalisz (sparing)
Bardzo niespodziewanie, bo już 9 stycznia doszło do pierwszego sparingu naszego KKS-u. Z pomysłem rozegrania tego meczu na rzecz WOŚP wystąpili działacze Calisii, którzy liczyli zapewne na sukces medialny w postaci pokonania rozbitego po rundzie jesiennej naszego zespołu. Na szczęście plany te się nie zrealizowały i mieliśmy naprawdę fajną imprezę w niedzielne popołudnie. W związku z tymi towarzyskimi derbami, a przede wszystkim szczytnym celem akcji na Wale nie zabrakło także publiczności, przyszło ok. 250 widzów. Niespodziewanie dobrze wypadła także nasza frekwencja, gdyż na krytej wystawiliśmy ok. 80 osobowy młyn. Co więcej na płocie zawisły dwie flagi (Kaliski Klub Sportowy i MKZ ), a także przez wszystkie części meczu prowadziliśmy momentami niezły doping. Ostatnim meczem sparingowym, na którym była podobna atmosfera to rozegrany ładnych kilka lat temu sparing z GKS-em Bełchatów. Oczywiście licznie pojawiła się ekipa MKZ Centrum i mamy nadzieję, że na ligę będzie ich jeszcze więcej. Na sektorze było dość wesoło, jedni Kakaesiacy uczestniczyli w aukcjach na rzecz Orkiestry, inni w liczbie ok. 20 bawili się w przerwie w strzelanie karnych. Ogólnie atmosfera była sympatyczna, obyło się oczywiście bez wrzutów na Calisię. Z atrakcji ultras to niezły doping i odpalona jedna raca. Pozdrowiliśmy też Mumina – Mariusza Kaczmarka i Kevina – Tomasza Kobyłkę, a więc starych kakaesiaków, którzy zagrali w meczu i chcą wrócić na Wał Matejki oraz byłego trenera Damiana Gamusa, który także pojawił się na w Kaliszu. Pod koniec towarzystwo się lekko przerzedziło, ale cała impreza trwała ponad 2 godziny. Nawet jeden z działaczy Calisii, który przez ostatnią część meczu prawie cały czas nawijał przez mikrofon, nie przeszkodził nam w dopingu. Ciekawostką jest to, że po strzeleniu wyrównującej bramki dla Calisii nie dało się zauważyć nikogo, kto przyjąłby by to z radością. Po meczu, choć towarzyskim, piłkarze KKS-u (tylko ci, którzy występowali w rundzie jesiennej) podbiegli podziękować nam za doping i przebili pod trybuną piątki. Ogólnie bardzo sympatyczna impreza, fajna atmosfera, sporo zebranych do owsiakowych puszek pieniędzy i teraz już tylko czkać na marzec i pierwszy ligowy mecz w Kaliszu.
29.01.2005 Warta Sieradz – KKS Kalisz (sparing)
Mecz sparingowy z IV ligową Wartą Sieradz zapowiadał się jako najciekawszy pod względem kibicowskim w przerwie zimowej. W związku z tym, że w Sieradzu nie byliśmy już od kilku ładnych lat, a większość młodych fanów nie była tam nigdy udaliśmy się do Sieradza. Autokarowa bardzo młoda wycieczka w skromnej 28 osobowej ekipce dojechała na stadion Warty na pół godziny przed sparingiem. Okazało się, że Warta Sieradz ma ok. 35 zawodników testowanych do gry i rozgrywała tego dnia 2 sparingi, najpierw z Turem Turek, a potem z naszym KKS-em – oba zresztą przegrane. Autokarem podjechaliśmy prawie pod boczną linię boiska, bo tego dnia było naprawdę cholernie zimno. Przed samym meczem dojechały jeszcze 3 auta z kibicami z Kalisza, były też 2 osoby z Błaszek i w sumie było nas tam ok. 40. Na treningowym boisku Warty prócz nas doliczyliśmy się 4 kibiców miejscowych tzn. dwóch działaczy i 2 juniorów Warty, z których jeden miał szali Widzewa. Wywołało to zainteresowanie niektórych kakaesiaków i skończyło się telefonem na policję, że strony dwóch wymienionych działaczy z Sieradza. Oczywiście na telefonie się skończyło i zmarznięci w spokoju obserwowaliśmy mecz, a co niektórzy urządzili sobie spacer po Sieradzu. Trzeba przyznać, że ruch kibicowski w tym mieście zaginął zupełnie. W trakcie meczu kilka razy zerwaliśmy się do dopingu, ale tak naprawdę każdy jak najszybciej chciał już usłyszeć końcowy gwizdek. Po meczu mimo zimna część naszych piłkarzy podbiegła przebić piątki i można już było wracać do domu. I to tyle. Było zimno brzydko, ale wesoło.
26.03.2005 KKS Kalisz – Kania Gostyń
Jak się okazało inauguracja sezonu w Kaliszu wypadła pod względem kibicowskim całkiem nieźle. Po przeprowadzonej w tygodniu akcji plakatowej (wobec praktycznie żadnego rozpowszechnienia meczu przez klub) udało się ściągnąć na Wał ponad 1000 kibiców. Już dawno pod bramami nie było takich kolejek jak w sobotę. Ponad 100 osobowa grupa kakaesiaków dotarła z miejsca zbiórki, a do samego meczu dobijały kolejne grupki. Łącznie tego dnia stawiło się na Wale ok. 200 fanów KKS-u, czyli niespodziewanie frekwencja podobna do derbowej. Większość fanów zasiadła na oflagowanej krytej i od początku meczu ruszyliśmy z niezłym dopingiem, który mimo klęski na boisku trwał do ostatniej minuty meczu. Momentami było naprawdę głośno! Nie zabrakło też przygotowanej przez Dekoratorów oprawy. W I połowie pojawiły się małe flagi na kijach w towarzystwie 3 niebieskich rac, a w drugiej bardziej okazała prezentacja przedstawiająca transparenty z napisem KKS 1925 Kalisz. Do tego odpalone zostały stroboskopy i do góry trybuny 3 białe race. Trzeba przyznać, że ta druga oprawa wypadła bardzo dobrze. Kilka zdań należy też napisać o kibicach gości. Zgodnie z zapowiedziami pojawili się oni w Kaliszu autokarem po drodze zabierając kibiców z Krotoszyna (5) i Ostrowa (ok.25). Łącznie na kaliskich stadionie pojawiło się ok. 65 kibiców Lecha z Gostynia, Ostrowa i Krotoszyna. Każdy z fan clubów wywiesił po jednej fladze, z tym że najładniejsza była na pewno flaga Gostynia. Przygotowali też całkiem ładna oprawę tzn. dwukrotnie odpalili po kilka rac, mieli balony i pasy materiału w barwach. Starali się dopingować, ale byli słabo słyszalni. Dopiero po zakończeniu meczu głośniej zaczęli śpiewać ciesząc się z wysokiej wygranej z piłkarzami gości. Nie spodobało się to sporej grupie kakaesiaków, którzy najkrótszą drogą, czyli przez boisko ruszyli w stronę kibiców gości. Po przebiegnięciu boiska okazało się, że rywale nie są za bardzo chętni, gdyż zaledwie kilku z nich przeskoczyło płot. Potem wpadła stojąca z boku policja i całe towarzystwo bardzo szybko wróciło na swoją stronę stadionu. Na tym się nie skończyło, gdyż co niektórzy chcieli przyatakować jeszcze gości po łuku, ale tam wystarczyła obecność policji aby był spokój. Potem jeszcze jakieś bezsensowne ganianki po obiekcie i goście w silnej eskorcie opuszczają Kalisz. O innych sprawach nie ma co pisać. Ogólnie bardzo dobra frekwencja jak na pierwszy mecz i dobry doping. Szkoda tylko, że nie wszyscy wiedzą jeszcze, o co chodzi tak naprawdę w kibicowaniu i miejmy nadzieję, że efektem tego nie będzie ponownie zamknięty stadion.
9.04.2005 KKS Kalisz – Doktór Czarnylas
Mecz z zespołem z maleńkiego Czarnegolasu nie był już tak atrakcyjny pod względem kibicowskim, jak mecz z liderem z Gostynia. Tym razem na stadion przy ciągle padającym deszczu dotarło ok. 400 kibiców. Sam mecz z inicjatywy Stowarzyszenia Nasz KKS był “Meczem pamięci” dla zmarłego Ojca Świętego. Naprzeciwko trybun powiesiliśmy transparent: “Ojcze Święty na zawsze będziesz z nami – Twoi Kakaesiacy” oraz na torze zapaliliśmy duży krzyż ze zniczy. Zgodnie z ustaleniami przed meczem minuta ciszy oraz brak dopingu przez całą I połowę meczu. W II części wobec niekorzystnego wyniku na boisku ruszamy jednak z dopingiem, aby pomóc piłkarzom. Nas na sektorze ok. 100, wisi też jedna mała przerobiona nieco flaga. Dopingujemy całą II połowę, a momentami jest naprawdę fajnie i głośno. Z oprawy z wiadomych względów rezygnujemy tego dnia. Mimo wsparcia dla piłkarzy do ostatniego gwizdka nie zdobyliśmy zwycięskiej bramki. Po meczu podłamani piłkarze podbiegają pod trybunę przebić piątki, a my mimo wszystko dziękujemy im za grę i ambicję – o wiele większą niż w meczu z Gostyniem. Potem większość kakaesiaków pozostaje jeszcze ponad pół godziny na stadionie, aby poczekać na piłkarzy i przejść pod pomnik. Jak się okazało, nie wszyscy zamierzali tego dnia odpuścić sędziom, którzy w żywe oczy zabrali nam zwycięstwo i już po meczu musieli oni schodzić pod silną ochroną. W czasie gdy większość z nas robiła sobie zdjęcie na tle transparentu po drugiej stronie stadionu doszło do zamieszania pod budynkiem klubowym. Czekało tam na sędziów kilku starszych już wiekiem kibiców. Oczywiście drzwi strzegła ochrona oraz pojawił się pijany członek zarządu. Utarczki trwały kilka minut, po czym na jego polecenie ochrona rzuciła się na bodajże 2 zwykłych kibiców. Cała sytuacja wyglądała tak, że na parkingu klubowym zebrali się kibice i piłkarze z kwiatami żeby iść pod pomnik, a obok nich w brutalny sposób ochrona w towarzystwie tego działacza wywlekała ze stadionu te 2 osoby. Nie spodobało się to dużej części fanów, którzy pobiegli z pomocą wleczonym po ziemi starszym kibicom. Pod bramą doszło do małego zamieszania, ochrona lekko zebrała, w ruch poszły nawet parasolki. Gdy wydawało się, że sytuacja się już uspokoiła tym razem do akcji wkroczył wymieniony już pijany członek zarządu. Zaczął on ubliżać kilku kibicom, a następnie rzucił się na nich z pięściami. Zaraz potem na stadion wjechało kilka radiowozów, ale policja widząc, że ludzie czekają na marsz i że tak naprawdę awanturuje się pijany działacz nie interweniowała. Tyle o całym zupełnie niepotrzebnym zamieszaniu po meczu, po którym ów działacz (oczywiście w marszu już nie brał udziału) po tym co mówił i jak się zachował na pewno w naszym klubie nie ma czego szukać. Kibiców z Czarnegolasu na Wale Matejki nie było.
16.04.2005 KKS Kalisz – Korona Piaski
Mecz z Koroną Piaski bardzo przypominał ten z Czarnymlasem. Na Wale pojawiło się ok. 400 kibiców, co na pewno wynikiem dobrym nie jest. Także nasze szeregi tego dnia były nieco mniejsze. Mimo to na stadionie stawiło się nas prawie 100, a większość zasiadła pod krytą i zrobiła całkiem niezły doping. Co prawda początkowo szedł on trochę leniwie, ale w II połowie było już naprawdę dobrze. Na płocie wisiały 2 flagi :Kakaesiacy i MKZ Centrum. W I połowie Dekoratorzy przygotowali także małą oprawę, 60 małych flag na kijach, a później trochę pirotechniki. W Kaliszu pojawiło się także 2 młodych kibiców Korony Piaski z szalikami i flagą. Flagę powiesili z boku a siedzieli wraz z nami pod trybuną. Wart odnotować, że Piaski są jedyną miejscowością w naszej lidze, gdzie do KKS-u odnoszą się z sympatią. Pod koniec meczu na trybunę przyszli wszyscy Kakaesiacy, ale doping nie pomógł piłkarzom, choć już wszyscy cieszyli się z 3 punktów. Po meczu tradycyjne podziękowania i piątki pod sektorem.
Widzów: ok. 400 (w tym 2 z Piasków)
23.04.2005 Sokół Kleczew – KKS Kalisz
Tak jak piłkarze także kaliscy kibice nie mogą zaliczyć tego wyjazdu do udanych. Do Kleczewa pojechał na własną rękę tylko jeden zapaleniec wyjazdowy. Na samym stadionie zgromadziło się ok. 200 widzów. Kibice z Kleczewa paradowali we własnych szalikach, jednak flagi czy doping to jeszcze nie te czasy. W trakcie meczu na stadion weszło najpierw 5, a chwilę później ok. 30 fanów Lecha w większości zapewne z Konina. I to właściwie tyle relacji z trybun, bowiem nic więcej się nie działo.
Widzów: ok. 200 (w tym 1 z Kalisza)
30.04.2005 KKS Kalisz – Ostrovia Ostrów wlkp.
Kaliscy kibice na derby przygotowywali się od kilku tygodni. Przygotowano oprawę, zamówiono ulotki i plakaty. Nagle okazało się, ze wcześniejsze zapowiedzi prezesa są nic nie warte i postanowił on zamknąć mecz dla publiczności. Co więcej, władze klubu nie zrobiły absolutnie nic, żeby ten mecz mógł być piłkarskim świętem. Były to pierwsze derby w Kaliszu w historii przy zamkniętym stadionie!! Tego wybaczyć nie można i konflikt na linii kibice – władze klubu jest faktem. Do tego kilka dni przed derbami dotarły nas słuchy, że nasze gwiazdy z Łodzi nie za bardzo przykładają się do gry w KKS-ie. Wobec tego w czwartek ok.35 fanów pojawiło się na treningu, aby wszyscy zawodnicy zrozumieli co to takiego derby. Piłkarze na boisku pokazali, że rozmowa była przydatna i naprawdę zagrali bardzo ambitnie. W przededniu meczu na torze kolarskim na stadionie wyrósł także spory napis -Derby dla kibiców- oraz pojawiły się ulotki, odnoszące się do działań naszych pseudodziałaczy. Przed meczem na zbiórce mimo zamkniętego stadionu pojawiło się ponad 100 fanów KKS-u. Pod stadionem czekali następni i w sumie było nas ok. 150. Pod stadion docierali także zdezorientowani zwykli kibice naszego klubu, którzy nigdzie nie dowiedzieli się o zamkniętym stadionie. Pod stadionem większość towarzystwa postanowiła przejść na drugą stronę za rzekę i tam dopingowaliśmy przez dobre pół godziny naszych piłkarzy. Jednak widoczność boiska była stamtąd zerowa, w związku z czym przed przerwą wróciliśmy pod bramę główną. Oczywiście znaleźli się kibice, którzy oglądali mecz z drzew, z góry piachu przy budowanej trasie bursztynowej czy w płotu otaczającego boisko Prosny. Pod bramą rozwiesiliśmy transparent z napisem – Derby dla kibiców- i dość nieśmiało dopingowaliśmy. Dopiero w trakcie II połowy doping zrobił się głośny i tak już do końca meczu. Dostało się także naszym nieudacznikom z zarządu klubu. Złość potęgował jeszcze fakt, że ok. 40 osób weszło na stadion normalnie na patent -koledzy prezesa!!! Skoro stadion miał być zamknięty to dla wszystkich!!! Po meczu piłkarze, którzy najpierw odtańczyli taniec radości na boisku, podbiegli w całości pod bramę główną i wszyscy cieszyliśmy się z tego zwycięstwa. Po meczu trochę odstało się jeszcze zarządowi klubu, który swoim postępowaniem pokazał, że za nie ma bladego pojęcia co to takiego derby, jakie może być z tego święto i ile można na tym zarobić. No koniec słowo o policji i kibicach z Ostrowa. Ci pierwsi pojawili się na stadionie i wokół w naprawdę sporej liczbie, kilka razy doszło do prowokacji w stylu zatrzymania, legitymowanie, ale nie daliśmy się sprowokować. Co do kibiców z Ostrowa, to dostrzeżono na ławce rezerwowych dwóch starszych fanów ostrowskiego zespołu, którzy jak gdyby nigdy nic przyjechali na derby z piłkarzami Ostrovii. Potem ta sama dwójka dość nonszalancko rozsiadła się na torze kolarskim. Wobec czego po meczu, gdy bramy stadionu zostały otwarte kilku kakaesiaków poczekało aż goście razem ze swoimi piłkarzami wyjdą z szatni. Dostali propozycję sprawdzenia się 2 na 2 z młodymi hools z Kalisza, na którą jednak nie przystali. Szczególnie dziwnie wyglądał jeden, który chyba udawał fotoreportera. Po meczu w kilku miejscach Kalisza świętowano okazałe zwycięstwo derbowe!! Szkoda tylko że pseudodziałacze popsuli takie święto!!!
3.05.2005 KKS Kalisz – Dąbroczanka Pępowo
Wczorajszy mecz upłynął na trybunach pod hasłem bojkotu i dalszego protestu przeciwko władzom klubu. Przenieśliśmy się na drugą stronę stadionu, gdzie wywiesiliśmy dwa transparenty jeden znany już z derbów oraz drugi wymieniający nazwiska pięciu pseudodziałaczy i mówiący wprost, że mają wyp….lać z naszego KKS-u. Zresztą władze klubu były na stadionie jakoś dziwnie niewidoczne. Na całej krytej zasiadło może z 30 osób, a nasz sektor był praktycznie całkowicie pusty, siedziało na nim zaledwie kilku kibiców. Nie było też mowy o jakimkolwiek dopingu. Pod koniec I połowy zaczęła się ulewa i całą kilkudziesięcioosobową grupą wróciliśmy pod krytą. Po przerwie na stadion doszło sporo spóźnionych osób, jakby wystraszonych, czy czasem znów nie zastaną zamkniętych przez działaczy bram. W sumie na Wał dotarło ok. 500 widzów. Kibiców z Pępowa nie zanotowano trakcie II połowy w dalszym ciągu trwał piknik, ale ambitna postawa kaliskich piłkarzy na boisku to zmieniła. Naprawdę głośno było na stadionie, gdy padały kolejne bramki dla KKS-u, a do tego spora część krytej krzyczała po bramkach nasze ukochane trzy literki. Pod koniec meczu zrobiliśmy jak to stwierdził jeden z kakaesiaków angielski doping. Po ostatnim gwizdku piłkarze odtańczyli w kółku taniec radości i podbiegli do nas pod trybunę podziękować i przebić piątki. Po raz pierwszy na kaliskim stadionie tak duże brawa zebrał Bogusław Saganowski, który podziękował za to teatralnym gestem. Mimo padającego deszczu kibice wychodzili ze stadionu bardzo zadowoleni.
widzów ok. 500 (nikogo z Pępowa)
8.05.2005 Jarota Jarocin – KKS Kalisz
Wyjazd do Jarocina był pierwszym, na którym pojawiliśmy się większą liczbą w tej rundzie. W Jarocinie stawiliśmy się w liczbie 47, co nie jest wynikiem imponującym, ale biorąc pod uwagę ulewę od samego rana, która trwała przez wiele godzin i cały mecz to i tak nieźle. Co więcej, radio oraz większość gazet podawała, że mecz rozegrany miał być w sobotę, a nie jak w rzeczywistości w niedzielę. To niedoinformowanie sportowych dziennikarzy w Kaliszu jest wręcz śmieszne. Większość Kakaesiaków wybrała się do Jarocina pociągiem, który jechał przez… Krotoszyn, a więc podróż wydłużyła się dwukrotnie. Jechaliśmy z obstawą w postaci prewencji, a w Ostrowie dosiadło się jeszcze kilku czarnych sokistów. Na stacyjce za Ostrowem całkowite zaskoczenie, bo na akcję (pierwsza taką w historii) zdecydowali się kibice z tego miasta. Trzech z nich wbiegło do pociągu do wagonu gdzie siedzieli nasi młodzieżowcy, oberwał jeden młody, ale za chwilę napastnicy tak samo szybko wylecieli z niego na kopach. Potem policja staje w drzwiach i niepotrzebne napinki zamiast wybiec i przegonić napastników. W sumie było ich ok. 15-20 trochę pobiegali, porobili miny, a szczególnie jeden, który przyuważony na niedawnych derbach w Kaliszu udawał fotoreportera:). Miał takie śliczne czerwone poliki. Ogólnie fajna zabawa i dużo śmiechu. Niepotrzebne były tylko kamienie w rękach rywali. Jeden wpadł nawet przez otwarte okno do pociągu, a zaraz za nim jabłko :). Ogólnie nic wielkiego, ale fan clubowi Lecha chyba nie wypada tego używać. W Jarocinie jak zwykle prewencji baardzo dużo. Pod stadion daleko, ale za to miejscowi działacze nie robili problemów i wpuścili nas na najtańsze bilety. Cały mecz pada deszcz ze śniegiem do tego wiatr i jest cholernie zimno. Mimo tego doping idzie nawet nieźle. Wieszamy flagę – 1925 z herbem pośrodku, która ma swój debiut oraz transparent skierowany do naszych pseudodziałaczy. Miejscowych nie ma. Ogólnie na stadionie bardzo mało ludzi, dopiero w II połowie trochę się zeszło. Żadnych oznak kibicowania nie widać, pojawia się jedynie 2-3 z Lecha z Jarocina. My całą II połowę dopingujemy, ale nasi piłkarze ostatecznie nie wyrównali. Po meczu podbiegają podziękować nam za wytrwanie w tej ulewie i doping. Trzeba przyznać, że pogoda odstraszyła tez tych napinających się na każdym skrzyżowaniu miejscowych. Przed odjazdem z Jarocina do pociągu dołączają posiłki z Kalisza (tak na wszelki wypadek) na drogę powrotną, ale nic już się nie dzieje. W pociągu atmosfera jak za dawnych lat i przed 21 meldujemy się w Kaliszu. Podsumowując mimo przeciętnej liczby wyjazd całkiem fajny i udany. Szkoda tylko wyniku.
Widzów ok. 300 (w tym 47 z Kalisza)
14.05.2005 KKS Kalisz – LKS Gołuchów
Sobotni mecz zapowiadał się pod względem kibicowskim piknikowo, ale wcale taki nie był. Rozpoczęło się od powrotu na stadion ochrony, która tym razem w kaskach i kominiarkach znów wróciła do skrzętnego przeszukiwania osób wchodzących na stadion. Do tego z polecenia prezesa wycofano ulgowe wejście dla najwierniejszych kibiców, nie chciano wpuszczać na ulgowe bilety nawet najmłodszych kakaesiaków. Pokazuje to, że wojna z działaczami będzie długa, ale tym bardziej ostateczne zwycięstwo wszystkich ucieszy. Były próby wbicia się na stadion, ale mało zdecydowane. Ostatecznie przeprowadziliśmy zbiórkę na najmłodszych kibiców stojących pod bramą i wszyscy weszli po ok. pół godzinie gry. Od razu zawisły też 4 flagi – Cebulorz, RK, 1925 oraz nowa Dekoratorzy’04. Nowa fana jest ładnie zrobiona, ale jakoś tak słabo czytelna. Dzięki kolejnej naszej akcji plakatowej frekwencja na trybunach niezła (ok. 700 widzów), byli też pojedynczy kibice z Gołuchowa. Doping początkowo kiepski z każdą minutą był coraz lepszy, a nas też przybywało. W sumie wystawiliśmy 120 osobowy młyn, co jak na problemy z wejściem nie jest złym wynikiem. Przed końcem I połowy na stadion wjechało nagle na sygnale kilka radiowozów prewencji, która następnie podbiegła pod trybunę krytą i stanęła. W tym momencie widząc to, sporo osób – głównie rodziny z dziećmi opuściły stadion. Po kilku minutach weszli dalej i stanęli wzdłuż całej długości naszego sektora. Trzeba przyznać, że tym razem powitał ich śmiech wszystkich widzów, a że była akurat przerwa stali tak sobie przez kilka minut pilnując nie wiadomo kogo i trwoniąc publiczne pieniądze. Gdy rozpoczynała się II połowa już ich pod sektorem nie było, więc wszyscy wróciliśmy do dopingu. Dekoratorzy przygotowali tego dnia także oprawę w postaci niebiesko – biało – zielonych szarf, a do tego 4 race (białe i zielone). Na znak podniosła szarfy cała trybuna, co bardzo fajnie wyglądało. Do końca meczu głośmy, regularny doping, do którego włączało się sporo osób z drugiego sektora. Ostatecznie wielka radość na stadionie po zdobyciu gola, została skrócona do kilku minut, a dokładnie do wyrównującej bramki Gołuchowa. Mimo głośnego wsparcia piłkarzy mecz zakończył się tylko remisem. Po meczu piłkarze podbiegają podziękować pod trybunę i przebić piątki, ale widać, że i kibice i piłkarze nie takiego wyniku się spodziewali. Ogólnie całkiem miła atmosfera na trybunach zmącona tylko wezwaniem na stadion przez naszych pseudodziałaczy prewencji i to oczywiście bez jakiegokolwiek powodu. Takie działanie na pewno nie poprawi frekwencji na następnym meczu. Miejmy nadzieję, że za wszystkie takie bzdurne pomysły zostaną już niedługo rozliczeni.
Widzów ok. 700
21.05.2005 Piast Kobylin – KKS Kalisz
Wyjazd do Kobylina zapowiadał się atrakcyjnie. Dobrą frekwencję potwierdziło bardzo liczne spotkanie przed tym wyjazdem zorganizowane w tygodniu. Niestety frekwencja sobotnia pokazała, że do końca nam się to nie udało. Ostatecznie do Kobylina wyjechaliśmy autokarem w 36 osób. Część młodzieży zostawiliśmy na miejscu, a także trochę trwało zanim bez obstawy udało nam się wyjechać. Atmosfera w autokarze wesoła i z lekkim poślizgiem wyjeżdżamy z Kalisza. W Ostrowie ani żywej duszy. Za Krotoszynem dzwoni typek z Ostrowa i pyta się czy jedziemy na mecz i że w ciągu godziny dojadą do Kobylina. Po kilku minutach jazdy okazuje się, że kłamał, bo z lasu wybiega kilkudziesięciu kibiców Lecha z Gostynia (tych najwięcej), Ostrowa, Wrześni i Krotoszyna. Początkowo każemy kierowcy stawać, ale widząc ze rywali jest więcej spieprzamy. Potem kawałek jadą za nami auta napastników, ostatecznie przyjeżdżamy Kobylin i stajemy na pierwszej stacji za tym miasteczkiem.. Tam mobilizacja i dzwonimy ze czekamy żeby przyjechali. Czekamy na stacji jakiś czas, po czym odbieramy posiłki (13 z Głogowa) i razem wracamy do Kobylina. Stajemy w Kobylinie, tam spokój, jedziemy więc pod stadion. Na stadion wjeżdżamy już po rozpoczęciu 2 połowy. Dochodzi nasz sektor jeszcze 4 fanów KKS-u (w tym panna), a następnie kolejne dwie osoby (i kolejna kibicka). Łącznie jest nas 55 osób w tym Chrobry. Od razu po wejściu ruszamy z dopingiem, który początkowo bardzo głośny słabnie pod koniec meczu wraz z coraz słabszą postawą naszych piłkarzy na boisku. Co do samego Kobylina, to stadion w tym miasteczku jest naprawdę niezły. Co więcej mogliśmy się zaopatrzyć normalnie i legalnie na stadionie w zimniutkie lane piwko. Miejscowi kibice nie posiadali żadnych atrybutów kibicowskich, nie robili także dopingu. Było za to kilku wesołych strażaków. Ogólnie bardzo piknikowy klimat. Do końca meczu już nic się nie wydarzyło. Po meczu odstawiamy ziomków i wracamy do Kalisza. Co ciekawego eskorta prewencji kończy nam się w Ostrowie… 🙂 Kończąc na pewno plus dla fan clubów Lecha za akcję i za nieużycie tym razem zbędnych akcesoriów. Wyjazd bardzo ciekawy.
Widzów ok. 300 (w tym 55 gości)
26.05.2005 KKS Kalisz – Victoria Września
W upalne popołudnie tym razem na naszym stadionie pojawiło się mniej widzów (ok.500). Można powiedzieć, że przed tym meczem wszystko wróciło do normy tzn. nie było już prowokującej ochrony w kominiarkach i masy policji. Wróciły także bilety ulgowe dla zorganizowanej grupy kakaesiaków. Na naszym sektorze frekwencja nieco kiepska, a przeważały tym razem młode i bardzo młode twarze. Na płocie wieszamy 4 flagi: RK’97, Fanatycy, MKZ Centrum i Cebulorza i od początku meczu ruszamy z dopingiem. Początkowo doping idzie średnio, ale emocjonujący mecz zdecydowanie wpływa na coraz głośniejsze śpiewy. Humory poprawia jeszcze bramkarz LKS Gołuchów Marcin Żółtek, który wchodząc na trybunę oznajmia, że znów zagrali dla nas i pokonali zespół z Ostrowa. W ostatniej minucie I połowy wielka radość na stadionie, bo KKS wyrównuje! W przerwie do akcji wkroczyło Stowarzyszenie „Nasz KKS”, które na boisku urządziło konkurs rzutów karnych dla najmłodszych kibiców naszego klubu. Zainteresowanie przeszło najśmielsze oczekiwania, bowiem nagle na polu karnym pojawiło się 60-70 chętnych do pokonania Patryka Mrowcy. Konkurs został przyśpieszony i trwał całą przerwę, a zwycięzcy otrzymali oryginalne koszulki KKS-u i upominki od sponsora. Trzeba przyznać, że takie inicjatywy na pewno uatrakcyjnią szare IV ligowe mecze. Po przerwie doping z minuty na minutę coraz lepszy, a pod koniec meczu piłkarzy wspiera już większość ze 100 osobowej grupy kakaesiaków i spora część kibiców z pierwszej części trybuny krytej. Zawodzi nieco oprawa ultras i odpalamy jedynie stroboskopy. Po zwycięskiej bramce Saganowskiego prawdziwy szał na stadionie. Po meczu piłkarze najpierw tańczą taniec radości na murawie, a później cieszymy się razem pod trybuną. Był to naprawdę dobry mecz i zwycięstwo. Na stadionie kaliskich piłkarzy dopingowała także ok. 20 osobowa wycieczka wychowanków i ich opiekunów z Domu Dziecka w Liskowie, którą na Wał Matejki zaprosił „Nasz KKS”. Na stadionie nie odnotowano żadnego kibica gości. Nie popisał się znów nasz nieszczęsny prezesiunio, który pod koniec meczu paradował w szaliku nieznanego zespołu jakiejś piłki halowej czy cos w tym rodzaju. Pozostawiamy jego zachowanie bez komentarza i prosimy o szybki wypad z naszego klubu.
Widzów ok. 500 (nikogo z Wrześni)
7.05.2005 KKS Kalisz – Astra Krotoszyn
W sobotę na Wał Matejki mimo zdawałoby się ciekawego rywala przyszło nieco mniej kibiców – ok. 400. Gdyby nie akcja plakatowa kaliskich fanów byłoby ich zapewne jeszcze mniej. Tego dnia na trybunach częściej komentowano ślub znanego kakaesiaka niż zajmowano się wydarzeniami na boisku. Ta piknikowa atmosfera udzieliła się także kibicom z trybuny krytej. Towarzystwo rozsiadło się jak chciało, jedynie 60-70 osobowa grupa młodych fanów była gotowa do dopingu. Ograniczono się jedynie do sporadycznych okrzyków i tradycyjnych trzech liter całej trybuny po bramkach kaliskich piłkarzy. Na stadionie pojawiło się także w trakcie meczu 4 fanów Chrobrego, którzy przyjechali jako delegacja na ślub. Pod trybuną polało się trochę procentów, a że wynik meczu był bardzo dobry to i humory dopisywały. Po ostatnim gwizdku nasi piłkarze podbiegli pod krytą, gdzie na całej długości przebijali piątki z ok. 100 kibicami. Odpalone przy tym zostały 2 czerwone race i rozległo się głośne dziękujemy dla naszych piłkarzy za utrzymanie, co bardzo fajnie wyglądało. Na następny mecz ligowy na Wale Matejki poczekamy aż do początku sierpnia.
13.05.2005 Wisła Borek wlkp. – KKS Kalisz
Niewiele zabrakło, żeby na ostatnim wyjeździe zaliczyć wyjazdowe zero. Na zbiórkę przyszło zaledwie 30 młodych i bardzo młodych kakaesiaków, a reszta najzwyczajniej olała ten wyjazd. Efekt był taki, że autokar został odesłany, a młodzieżowcy mocno zawiedzeni zostali w Kaliszu. Co prawda ekipa mocnych wrażeń wybrała się tego dnia na inny mecz, ale miejmy nadzieję, że to już ostatni przypadek i od jesieni się to nie powtórzy. Ostatecznie w Borku jednak byliśmy. Łącznie dojechały 2 auta i kilku kibiców z piłkarzami, co dało równe 15 osób (w tym 2 kibicki). W większości staliśmy razem, kilka osób z drugiego auta stało po drugiej stronie stadionu. Atmosfera ogólnie tak jak i skład mocno piknikowa. Na całym stadioniku Wisły łącznie z nami naliczyliśmy zaledwie 80 osób. Dobrze, że taki klub spadł, bo dla kogo ma grać, jak stadion jest pusty. Także nasza radość po obu bramkach dla KKS-u była o wiele większa niż garstki miejscowych kibiców. Po raz kolejny zabłysnął prezes naszego klubu, który w Borku paradował z szaliku piłki halowej. Aż szkoda tego komentować. Po meczu szybki powrót do Kalisza i czas na letnią przerwę do sierpnia.
Ogólnopolski Turniej Kibiców w Piłce Halowej – Kołobrzeg ‘2005
Korzystając z zaproszenia organizatorów Turnieju, czyli kibiców Kotwicy Kołobrzeg reprezentacja kaliskich fanów wzięła w minioną sobotę udział w Ogólnopolskim Turnieju Kibiców w Piłce Halowej o Puchar Prezydenta Kołobrzegu. Początkowo chęć wyjazdu nad morze wyrażała duża grupa kakaesiaków, ale ostatecznie w Kołobrzegu stawiło się nas 16. Wyjechaliśmy już w piątek popołudniu, aby wypoczęci wystartować do sobotnich meczy. Tymczasem już w autobusie zmierzającym nad morze zrobiła się mała impreza, a po dłuższym postoju w Poznaniu (gdzie dosiadł się jeden z kakaesiaków) było jeszcze weselej. Ostatecznie w Kołobrzegu meldujemy się po północy, gdzie czekają na nas miejscowi kibice i idziemy do ośrodka. Tam większość jeszcze przez dłuższy czas nie idzie spać. Efekt to lekka niedyspozycja kilku zawodników w sobotni ranek. Sam Turniej rozpoczyna się na ładnej hali (szkoda, że bez trybun siedzących) o godz. 10. Okazuje się, że do Kołobrzegu nie dotarli kibice Ferencvarosu Budapeszt, ale pozostałe ekipy są w komplecie. Oprócz nas zagrali jeszcze kibice: Kotwicy Kołobrzeg, Bałtyku Gdynia, Rakowa Częstochowa, Zagłębia Sosnowiec, Pogoni Szczecin, Elany Toruń i Hutnika Warszawa (kibice Legii). Wszystkie ekipy prócz Elany rozwieszają swoje flagi (z nami oczywiście Cebulorz). Po losowaniu okazuje się, że trafiamy do grupy z Kotwicą, Zagłębiem i Rakowem. W pierwszym meczu gramy z gospodarzami Turnieju i niestety przegrywamy 1:2, choć przez długi czas był remis i tak naprawdę mogliśmy to spotkanie wygrać. Podczas tego meczu była na pewno najlepsza atmosfera tego dnia na hali, gdyż Kotwicę dopingowało kilkudziesięciu miejscowych fanów, a i my głośno wspieraliśmy naszych zawodników. W kolejnym meczu przyszło nam grać, ze zdecydowanie najlepszą piłkarsko ekipą Turnieju – Zagłębiem Sosnowiec. Tutaj niestety po niezłym początku opadliśmy z sił, a kibice z Sosnowca bardziej przypominający piłkarzy halowych (zresztą nimi byli) po prostu nas zajechali. Efekt to klęska 1:8 z późniejszymi zwycięzcami całego Turnieju. W ostatnim meczu graliśmy z Rakowem Częstochowa i tutaj już łatwo rozbiliśmy rywali 5:0, a bramek powinno być, co najmniej dwa razy więcej. Ostatecznie porażka z Kotwicą zdecydowała, że nie weszliśmy do finałów i zajęliśmy 3 miejsce w naszej grupie ustępując Zagłębiu i Kotwicy. Po meczach grupowych poszliśmy na zorganizowany przez gospodarzy obiad. Po jakimś czasie hala niestety opustoszała i w efekcie na rozgrywkach finałowych było zdecydowanie mniej kibiców niż na meczach w grupach. Ostatecznie Turniej wygrywa nasz faworyt z grupy Zagłębie Sosnowiec pokonując w finale Elanę Toruń 5:2. W meczu o III miejsce Kotwica niespodziewanie łatwo 4:2 pokonuje kibiców Bałtyku. Po finałach następuje wspólne zdjęcie i odebranie nagród. Ostatecznie zajmujemy w Turnieju 5 miejsce, co tak naprawdę nie jest super wynikiem, choć biorąc pod uwagę, że większość graczy to kibice grający, na co dzień w ligach halowych to nie było tak źle. Wieczorem część kakaesiaków mimo padającego deszczu ze śniegiem idzie nad morze i na kołobrzeskie molo. Ostatecznie też decydujemy się wyjechać z Kołobrzegu dzień wcześniej. Późno wieczorem idziemy jeszcze na wspólną imprezą do jednego z lokali, gdzie była naprawdę luźna i wesoła atmosfera. W końcu wyruszamy w długą drogę powrotną do Kalisza. Oj było naprawdę wesoło, ale skończyło się nad ranem za Jarocinem, gdy nasz kierowca dwukrotnie przysnął i dwa razy wpadliśmy w poślizg. Od tego mementu do samego Kalisza jechaliśmy już bardzo powoli i każdy obserwował i drogę i kierowcę. Ostatecznie zmęczeni meldujemy się w Kaliszu po 6 rano. Kończąc relację dziękujemy kibicom Kotwicy za zaproszenie, bo włożyli naprawdę sporo czasu i pieniędzy żeby taki ogólnopolski turniej zorganizować. Może następnym razem pójdzie nam lepiej!
Oto liczby przybyłych ekip oraz pełne wyniki Turnieju w Kołobrzegu:
1. Kotwica Kołobrzeg – kilkudziesięciu kibiców,
2. Bałtyk Gdynia – 22 + dwie panny
3. Hutnik Warszawa – 17 + 2 panny
4. KKS Kalisz – 16
5. Elana Toruń – 14
6. Zagłębie Sosnowiec – 12
7. Raków Częstochowa – 11
8. Pogoń Szczecin – 10
Wyniki Spotkań:
Grupa 1.
Pogoń – Elana 1:6
Hutnik – Bałtyk 1:3
Pogoń – Hutnik 1:2
Elana – Bałtyk 4:1
Hutnik – Elana 1:7
Pogoń – Bałtyk 1:2
Grupa 2.
Raków – Zagłębie 1:6
Kotwica – KKS Kalisz 2:1
Raków – Kotwica 0:6
Zagłębie – KKS Kalisz 8:1
KKS Kalisz – Raków 5:0
Kotwica – Zagłębie 3:6
Tabele:
Grupa 1:
Elana 17:3 – 9 pkt
Bałtyk 6:6 – 6 pkt
Hutnik 4:11 – 3 pkt
Pogoń 3:10 – 0 pkt 5. 5.
Grupa 2:
1. Zagłębie 20:5 – 9pkt
2. Kotwica 11:7 – 6 pkt
3. KKS Kalisz 7:10 – 3 pkt
4. Raków 1:17 – 0 pkt
Półfinały:
Elana – Kotwica 5:1
Bałtyk – Zagłębie 1:6
Mecz o 3 miejsce:
Kotwica – Bałtyk 4:2
Finał:
Zagłębie – Elana 5:2
I Ogólnopolski Turniej Kibiców w Głogowie
Tydzień temu 10 lipca kibice Chrobrego zorganizowali I Ogólnopolski Turniej Kibiców. Zastanawialiśmy się, jaką ekipą tam pojechać, ale ostatecznie uznaliśmy, że zrobimy wyjazd integracyjny i pojedziemy razem. Tak, więc nie zabrakło i ludzi ze Stowarzyszenia, i ultrasów i dość licznej ekipy mocniejszych wrażeń i kilku przedstawicieli MKZ Centrum. Byli też nasi kibice z Opatówka i Skalmierzyc. Trzeba przyznać, że był to znakomity pomysł. Wyjechaliśmy wcześnie rano zapełnionym autokarem i jednym autem, a kolejne 4 osoby (w tym 2 panny) dojechały w trakcie turnieju z Poznania. Razem w Głogowie zameldowało się nas sporo, bo 52 osoby + 3 flagi. Była to jak do tej pory nasza najliczniejsza wizyta w Głogowie, ale po słabych liczbach w rundzie wiosennej jak najbardziej wskazana. Na miejsce zajechaliśmy z lekkim opóźnieniem. Okazało się, że na turnieju nie stawiły się ekipy Rakowa i Jastrzębia, które do ostatniej chwili potwierdzały przyjazd. Prócz nas na turnieju stawili się oczywiście gospodarze, czyli Chrobry (ok. 40-50), Unia Leszno (20) i Karkonosze (16)…
Z braku Rakowa i Jastrzębia organizatorzy na szybko stworzyli w ich miejsce łączoną drużynę Kalisz- Chrobry (w większości nasi młodzieżowcy z MKZ Centrum) i drużynę Dream Team, w której grało po 2 przedstawicieli każdego klubu (z naszej strony fc Opatówek). Mecze rozgrywaliśmy systemem w dwóch grupach -każdy z każdym po 15 minut. Rozgrywki toczyły się równolegle na dwóch boiskach, co było bardzo dobrym pomysłem. Mecze sędziowali oczywiście profesjonaliści. W 1 grupie zagrali: Kalisz I, Chrobry II, Dream Team i Karkonosze Jelenia Góra. W drugiej grały zespoły: Chrobry I, Kalisz II, Kalisz- Chrobry i Unia Leszno. W rozgrywkach grupowych najlepiej wypadł nasz zespół Kalisz I, który nie przegrał meczu i zajął 1 miejsce w swojej grupie. W drugiej grupie ambitnie walczył nasz drugi zespół (turniejowa Ekipa Zgredos i jednocześnie Nasz KKS), ale ostatecznie przegrali najpierw z Chrobrym I 1:2, potem z Unią Leszno 0:1, a na końcu zremisowali z łączoną drużyną 1:1. Była to na pewno najstarsza drużyna turnieju, a sporej części minęło już 30 lat. Po zakończeniu walki w grupach był moment przerwy, a następnie od razu mecze o miejsca. Niestety nasi młodzieżowcy przegrali walkę o VII miejsce i ostatecznie zajęli ostatnie miejsce. Nasza ekipa Kalisz II wygrała natomiast walkę z silnym zespołem DreamTeam 1:0 (brawo Baca) i ostatecznie zajęła V miejsce. W walce o III miejsce Unia Leszno pokonała Karkonosze 2:1. W finale zgodnie z przypuszczeniami spotkały się zespoły Kalisz I i Chrobry I. Po wyrównanym meczu ostatecznie zwyciężyliśmy 1:0 i wygraliśmy cały turniej! Oczywiście nie zabrakło dopingu kakaesiaków dla grających kolegów na boisku. Następnie wręczono nagrody i jak się okazało do Kalisza wróciliśmy z 3 pucharami i wyróżnieniem dla najlepszego strzelca Turnieju (brawo Kuca). Prócz pucharów zespoły otrzymały gadżety ufundowane przez Urząd Miejski w Głogowie i kibiców Chrobrego. Okazjonalnie nagrodę otrzymał także C., który dwa dni przed turniejem przestawił sobie nogę i do Głogowa zamiast grać pojechał w gipsie. Po wręczeniu nagród i zbiorowej fotce pojechaliśmy w okolice Głogowa, do skansenu, gdzie odbyła się wspólna impreza. Był grill, piwo, mocny trunek z miodem i muzyka. Po jakimś czasie atmosfera zrobiła się bardzo fajna, były śpiewy, podziękowania dla organizatorów i dużo śmiechu. Gdy towarzystwo dość słabo już trzymało się na nogach z niemałymi problemami odjechaliśmy do Kalisza. Kilku kakaesiaków postanowiło zostać i ostatni wrócił dopiero w poniedziałek wieczorem. W drodze powrotnej atrakcji też nie brakowało, ale ostatecznie po północy dotarliśmy do naszego miasta. Na koniec słowa uznania dla naszych przyjaciół za organizację tego Turnieju. Było naprawdę ekstra i mamy nadzieję, że taki turniej uda nam się zorganizować może zimą w Kaliszu.