Chojniczanka – KKS 2:1 19.VIII.2001
Po trzech rozegranych kolejkach nowego sezonu, w końcu nasz wspaniały zespół dołączył do grona trzecioligowców. Pierwszy mecz to wyjazd do Chojnic. Dzień przed meczem wahaliśmy się jeszcze czy jedziemy, czy nie, ale po raz kolejny zwyciężyło nasze wygodnictwo i zrezygnowaliśmy z obejrzenia na żywo naszych kopaczy. Nas nie było, ale nieźle wypadli miejscowi, kilkadziesiąt osób w młynie, sporo flag, starali się dopingować. Ludzi na stadionie też było dużo. Nasi piłkarze w składzie wręcz juniorskim zagrali nieźle i miejscowi bardzo cieszyli się, że dowieźli trzy punkty do końca meczu. Ciekawe rzeczy znalazły się na internetowej stronie Chojniczanki, gdzie podana została liczba kibiców gości, czyli nas, jako okrągłe 50. Nie wiem, kogo policzyli i chyba się nigdy tego nie dowiemy. Nas 0 ( a może 50?) Chojniczanki: ponad 50
Warta Poznań – KKS 6:1 26.VIII.2001
Następny z serii czterech wyjazdów pod rząd wypadł nam niestety do Poznania. Niestety, bo tam akurat bardzo chcieliśmy pojechać. Tradycją jest niestety, że w wakacje trudno nam się zebrać na wyjazd. Tym razem było ok. 30 chętnych, ale podobnie jak tydzień wcześniej, dzień przed meczem wyjazd odwołaliśmy. Powód był inny niż przy Chojniczance – zdecydowaliśmy, że uczestnicy wyjazdu nie mają, co się takim składem pokazywać Lechowi. Nie ma wytłumaczenia – jest tylko wstyd. Nas 0 Warty: ok. 30
Pomerania Police – KKS 2:1 29.VIII.2001
Gorszego terminarza już chyba mieć nie będziemy nigdy. Trzy dni po Warcie, w środę wyjazd do odległych Polic. Chętni, co prawda byli, ale na dworcu pojawiła się jedna osoba… Do Polic dotarło jednak 2 fanów KKS-u. Druga osoba to mieszkaniec Szczecina, który ostatni wyjazd KKS-u zaliczył jesienią ‘98. Był to pamiętny wyjazd do Kępna, a każdy, kto był pamięta jak z brechą w ręce siedział na płocie i wywijał nad głowami miejscowych. Wracając do Polic, ludzi było mało, młyn miejscowych jakieś 20 osób, kilka flag z czego jedna Pogoni. Prowadzili doping, nie zabrakło wielu bluzg pod naszym adresem. Od nas 2 osoby Chemika: ok.20
Aluminium Konin – KKS 4:0 2.IX.2001
Ostatni z serii wyjazdów zapowiadał się najciekawiej. Znów nie poszło do końca po naszej myśli. Zamówiliśmy 2 autokary, ale ludzie zawiedli. Jeszcze przed odjazdem miała miejsce nasza pogoń za kilkoma gościnami, którzy z daleka jakoś tak podejrzanie nas obserwowali. Chcieliśmy ich sprawdzić, a nasze przypuszczenia potwierdzała ich ucieczka. Gdy zostali złapani okazało się, że byli z Kalisza i przyszli tylko popatrzeć. Z małym opóźnienie wyjechaliśmy, oczywiście w towarzystwie kilku transporterów. Miejsca w autokarach było dużo, ale po drodze do Konina dosiadali się kolejni fani KKS-u, najwięcej – 5 wsiadło w Stawiszynie, co trochę dziwi, bo w tym rejonie miejscowi lubią raczej Lecha. Przed Koninem zatrzymały nas konińskie pały, było filmowanie, przeszukiwanie i oczywiście słowne docinki. Konińskie pieski postanowiły zająć wolne miejsca w autokarach i dalej jechały z nami. Więcej usadowiło się ich w drugim autokarze, który nazwali zdecydowanie bardziej agresywnym. Jak się okazało graliśmy na starym stadionie, na którym kilka lat temu nie poszło nam rewelacyjnie. Pod stadionem straciliśmy jedną małą szybę za sprawa miejscowego frajera, który potem wraz z kolegami uciekł szybciutko przed dwoma strażnikami miejskimi. Co do miejscowej policji, to widać, że nie ma za często w Koninie do czynienia z kibicami. Poprowadziła nasze autokary kilka metrów za trybuną miejscowych, którzy na szczęście nie wykorzystali idealnej sytuacji do wybicia nam kolejnych szyb. Na sektor weszliśmy raczej bez problemów, wpuszczono nawet tych bez kasy. W klatce powiesiliśmy nową bardzo fajną flagę – Cebulorz i dwie inne. Mieliśmy też 100 balonów, taśmy i 6 rac. Taśmy posłużyły nam do obrzucenia miejscowych stojących kilkanaście metrów od nas. Nie wyszło racowisko, gdyż miejscowa psiarnia była bardzo czuła na ten element kibicowskiego fachu, odbierając siłą i gasząc zapalone race. Szkoda, w Koninie taki widok jest niespotykany. Doping robiliśmy prawie cały mecz, raz lepiej raz gorzej, ale ogólnie wypadło nieźle. Niech za komentarz posłuży cytat, z jakim do naszych działaczy zwracali się miejscowi dziennikarze: „nie wiedzieliśmy, że Kalisz ma taki doping.” Dobrze, że nie wiedzą jak prezentujemy się w Kaliszu. Nasi kopacze znów dali popis nieudolności, na co zareagowaliśmy tekstami w stylu, Gabriel Janowski czy Andrzej Lepper… Parę razy zaśpiewaliśmy też Aluminium!! tak dla jaj, bo bardzo śmieszy nas ta nazwa. Jeśli chodzi o miejscowych to wypadli tragicznie. Zebrało się ich może z 50, z czego 11-12 z Ostrovii. Flagi przynieśli w trakcie meczu ( oprócz barw Ostrovii, ci mieli barwy od początku). Ich doping ograniczał się do bluzgania nas ( my totalnie ich zlaliśmy). Ich główna atrakcją było rzucanie w nas… jajami. Ogólnie wypadli żenująco i na pewno w lidze jest kilka innych lepszych od nich ekip. Po tym meczu jeden z aktualnych graczy Konina, poprzednio zawodnik KKS-u, powiedział, że po raz pierwszy w sezonie widział miejscowych kibiców. Co tu komentować? Jeśli chodzi o stronę hooligans było trochę lepiej. Co prawda miejscowi nie chcieli umówić się z nami na dym ( o co staraliśmy się już kilka dni przed meczem). Tutaj tez rozczarowali, bo liczyliśmy się z propozycja ustawki z ich strony. Zamiast tego nas rozbawili, gdy wysłali przed meczem sms-a z zapytaniem, czy starczy nam odwagi, by przyjechać do Konina. Pomijam to, że byliśmy już wtedy w Koninie i że podczas meczu wiele razy dzwoniliśmy pod ten numer, ale telefon milczał… Ciekawie zrobiło się pod koniec meczu, gdy jeden z naszych przeciwników, który od jakiegoś czasu kręcił się pod klatką, próbował zerwać nam flagę. Oczywiście nie udało mu się tego dokonać, ale nie przeszkadza to wcale, Koninowi, który już się chwalił, że skroili nam flagę. Pozostawiam to bez komentarza. W czasie tej próby zerwania naszych barw, z boku przez płot przeskoczyło ok.10 z Ostrovii, którzy zaczęli biec w kierunku klatki wymachując sprzętem. Wystarczyło, że wyskoczyło nas na murawę 5, by zmienili kierunek biegu na przeciwny. Jeden z ostrowskich pyskaczy załapał się na konkretna przekopkę. Uciekającym ziomalom postanowili pomóc miejscowi, którzy w jakieś 20 osób też zaczęli biec w kierunku naszej piątki. Różnica sił była za wielka i 2 osoby od nas zdążyły ewakuować się do klatki. Trzy osoby zostały i niestety zaliczyły oklep. Jeden dość poważnie okopany miał wstrząs mózgu., stracił tez szalik. Jak się okazało z gości z Konina do awantury włączyło się tylko kilku, reszta po prostu przebiegła przez boisko i uciekła do lasu. Nie możemy tego starcia zaliczyć do zwycięskich. Jedno jest pewne, mamy co żałować, że nie wyskoczyło nas z klatki o kilku więcej, bo obilibyśmy i Ostrów i Konin i byłoby po zawodach. Inna sprawa, że w chwili rozpoczęcia dymu policja zablokowała całą klatkę, stosując się do utrwalonej już reguły, że nie interesuje ich, co robią miejscowi, oni maja tylko zabezpieczać, żebyśmy to my nie robili dymu. Coraz bardziej zaczyna nam ta zła sława przeszkadzać. Po kilkudziesięciu sekundach dymu, na murawę wbiegła policja, która zrobiła to, co zawsze tzn. obiła naszych, którzy oberwali, skuła ich, ale na szczęście po chwili wypuściła. Złapali tez jednego z naszych rywali, chcieliśmy mu pomóc, ale pały nie wierzyły, że jest z nami. Cała akcja to plus dla Ostrowa, którzy wyręczyli miejscowych w rozrywkach poza sportowych. Nie ma co udawać, że brak zdecydowania wielu z nas zemścił się i zamiast wyskoczenia niezłej przecież ekipy, jaka mieliśmy na tym meczu, szybko zareagowało tylko 5 osób. Reszta zaspała, a po chwili uniemożliwiała to już policja. Po meczu zostaliśmy jakieś pół godziny na stadionie, chyba przez to, że zapowiedzieliśmy pałom, że jak zobaczymy gdzieś miejscowych robimy wir. Przejęli się chyba, bo nie widzieliśmy już nikogo. Powrót oczywiście pod silna eskortą. Coś nie mamy szczęścia do tego Konina. Nas 72 osoby Konina: ok.50 w tym 11-12 z Ostrowa.
KKS – Amica II Wronki 0:3 8.IX.2001 Mecz z rezerwami Amici był pierwszym z czterech kolejnych meczy KKS-u na własnym stadionie ( terminarz się kłania). Tak, więc najpierw 4 wyjazdy, potem 4 u siebie. Debilizm. Mimo wcześniejszych 4 porażek na wyremontowany obiekt KKS-u przyszło sporo ludzi. Staliśmy też podobnie jak wcześniej na ochronie. Niestety nie było ani młyna, ani nawet flagi. Powodem jest to, że działacze ostro przesadzili. Po pierwsze jedyne miejsca siedzące są w trybunie krytej – bilet 10 zł…! Po drugie właściciel obiektu, czyli OSRiR dał do zrozumienia, że nie jest to miejsce przeznaczone dla nas. Jak chcieli tak mają. Nas ok. 30 gości oczywiście: 0
KKS – Obra Kościan 0:6 12.IX.2001 To, co zawsze, porażka, bez młyna i barw. Gdy parę kolejek wcześniej Obora grała w Krotoszynie, gdzie się wybraliśmy, przyjechało tam kilkunastu fanów z Kościana w barwach. Osobiście liczyłem na cud, ale nic z tego. My nie robiliśmy dopingu, ale zastąpili nas dzielnie podobnie jak na Amice wychowankowie Domu Dziecka z Liskowa, którzy wyposażeni w akcesoria starali się dopingować naszych nieudaczników. Nas 20 z Kościana: 0
KKS – Gryf Wejherowo 1:0 15.IX.2001 Gdy dwa dni przed meczem byłem na Wybrzeżu, w jednej z gazet trener Gryfa oświadczył, że wrócą z Kalisza z kilku bramkowym zwycięstwem. Oj pomylił się i to bardzo. KKS z wiceliderem zagrał bardzo dobrze. Kopacze stali się piłkarzami i odnieśli pierwsze w sezonie ( i chyba jedyne) zwycięstwo. Nas bardzo mało. Z Gryfa oczywiście 0. Nas 20 z Wejherowa: 0
KKS – Unia Janikowo 0:1 22.IX.2001 Po zwycięstwie z Gryfem wydawało się, że zła karta się odwróci, zarówno dla nas jak i piłkarzy. Niestety nic takiego nie miało miejsca. Zebrało się nas mało, bez flag, dopingu – o przyjezdnych nie wspominając. Nie ma się, co więcej rozwodzić, jest bardzo źle. Piłkarze tez wrócili do normy – czyli przegrali. Na stadionie po raz pierwszy tego sezonu pojawił się T, który powrócił po długiej nieobecności niczym syn marnotrawny, a to, co ujrzał na stadionie, delikatnie mówiąc lekko go poraziło. Nas ok. 20 z Janikowa: 0
Lechia/Polonia Gdańsk – KKS 2:1 26.IX.2001 O dziwo ten ciężki wyjazd ( do tego w środę) został przez nas zaliczony. Ostatecznie pojechaliśmy w trójkę: ja, Tasman i Szczepan. Już po fakcie kilka osób bardzo żałowało, że nie pojechali, ale niech się żalą same sobie. Pierwsze trudności pojawiły się już na kaliskim dworcu, gdy okazało się, że nasz TGV jest opóźniony o 40 minut. Na przesiadkę w Poznaniu zastawały 2-3 minuty. Wszystko poszło dobrze i w ostatniej chwili wbiegliśmy do kolejnego pociągu. Podróż minęła bez jakichkolwiek przygód. Wysiedliśmy na stacji Gdańsk- Wrzeszcz, gdzie odebrał nas Łysy z Bałtyku. Trochę posiedzieliśmy u kadłuba w domu, nasz miły gospodarz pokazał drogę na stadion i plażę. Z małymi kłopotami wylądowaliśmy na Riwierze Brzeźno, gdzie T stęskniony za morzem zażył kąpieli. Po jakimś czasie ruszamy na stadion. Kupujemy 2 bilety w promocyjnej cenie 9,99 + 0,01 VAT. Stadion Lechii prezentuje się okazale, jednak brak widzów. Usiedliśmy na sektorze dla przyjezdnych, poprawiając sobie humory browarkami. Lechii brak, wyłączając paru starych, którzy kilka metrów dalej robili to co my, czyli spożywali browar. Zapamiętaliśmy szczególnie fajną ksywkę jednego z nich – „ Rzeźnik”. Po jakimś czasie poszli, a za nami stanął polonez tajniaków. Cały mecz spokój, jedynie po bramce dla KKS-u i entuzjazmie SZ dało się zauważyć kilka zdziwionych twarzy. Po meczu zabieramy się z piłkarzami, opanowując tył autokaru, który po każdym postoju był coraz weselszy. Wyjazd należy zaliczyć do udanych, pomimo braku emocji ze strony hools. Nas 3 Lechii: ?
Flota Świnoujście – KKS 5:0 29.IX.2001 Trzy dni po Lechii kolejny wyjazd. Decyzja odnośnie tego wyjazdu zmieniała się średnio raz na dzień. Ostatecznie wyjazd odwołaliśmy, ale nie dotarło to do kilku młodych. W nocy na dworcu pojawiło się 5 młodzieżowców i 2 starszych, którzy nie wiedząc o tym pojechali. Na szczęście mieli w towarzystwie M, więc nikt się nie nudził. Wszyscy też oprócz naszego satyryka wyłapali ekstra bilety w postaci kredytów. Nieletnia wycieczka po dotarciu na miejsce, połaziła po mieście, zwizytowała plaże i udała się na stadion. Cały ten czas chodzili w szalach, ale nie było żadnej reakcji miejscowych. Przez cały mecz kręciła się wokół nich Flota, nie podejmując żadnych kroków. Jak stwierdzili młodzi było ich ok. 50 i paru niczego sobie. Nie robili dopingu. Miejscowi propozycje solówek złożyli, gdy szykowano się do odjazdu z piłkarzami. Jako, że skład był w większości U-16, na propozycje przystał tylko M, jednak do niczego nie doszło. Powrót minął bez przeszkód. Co ciekawe podobnie jak w czerwcu, także teraz było na tym wyjeździe 7 naszych, tylko że byli to całkowicie rożni ludzie. Młodzi mają szczęście, że nie stracili barw, ale za zaliczenie najdalszego wyjazdu należą im się słowa uznania. Nas 7 osób Floty ok. 50
KKS – Chemik/Zawisza 1:3 7.X.2001
Jeszcze niedawno byłby to ciekawy mecz. Teraz kibice Zawiszy uznali, że nie uznają nowej nazwy i nie jeżdżą na ten klub. Co ciekawe na IV ligowego Zawiszę też jeździć przestali. Bardzo wygodnie sobie to wymyślili. Na meczu było na mało, część spała po nocnych imprezach, jakie urządziliśmy po powrocie z Chorzowa, część dotarła w II połowie meczu. Zebrało się nas ze 30, z tego kilkanaście osób odpowiedzialnych za organizacje akcji na Ostrów, grający tego dnia w pobliskich Skalmierzycach. Po dogadaniu wszystkich spraw i obejrzeniu kolejnej porażki naszych udaliśmy się do domów. Kibiców Zawiszy oczywiście nie stwierdzono, za to policja była w stanie gotowości. Nas ok. 30 z Zawiszy: 0
Kotwica Kołobrzeg – KKS 1:1 10.X.2001
Niestety w tym roku przedsiębiorcy prowadzący działalność gospodarczą w tym kurorcie musieli pogodzić się, ze stratą części zysków spowodowaną brakiem jakże zamożnych turystów z Południowej Wielkopolski. Tak poważnie, to powinniśmy tam pojechać, nawet, że była to środa. Przede wszystkim ze względu na konflikt, do jakiego doszło na linii KKS- Kotwica i przewałach robionych przez obrotnych działaczy z Kołobrzegu. Dobrze, że chociaż nasi piłkarze pokazali się z dobrej strony i uniknęli kolejnej porażki. O kibicach Kotwicy nic nie napiszę, bo jakoś w oczy się nie rzucali.
Polonia Bydgoszcz – KKS 4:0 13.X.2001
Do Bydgoszczy wybrały się 2 osoby. Jechali pociągiem. Rano na dworcu wspomniana dwójka spotkała jeszcze 2 z Ekipy garden, którzy jednak szybko wyjaśnili, że jadą do Poznania w interesach i do Bydgoszczy nie pojadą. Swoją drogą – postawa jak na prawdziwego fanatyka przystało. Ostatecznie w miejscu przesiadki, którym był Poznań znalazło się 5 osób i gdyby cała piątka zdecydowała się jechać, nie byłoby źle. Chwilę chodziliśmy po mieście, 2 z EG się odłącza. We trzech udajemy się na rynek. Decydujemy się jechać, ze stacji Poznań- Garbary, gdyż na głównym na wyjazd czeka specjalny pociąg z Lechem do Płocka. Czas do pociągu spędzamy na poznańskiej Cytadeli, z kilkoma płynnymi przedstawicielami Lecha. Do Bydgoszczy dojeżdżamy bez przeszkód. Tam wsiadamy w autobus, którego szofer obiecuje, że wysadzi nas przy stadionie. Oczywiście o wszystkim zapomniał i wywiózł nas gdzieś za miasto, po drodze prawie nie rozjeżdżając dwóch kobiet idących chodnikiem. Naprawił jednak swój błąd podwożąc nas pod samą bramę obiektu. Przez te atrakcje weszliśmy dopiero w przerwie. Młyn Polonii to ok. 30-35 przedstawicieli przede wszystkim rocznika U-16. Nieco dalej stało ok. 10 starszych i konkretniejszych kiboli. Usiedliśmy sobie miedzy nimi, ale do końca meczu spokój. Po meczu wracamy z piłkarzami. W samej Bydgoszczy nie zauważono żadnego przedstawiciela Zawiszy. ( opis meczu Tasman). Nas 2 Polonii ok. 40
Sparta Brodnica – KKS 5:1 17.X.2001
Tym razem zabrakło nas w tej pięknej metropolii. Nie znalazło się nawet kilku chętnych do odbycia podroży z 7 przesiadkami. Do tego jeszcze środa. Trzeba przyznać, że twórca terminarza za nami nie przepada. Przykro tylko, że zawiedliśmy miejscowych, którzy byli mocno zdegustowani naszą postawą. Wybaczcie, ale nie będziecie mieli już okazji do rewanżu, za pogonienie was pod stadionem w Brodnicy, w zeszłym sezonie. Spadamy. Nas 0 Sparta bez młyna
KKS – Kaszubia 2:2 20.X.2001
Pojawiliśmy się w oszałamiającej liczbie ok. 30 osób. Jak zwykle nie było młyna, flag, dopingu, przyjezdnych. Kilka dni później dowiedzieliśmy się, że po meczu na mieście 2 małolatów od nas natknęło się na 7-8 gości z Ostrowa Mimo ambitnej postawy zebrali dość konkretne baty, ale jak mówią jeden z rywali po oberwaniu cegłą w twarz nie wyglądał za ciekawie. Nas ok. 30 z Kościerzyny: 0
KKS – Gwardia Koszalin 1:1 27.X.2001
Miał to być najciekawszy mecz jesieni w Kaliszu. Gwardia zapowiadała swoją mobilizacje na ten prestiżowy wyjazd, ale chyba jest tam jeszcze gorzej niż u nas. Tylko, że my spadamy, a oni walczą o awans. Na kilka dni przed meczem kilku od nas dogadało się z niejakim Mario z Gwardii odnoście ustawki po 20 osób. Ostatecznie wymieniono się telefonami, żeby dogadać szczegóły. Humory nam się poprawiły zdecydowanie. Niestety numer podany przez gościa z Gwardii był jakiś trefny, a z ich strony nikt się nie odezwał. Na tym meczu wyjątkowo pojawiły się flagi, działacze nie chcąc zaogniać sytuacji wpuścili nas na krytą, chwilami był doping. Wszyscy czekali na przyjazd Gwardii. Po jakimś czasie zaczęliśmy czynić starania o zdobycie, tym razem prawdziwego numeru do nich, bo stawało się jasne, że nie przyjadą. Korzystając z okazji, że było z nami gościnnie 2 z Bałtyku, którzy poprzez Arkę załatwili numer do jakiegoś konkretnego gościa z Gwardii. Gdy przedzwoniliśmy, po drugiej stronie odezwała się stara baba. Towarzystwo rozeszło się po stadionie, część zdegustowana pojechała do domów. Niespodziewanie po jakimś czasie pojawiła się Ekipa Garden z … 4 gościami z Gwardii, których przyprowadzili do młyna!!!!! Ręce mi opadły jak to zobaczyliśmy. Gwardia przepraszała za brak ekipy, nie chcieli też solówek. Pomijam to, w jaki sposób się zachowywali, bo każdy może mieć chwile słabości. Nie chcieli się bić nawet jeden od nas na ich czwórkę. Po meczu zabrano ich samochodami na manhattan, gdzie przeżyli chwile grozy, ale nikt im nic nie zrobił. Zresztą sami wiedzą jak było. I tak z ciekawego meczu nic nie wyszło. W sumie zebrało się nas na stadionie ok. 70 w tym 2 z Chrobrego i gościnnie 2 z Bałtyku. Atrakcje typu race nie zostały w ogóle użyte. Możemy tylko żałować, że nie doszło do ustawki, bo bardzo chcieliśmy sprowadzić ich na ziemię. Jak nie zebrali ekipy, mogli chociaż przedzwonić, a tak kilka osób specjalnie w celu dymu jechało z daleka, jedna nawet czekała już w lesie. Wieczorem humory poprawialiśmy sobie w inny sposób i wielu z nas do domu wróciło rano. Nas ok. 70 w tym 2 Chrobry i 2 Bałtyk Gwardii: 4
Goplania Inowrocław – KKS 4:0 3.XI.2001
Do Inowrocławia wybierało się 4 fanów kaliskiego teamu, w tym 3 nieletnich mieszkańców Kruczej. Ta trójka znana jest z tego, że zawsze dzień przed wyjazdem ulatniają się z domu. Niestety tym razem ta sztuka się nie udała, zostali przejęci na dzielnicy, przez wzmocnione siły rodziców. Ostatnia osoba wobec tego też została w domu i wyszły nici – a właściwie kolejne zero. Nas 0 miejscowi nie mają młyna
Astra Krotoszyn – KKS 4:0 10.XI.2001
Co tu pisać, mało brakowało a nie byłoby nas nawet w Krotoszynie. Na miejscu zbiórki zebrały się tylko 32 osoby, a do tego autokar się spóźniał. Chcieliśmy ostatecznie dotrzeć inaczej do Ostrowa, a potem może by się udało. Gdybania przerwał przyjazd autokaru. Ruszyliśmy jak zawsze w obstawie kilku kabaryn z pieskami. Na miejscu znów trochę postaliśmy pod brama, ale w końcu dość szybko problemy z biletami zostały rozwiązane. Na stadionie zdziwienie, policja była tylko przy nas, nie było ochrony, czyli w sumie niezłe warunki do dymu. Szykowaliśmy się do ataku na stojący po drugiej stronie miejscowy młyn, ale nasza obstawa wyczuła te intencje i weszliśmy na przygotowany dla nas sektor. Przegapiliśmy dobrą okazję. Derby zupełnie inne niż przed rokiem, mniej nas, miejscowych, jakoś tak nudno. Cały mecz spokój. Myśleliśmy, że może miejscowi wsparci… 5 z Ostrowa i kilkoma z Polonii Kępno , spróbują chociaż czegoś, ale na co my liczyliśmy. A tak się odgrażali przed meczem. Dzień przed derbami odwiedziliśmy piłkarzy na treningu, dając do zrozumienia, że nie mogą odpuścić tego meczu. I rzeczywiście starali się, na tyle, na ile mieli możliwości. Po meczu spokojnie z obstawą wracamy szybko do Kalisza. Musze przyznać, że ilościowo zawiedliśmy, ale nie ma się, co dziwić skoro pojechali właściwie sami chuligani. Mieliśmy 10 rac, 150 balonów, taśmy, ale wszystko zostało w autokarze. Powiesiliśmy za to 3 niezłe flagi, z czego jedna miała swój debiut „Wielkopolanie”. Jak zostanie dokończona będzie fajnie wyglądać. Jedynie kilka razy krzyknęliśmy -oficjalni chuligani KKS- i to wszystko. Zapamiętamy też, że tylko 2 piłkarzy podbiegło do nas po meczu. Jeśli chodzi o miejscowych, to wypadli kiepsko. Powiesili, co prawda 7 flag, z czego jedną Ostrovii. Było ich od 45 w porywach do 60, z czego 5-6 z Ostrovii i kilku z Kepna. Jak na taki mecz tragedia. Nie przedstawiali dla nas żadnego zagrożenia. Na koniec nie mogę zapomnieć, o popisie, jaki na prowincji dał nasz dyżurny satyryk M. Szczególnie upodobał sobie szefa miejscowych – niejakiego Szambo ( co za śmierdząca ksywa), który chyba żałuje do dzisiaj, że wybrał się na ten mecz. Gdyby nie to, byłoby wręcz sennie. Nas 32 Astry: 45-60 w tym 5-6 Ostrovii i kilku Kępno
KKS – Polonia Bydgoszcz 2:2 24.XI.2001
Na ostatni mecz rundy wszyscy chętni wchodzili za darmo. Niestety ludzi przyszła garstka. Co innego u nas. Niespodziewanie na początku meczu zebrało się nas ok.40. Liczyliśmy może trochę na przyjazd Polonii, ale jak zwykle nic z tego. W drugiej połowie mecz był bardzo ciekawy. W stronę trenerów gości, którzy bardzo się podniecali poleciała butelka, sędzia na chwilę przerwał mecz. KKS wyrównał i zdobył… 7 punkt w sezonie. Nas ok. 40 z Polonii: 0
Polska – Kamerun 0:0 Poznań 14.XI.2001 |
Tym razem PZPN przyznał organizację tego towarzyskiego spotkania Lechowi. Mimo, że teren jest dla nas szczególnie niekorzystny byliśmy na tym meczu. Kilka osób przyjechało pociągiem, przed pierwszym gwizdkiem dojechał jeszcze jeden samochód. W sumie naliczyłem 12 osób z KKS-u. Kibice Lecha postarali się o dobrą oprawę meczu. Na hymnie odpalili ok. 30 rac, porozciągali też biało czerwone pasy, zrobione z… folii. Każdy sektor miał też rozłożone nad głowami białe lub czerwone kartki. Pierwsze wrażenie było super, Z czasem było coraz gorzej i o ile na meczach Lecha, atmosfera może być najlepsza w Polsce, to na reprezentacji doping idzie jak krew z nosa. Początkowo wychodziła jeszcze fala, ale po jakimś czasie nikomu już się nie chciało jej pociągnąć dalej. Lech na młynie powiesił tylko dwie duże flagi w Barwach polski z napisami – Lech Poznań i Wielkopolska. Niestety na całej długości płotu nie mogły wisieć jakiekolwiek flagi. Na młynie Lecha zawisła w trakcie meczu flaga Arki i kilka mniejszych m.in. Kościan i Kolo. Na sektorze dla gości pojawiła się flaga Zawiszy, w barwach Polski ( było Ich ok. 30). Zgodnie z naszymi przypuszczeniami pojawił się Ostrów. Było ich, co najwyżej kilkunastu. Ja naliczyłem ich razem ze stojącym obok Koninem ok. 15. Jak na taki mecz to bardzo mało. Pyrki miały też swoją najlepszą flagę Ostrovii, ale nie mogli jej powiesić na plocie. Przez moment trzymali ją w rękach, ale zauważyli, że nikt tego nie robi, więc ją zwinęli. Jeszcze jedna ciekawostka. Pamiętacie gości z konina, których spotkaliśmy w drodze do Chorzowa na Ukrainę? Kilku z tych gości stało teraz obok Ostrowa, wymachując bialo-czerwoną flagą z napisem Konin, którą jeden z nich miał wtedy na plecach. Trzeba było ich porządnie obić. Na stadionie nic się nie działo. Jeden z nas wracał po meczu pociągiem do Konina, gdzie spotkał ok. 30 kibiców Lecha głównie z Konina, którzy zrobili mu mały terror, chcieli ukraść bluzę itp. Jednak złodziejaszki skończyły na słowach.
Polska – Norwegia ( Stadion Śląski- Chorzów)
Na ten decydujący o awansie mecz kadry wybraliśmy się na ostatnia chwilę. Nie mieliśmy biletów. Część z nas pojechała autokarem z jednego z kaliskich biur podróży, ale dla nas nie było już miejsca. Ostatecznie na różne sposoby załatwiliśmy parę wejściówek dzień przed meczem. Jechaliśmy na różne sposoby. Kilkanaście osób autokarem z piknikami, reszta samochodami. Ja jechałem jednym z wózków i nasza wycieczka była zdecydowanie najweselsza. Alkoholu nie brakowało przez całą drogę. Po drodze zatrzymaliśmy się w Lublińcu, w supermarkecie Puls. Trwała tam jakaś impreza dla dzieci, gdy nagle G wyrwał mikrofon prowadzącemu i zaczął krzyczeć KKS Kalisz. Ten wykazał się daleko idącym zrozumieniem, mówiąc dzieciom „ powitajcie brawami gości znad Prosny”. Drugi z kumpli chwile jeszcze pogadał dzieciakom, jaki to dzisiaj ważny mecz i przy brawach opuściliśmy market. Na zewnątrz czekała już na nas policja, ale dali spokój. Kolejny nasz przystanek to Radzionków. Tam czekaliśmy na kolejny samochód, zaliczając w miedzy czasie trwający właśnie mecz II ligi Ruch – Gorzyce. Ruch miał nawet młyn, ale nie wisiały żadne flagi. Przeszliśmy się po stadionie, po czym wylądowaliśmy w pobliskiej knajpie, gdzie za dwa piwa zapłaciłem… 1.60 zł. Tam dopiero mają życie. Pod Śląski dotarliśmy bez problemu. A tam już ledwo wysiedliśmy pojawiły się koniki, sprzedając bilety po cenie. Zamieniliśmy 4 nasze na różne sektory, na 5 biletów na ten sam sektor. Nie było z tym żadnego problemu. Pod stadionem spokój. Wszyscy w barwach Polski. Spotykamy następnych ludzi od nas i robimy sobie zdjęcia z flagą KKS Kalisz – Polska. Widząc to podchodzi paru gości z Kotwicy Kołobrzeg. Efekt był taki, że zaopatrzyliśmy się w 4 race, po bardzo przystępnej cenie. Na bramie zabrali nam flagę do depozytu. Spotkałem jeszcze dwóch z Bałtyku, którzy mówią, że jakaś flaga Kalisz już wisi. Wchodzimy w talku na sektor, gdzie siedzi Chrobry ( ok. 30). Z boku nich siedzi niecałe trzy dyszki Mielca, i tak od słowa do słowa dochodzi do dymu przez płot. Pomogliśmy ziomalom, ale do niczego większego nie doszło. Wnieśliśmy dwie race, ale na hymnie odpaliła tylko jedna. W naszej części stadionu był spokój. Znacznie ciekawiej było po drugiej stronie, na luku. Tam lal się, Górnik z Ruchem, Ruch i Lech ze Śląskiem i było momentami ostro. Na widok dymu 99 % stadionu krzyczała – pojebani w kierunku walczących. W przerwie poszliśmy zobaczyć na tamta stronę. Akurat policja wyprowadzała Górnika ze stadionu. Jeden z nas zrobił parę zdjęć, na co błyskawicznie zareagowała ochrona, odbierając aparat i wyciągając kliszę. Nie daliśmy za wygraną, ale nic to nie dało. Po meczu jako jedni z ostatnich wyszliśmy ze stadionu. Nie był to koniec emocji, bo dwóch naszych poszło odebrać flagę, ale do innej bramy niż powinni. Efekt był taki, że flagę po godzinie odebrałem sam, bez żadnego numerka, a ta dwójka, zrobiła aferę na stadionie nic nie wiedząc, że flaga jest już w aucie. Tak się zakręcili, że ludzie z tamtej bramy wpuścili ich do depozytu i prosili, żeby zabrali co tylko chcą i dali spokój. Pozabierali parasole i dostali na drogę dwie siatki przekąsek. Ostatecznie wyjechaliśmy z Chorzowa dwie godziny po zakończeniu meczu. Nasi, którzy jechali autokarem też dali się we znaki, ale organizatorowi wyjazdu, który wziął od nich po 50 złotych więcej. Tak go zastraszyli, że oddał nie tylko im, ale także wszystkim pozostałym, których oszukał. Najbardziej zdziwili się, gdy w drodze powrotnej kilka osób wysiadło w Ostrowie – wszyscy myśleli, że cały autokar jest z Kalisza. Byli to jednak jacyś zwykli goście. Przebojem wyjazdu był R, który bez przerwy chodził bez koszulki i prezentował swoje 100 kg żywej wagi. Trzeba przyznać, że ci, co go nie znali mieli go za boga. Już na stadionie podbijał a to do gości z Cracovii, a to do innych typów. Do tej pory nie rozumiem, jak to się stało, że nie dostaliśmy przez niego po łbach. W sumie wyjazd ekstra. Jak obliczyliśmy na chorzowskim było ok. 250 -300 kibiców z Kalisza. Naliczyliśmy 4 autokary i kilkanaście samochodów. Prawdziwych kiboli było jednak ok. 30, reszta to zwykli goście. Nas ok. 30 ( kibiców z Kalisza 250-300)
Białoruś – Polska Mińsk__________ 5.IX.2001
Czyli – bardzo wesoły wypad za wschodnią granicę
Na wyjazd do stolicy Białorusi, Mińska wybrało się 4 ludzi z RK. Pojechali samochodem, do Mińska dotarli bez przeszkód. Tam dopiero zaczęły się prawdziwe cyrki. Najpierw przyczepił się do nich jakiś miejscowy, który łaził za nimi przez ładnych parę godzin. Zaprowadził ich do stołówki, gdzie nie było niestety sztućców. Za chwilę na widok gości z Polski przybiegła kierowniczka, narzędzia do jedzenia od razu się znalazły. Na stół powędrowała też wódeczka – pita oczywiście w szklankach. Potem mieli jeszcze kilka śmiesznych przygód, ale udali się pod stadion. Tam spotkali starą ekipę Lechii, która przyjechała busem i podobną grupkę Legii. Towarzystwo szybko się polubiło, wypito trochę browca. Nasi spotkali też 8 z Rakowa, którzy przyjechali autokarem z Katowic, w którym byli jeszcze pojedynczy kibice Górnika, Tychów i innych śląskich klubów. Na stadion weszli jako jedni z pierwszych, zajmując miejsce na dole sektora. Niestety nie można było na tym meczu wywieszać żadnych barw na płocie, gdyż za kilka dni odbywały się tam wybory prezydenckie i rządzący na Białorusi obawiali się prowokacji. Flag została rozłożona na krzesełkach i była to jedyna flaga w barwach klubowych. Obok naszych na dole sektora stali Chełmianka i Motor ( było ich kilkunastu, ale naprawdę niezła ekipa). Zauważono pojedyncze osoby ze Śląska Wrocław. Ogólnie chuliganów było na tym meczu niewielu. Nasza 4 po pewnym czasie zorientowała się, że każdy z osobna ma swojego opiekuna, czyli miejscowego agenta, który cały mecz stał i obserwował daną osobę. Najśmieszniejsze jest to, że robił to z odległości paru metrów. Na sektorze Polaków zasiadło w sumie ok. 1000 osób, nie doszło do żadnych konfliktów. Po meczu Lechia z Legią chciała zaciągnąć naszych na dyskotekę, ale postanowili wracać. Prawdziwą jazdę przeżyli dopiero w drodze powrotnej. Zostali w nocy zatrzymani, przez uzbrojony patrol. Milicja zarekwirowała im wóz, żądając 200 dolarów wykupnego. Tłumaczenia na nic się zdały, nasi zabrali wszystkie rzeczy z wozu i zaczęli iść na…. piechotę do granicy odległej o prawie 200 km. Na szczęście po pewnym czasie wytrzeźwieli i wrócili się. Tym razem obudzony został sam dowódca miejscowej jednostki, który zadowolił się kilkoma dolarami łapówy i kazał oddać naszym wóz. Kolejne cyrki były na granicy, gdzie jak w domu czuł się K, z którym po kilku godzinach witali się już i białoruscy celnicy i miejscowi przemytnicy. W sumie nie poszło najgorzej, ostatnie dolary dostali celnicy, ale nasi uniknęli przez to prawie 48 godzinnego postoju. Wszyscy uczestnicy bardzo miło będą wspominać ten wyjazd. (- opis wyjazdu : Kołek, Artur, Długi i Szczepan) Nas 4
Polska – Ukraina Chorzów 6.X.2001
Czyli – byliśmy drugą siłą?
W końcu wyszedł nam dobry wyjazd na reprezentację. Do dyspozycji mieliśmy 52 wejściówki, jechaliśmy autokarem. Kilka osób jechało samochodami. Ekipę mieliśmy najlepszą od bardzo długiego czasu. Ekipa K przyszła na zbiórkę prosto z kawalerskiego, inni też nie próżnowali i szybko w autokarze zrobiło się bardzo wesoło. Pierwszym bohaterem został B, który dogonił nas w Ostrowie pod supermarketem, a była to sztuka nie lada, bo jechał za nami miejskim autobusem. Dalsza droga minęła na wesołej zabawie. Już na Śląsku, na jednej ze stacji, zauważyliśmy autokar z Konina. Niestety bardzo się rozczarowaliśmy, bo tamci zaczęli nas obejmować, śpiewać. Jednak tak dla zabawy kilku od nich dostało po strzale. Ci z nich, którzy mogli wyglądać na kibiców szybko się ulotnili z parkingu. W Katowicach zabraliśmy jeszcze jednego naszego, który tam pracował i zaparkowaliśmy bardzo daleko od stadionu. Musieliśmy przejść cały park, ale po drodze nic się nie wydarzyło. Umówiliśmy się w tym parku z Zagłębiem Sosnowiec, ale byliśmy lekko spóźnieni i oni już weszli na stadion. Gdy byliśmy już pod stadionem obok nas przechodziła bardzo konkretna ekipa Ruchu, jakieś 80 -100 osób. Gdy nas zauważyli zatrzymali się na górce kawałek dalej i czekali, aż do nich podejdziemy. Trzeba przyznać, że dym był blisko. Do niczego nie doszło, bo Ruch zobaczył stojących blisko nich Destroyersów z Widzewa i połączone siły AZS-u, Włókniarza i Widzewa z Częstochowy. Szybko ich rozgonili, dając parę strzałów. Po wszystkim pojawiła się policja, która spokojnie obserwowała to z boku i Ruch wszedł na stadion. My po chwili z okrzykiem KKS Kalisz też pojawiliśmy się pod kasami. Spotkaliśmy 2 ziomali z Chrobrego. Trzeba przyznać, że choć mieliśmy najtańsze bilety, weszliśmy na najlepsze miejsca, na górną trybunę. Do tej pory mnie to zastanawia. Mieliśmy cały sektor właściwie dla siebie, oprócz nas siedziały w nim pojedynczy piknikowcy. Powiesiliśmy biało-czerwona flagę KKS Kalisz, o rozłożonej koszulce w barwach Polski lepiej nie wspominać, bo wyszła tragicznie. W drugiej połowie powiesiliśmy jeszcze nasza reprezentacyjna flagę w barwach (tutaj zasługa T, który sprytnie podwinął ja tak, że nie zabrali jej do depozytu). Cały mecz spokój. W naszej części stadionu nic się nie działo. Po drugiej stronie, gdzie siedziało tez 2 naszych, Ruch zabrał flagę Świdnicy, ale po jakimś czasie im ją odrzucili. Atmosfera senna, dużo gorsza niż na Norwegii. Przyjechało za to kibiców z Ukrainy ( z nami także jechała jedna ukraińska kurtyzana), mogło ich być nawet 800 osób. Mieli flagi, trochę pośpiewali. Po meczu miała być zabawa, świętująca awans, ale poza kilkunastoma głośnymi wybuchami nie ma, co wspominać. Gdy zbieraliśmy się do wyjścia ze stadionu, widzieliśmy jak na stadion wbiegło ok. 40 z GKS-u i ruszyli na wychodzącą właśnie ze stadionu podobnie liczną grupę Górnika. Większość zabrzan zrobiła odwrót, ale nie doszło nawet do jednego starcia. Katowice zaraz zostały rozgonione przez policję, a Górnik trochę poczekał na obiekcie. Podsumowując na pewno najlepszą ekipę miał Ruch. Nie ma co ukrywać, że rządzili pod stadionem. Jak się później dowiedzieliśmy także Ruch ocenił nas bardzo pozytywnie. Gdy staliśmy już pod autokarem przechodziła koalicja z Częstochowy i też wyglądali bardzo solidnie. Zawiódł natomiast Górnik i GKS. Także Sosnowiec nie pokazał się konkretna ekipą. Niestety nie mogliśmy wracać do domu, bo jeden z naszych mocno wypity, gdzieś się zgubił. Jeździliśmy po Katowicach i Chorzowie dobre dwie godziny, szukając go. Ostatecznie znaleźliśmy go pod Spodkiem. Towarzystwo było tym faktem mocno wkurw… A do tego klient nie czuł się winny. Jeszcze w Katowicach mieliśmy mu wytłumaczyć, że źle zrobił, ale nagle pojawiła się przy nas prewencja. Na kolejnym postoju doszło więc, do solówek. Najpierw A pokonał spóźnialskiego, potem Dż załatwił go dwoma strzałami i został ostatnim bohaterem tej wyprawy. Po powrocie do Kalisza jeszcze długo świętowaliśmy też bardzo udany dla nas wyjazd. Nas 52 ( kibiców z Kalisza ok. 150)
28 LIPCA – W nocy kilku naszych zostało na stacji paliw niedaleko dworca pogonionych przez jakąś grupkę gości , którzy krzyczeli coś o Arce. Szybko wbili do jednej z dyskotek, gdzie bawiło się towarzystwo i po chwili ponad 20 osobowa bardzo dobra, mieszana kibicowsko – bramkarska ekipa pojechała na dworzec. Sądzono, że mógł być to Lech wracający z Łęcznej pociągiem z Lublina. Na PKP były też kabaryny, ale żadnych podejrzanych gości. Ostatecznie pociąg mocno opóźniony nie miał żadnych kibiców na pokładzie. Lecha zresztą w Łęcznej nie było… Do tej pory nie wiadomo, kto to był.
11 SIERPNIA – korzystając z okazji wybraliśmy się do Krotoszyna na pierwszy mecz Astry w sezonie z Kościanem. Miejscowi nie mieli żadnej flagi, nie było ich widać. Przyjechało za to 12 gości z Kościana, którzy nawet dopingowali Oborę ( o przepraszam Obrę). Było nas tylko kilku, więc po meczu podeszliśmy do nich proponując dym, ale ci nie chcieli się bić.
1 WRZEŚNIA – podczas meczu Polska – Norwegia kilku fanów KKS-u siedzących akurat z Chrobrym, uczestniczyło w krótkim dymie na linii Chrobry – Stal Mielec
2 WRZEŚNIA – Pod koniec meczu z Aluminium w Koninie, doszło do starcia kilku od nas, którym udało się wyskoczyć z klatki z kibicami z Ostrowa i Konina. Najpierw obiliśmy porządnie jednego z uciekających ostrowiaków, potem po przybyciu posiłków z Konina, 3 osoby od nas zostały obite (jeden poważnie)
5 WRZEŚNIA – w związku z meczem Lech – Arka ustawiamy się na wracających kibiców Lecha z Ostrowa. Odnajdujemy ich w Jarocinie, gdzie wyrzucił ich kanar, wchodzimy w 15 na dworzec, ale na nasz widok ok. 10 z Ostrowa panicznie ucieka. Jeszcze przez pół godziny ich szukamy po mieście i okolicach dworca, ale za dobrze się schowali. Szkoda, bo mieli ze sobą dwie flagi, Ostrovii i Lecha, którą Arka odbiła nam w Kaliszu.
23 WRZEŚNIA – Prosną – Ostrovia. Nasza wpadka. Najpierw ok. 20 osób udało się na PKP w nadziei, że pojawia się ostrowiacy ( dwa tygodnie wcześniej grali na Calisii i się nie pojawili), ale nikogo nie odnotowano. Część się rozeszła, część z nas udała się na Prosnę. Kilkanaście osób stało pod stadionem, gdzie widziano Ostrovię. Na stadionie zostało 5 z KKS-u. Ta piątka, gdy tylko zobaczyła gości od strony Sportowej bez wahania ruszyła na nich. Nie mieli jednak szans w walce przeciwko grupie 23 przyjezdnych, wyposażonych z kije i obrzucających ich cegłami z odległości 5 metrów. Nasi z drugiej strony stadionu i następni, którzy dojechali przybiegli już po fakcie. Po przerwie poza stadionem zbiliśmy dwóch gości, którzy bluzgali na KKS. Po jednym został but, po drugim plama krwi. Wsiedliśmy w auta w nadziei spotkania ostrowiaków gdzieś na mieście, ale ci zostali już odtransportowani przez policje poza miasto. Nasza porażka.
6 PAŹDZIERNIK – w drodze na mecz Polska – Ukraina do Chorzowa na jednej ze stacji trafiamy autokar z Konina. Kilku lekko obrywa, ale nie bijemy ich, bo było dużo pikników, którzy mogli sprowadzić policję. Pod stadionem chciał nas zaatakować Ruch, ale do niczego nie doszło.
7 PAŹDZIERNIK – Skalmierzyce – Ostrovia. Miał to być nasz rewanż za Prosnę, a skończyło się wielka klapą. Na całej linii zawiódł B, który miał jechać do Skalmierzyc i sprawdzić czy ktoś przyjechał. Nie dzwonił, więc uznaliśmy, że nikt nie przyjechał. Po jakimś czasie kolejne auto pojechało sprawdzić. Jeden wszedł na stadion i uznał, że nikogo nie ma. Jak się okazało chyba mu zaćma weszła na oczy, bo Ostrovia była w 36 osób ze sprzętem. Gdy się o tym w końcu dowiedzieliśmy, było już za późno, bo w stronę Skalmierzyc jechały na sygnale 2 kabaryny, a policja zaraz wyprowadziła ich ze stadionu. Szkoda, bo przez frajerskie zachowanie B straciliśmy idealną szansę na rewanż.
20 PAŹDZIERNIK – Po meczu KKS – Kaszubią dwóch naszych małolatów zaliczyło oklep, od grupki 7-8 partyzantów z Ostrowa. Jeden oberwał porządnie, ale jeden z rywali też mocno ucierpiał.
27 PAŹDZIERNIK – Mecz KKS – Gwardia. Miało dojść do umówionych solówek, ale z braku przeciwnika nie doszło. Co prawda było 4 z Gwardii, ale nie mieli chęci się zmierzyć w żaden sposób.
4 LISTOPAD – Mecz Masovia Kraszewice – Ostrovia. Ostatnie niepowodzenia spowodowały jeszcze większe zacięcie w naszych szeregach. Postanowiliśmy za wszelką cenę dopaść w końcu kibiców z Ostrowa. Liczyliśmy, że pojawia się na ostatnim wyjeździe sezonu. Mimo odległości ok. 40 km od Kalisza udaliśmy się do Kraszewic w 5 aut niezłej załogi. Gdy dotarliśmy pod stadion, usłyszeliśmy doping dla Ostrovii, co wywołało nasza nieopisaną radość. Nasze nadzieje szybko prysły, gdy weszliśmy w 25 osób na obiekt i zamiast wielkich hools z Ostrowa, zobaczyliśmy grupkę może 10 pijanych zgredów, dopingujących zespół z Ostrowa. Po paru minutach byliśmy już w drodze do Kalisza. Znowu nic.
11 LISTOPAD – Mecz LKS Gołuchów – Victoria Września.
Mimo niewątpliwego pecha, jaki nas prześladuje od dłuższego czasu zorganizowaliśmy kolejna akcje, tym razem na pachołków Lecha z Wrześni. Victoria wygrywa w lidze wszystko i towarzyszy jej często sporo kibiców. Liczyliśmy, że pojawia się także w Gołuchowie. Pojechaliśmy w 3 auta, czyli 15 osób. Na miejscu mecz trwał, a ponad połowę ludzi na trybunie stanowili przyjezdni. W sumie było ich ok. 100, z czego jakieś 30 osób robiło doping. Mieli szale i 2 niezłe duże flagi na płocie. W przerwie 2 z EG zrywa dużą flagę z napisem Victoria Września i wybiega na otaczające stadion pole. My czekamy na polu na przyjezdnych, którzy wybiegliby za naszymi, ale że nie było żadnej reakcji ze strony Wrześni, wbiegamy na stadionik i zrywamy druga sporą flagę. Wrześnię stać było tylko na jakieś żale i groźby i to wszystko. Mimo że było ich dużo więcej nie odważyli się nas zaatakować, a gdy tylko ruszaliśmy w ich stronę uciekali. Na stadionie był także policyjny radiowóz, ale mundurowi nie zdecydowali się na interwencję. W końcu zadowoleni wróciliśmy z dwoma flagami do domu.
1) Chojniczanka – KKS 2:1 – Po całym zamieszaniu wokół przystąpienia KKS-u do ligi był to pierwszy mecz. Bez nas… Miejscowi pokazali się z dobrej strony – ponad 80 w młynie, sporo flag, czasem doping. Nas 0
2) Warta Poznań – KKS 6:1 – Kolejny mecz i kolejne 0. dzień przed meczem było ok. 30 chętnych ale ekipa słaba i zrezygnowaliśmy z wyjazdu. Warty ok. 30 z
flagami i dopingiem. Nas 0
3) Police – KKS 2:1- trzeci pod rząd wyjazd w końcu zaliczony. W Policach 2 osoby od nas. Miejscowi – młynek jakieś 20 osób, kilka flag, sporo na nas bluzgali.
Nas 2
4) Aluminium Konin – KKS 4:0 – Mimo porażki najlepszy mecz w naszym wykonaniu. Pojechało nas 72 w 2 autokarach. Miejscowi beznadziejni, nie chcieli się nawet ustawić, chociaż byli na swoim terenie. Na meczu zebrało się ich ok. 80 w tym 10-12 Ostrovia z flagą. Jakieś barwy powiesili pod koniec meczu. Dobrze wypadł Ostrów, który sprowokował awantę na murawie, gdzie mimo początkowego pogonienia rywali kilku 3 naszych zebrało oklep od kilkunastoosobowej grupy ostrowsko- konińskiej. Jeden obity poważnie. Nie poszło zbyt dobrze, ale winą jest niezdecydowanie większości uczestników tego wyjazdu. Mogliśmy Ich spokojnie załatwić. Ze strony ultras wypadliśmy fajnie, ładne flagi, balony, 6 rac l naprawdę dobry doping. Było z nami 5 osób z naszego f-c Stawiszyn. Nas 72 osoby
KKS – Amica II 0:3 – Nic ciekawego oprócz tego ze na krytą zarządzili bilety po… 10 zł – na ostatni zespół w tabeli
KKS – Obra Kościan 0:6 – kolejna wysoka porażka i zero gości.
KKS – Gryf Wejherowo 1:0 – pierwsze l jedyne zwycięstwo jesienią, z Gryfa oczywiście zero.
KKS – Unia Janikowo 0:1 – kolejne III ligowe dno…
Lechia Gdańsk – KKS 2:1 – w środę do Gdańska pojechało 3 fanów KKS-u, z duszą na ramieniu, ale o dziwo spokój. W drodze powrotnej impra z piłkarzami w autokarze. Nas 3
10) Flota Świnoujście – KKS 5:0 – wyjazd został odwołany, ale 7 w większości młodzieżowców pojechało nocnym nad morze. Plota nie miała młyna, ale zebrało się ich ok. 8O. Nasi w barwach pojechali i w barwach wrócili, choć zawdzięczają to raczej miejscowym. Nas 7
11) KKS – Chemik/Zawisza 1:3 – z Bydgoszczy zero, a jeszcze pół roku temu taki sam mecz był bardzo ciekawy.,
Kotwica Kołobrzeg – KK8 1:1 – nie było nas w środę w Kołobrzegu. Nas 0
Polonia Bydgoszcz – KKS 4:0 – na drugą połowę dociera 2 fanów KKS-u, wcześniej zaliczając międzylądowanie w Poznaniu. Polonia miała młyn 30-40. Bez dodatkowych atrakcji. Nas 2
Sparta Brodnica – KKS 5:1 – Miejscowi chcieli się zrewanżować za pogonienie Ich w zeszłym sezonie w Brodnicy, ale nie mieli okazji. Nas 0, Sparta bez
młyna. Nas 0
KKS – Kaszubią 2:2 – to, co zwykle, bez dopingu i przyjezdnych.
KKS – Gwardia Koszalin 1:1 – największe rozczarowanie jesieni. Gwardia całkowicie zawiodła, dotarło tylko 4 młodych, którzy nie za bardzo wiedzieli jak należy się zachować. Nikt ich nie bił. Nas ok. 60 w tym 2 Chrobry i 2 gościnnie z Bałtyku.
Gości 4
17) Goplanla Inowrocław – KKS 4:0 – było 4 chętnych, ale ostatecznie nikt z Kalisza na terenie Zawiszy się nie pojawił. Nas 0
Astra – KKS 4:0 – derby jedne z najgorszych. Pojechało nas 33 autokarem typowo chuligańskiego składu. Nie robiliśmy dopingu, jedynie kilka razy krzyknęliśmy – oficjalni chuligani KKS! – Miejscowi w 48 w porywach do 60 w tym po kilku z Ostrowa i Kępna. Atrakcji poza sportowych brak. Nas 33
KKS – Polonia Bydgoszcz 2:2 – koniec sezonu jakby trochę optymistyczny, nas ok. 40, piłkarze wywalczyli 7 punkt. Polonii niestety, 0 choć po cichu liczyliśmy na gości. Gości 0
MECZE REPREZENTACJI:
POLSKA –NORWEGIA. Chorzów – Na stadionie jakieś 250,-300 osób z Kalisza, wisiała flaga Kalisz. Od nas ok. 30 osób, jedyny eksces to krótka walka na linii Chrobry – Mielec, w której udział wzięło kilku od nas. Nas ok. 30
BIAŁORUŚ – POLSKA – Mińsk – Od nas z ekipy 4 osoby samochodem + flaga z barwach naszego klubu. Chuliganów z Polski mało, bez ekscesów, choć wycieczkę nasi zapamiętają na cale życie. Od nas 4 osoby
POLSKA -UKRAINA -Chorzów Nasz najlepszy w historii wyjazd na kadrę. Pełen autokar naprawdę – niezłej ekipy. Pod – stadionem bliski był dym z Ruchem, który rządził tego dnia, ale do niczego nie dochodzi. Po drodze obijamy lekko kilku z Konina. Nas 52 na sektorze + 3 flagi w tym jedna w barwach KKS-u Ludzi z Kalisza w sumie ok. 150. Nas 52
POLSKA – KAMERUN – Poznań – Na towarzyski mecz do Poznania różnymi sposobami pojechało 12 fanów KKS-u. Mogło być nieciekawie, gdyby ktoś nas rozpoznał, ale nic się nie wydarzyło. Na stadionie zauważyliśmy kilkunastu gości z Ostrowa i Konina, była też Zawisza. Po meczu jeden z nas miał małe przejścia w pociągu, gdyż wracał do Konina, a w tym samym wagonie siedzieli Lechici z Konina i Koła, którzy chcieli go okraść
NASZE WYJAZDY:
72 | – Aluminium Konin |
52 | – Polska – Ukraina – Chorzów |
33 | – Astra Krotoszyn |
30 | – Polska – Norwegia – Chorzów |
12 | – Polska – Kamerun – Poznań |
7 | – Flota Świnoujście |
4 | – Białoruś – Polska – Mińsk |
3 | – Lechia Gdańsk |
2 | – Police |
2 | – Polonia Bydgoszcz |
0 | – Chojniczanka |
0 | – Warta Poznań |
0 | – Sparta Brodnica |
1 | – Gopląnia Inowrocław |
0 | – Kotwica Kołobrzeg |
MECZE W KALISZU
4- Gwardia Koszalin
0- Obra Kościan, Gry Wejherowo, Amica II, Unia Janikowo,
Zawisza, Kaszubią Kościerzyna, Polonia Bydgoszcz…
WYJAZDY: Jesienią w lidze wypadliśmy przeciętnie. Wiele wyjazdów odpuszczonych. Najlepszy i najliczniejszy wyjazd na ligę to Konin – trochę się działo nie do końca po naszej myśli. Od strony wizualnej wypadliśmy bardzo dobrze. Słabo wyszedł nam wyjazd do Krotoszyna na Astrę, chociaż niewiele brakowało żebyśmy w ogóle nie pojechali. Na szczęście 33 osoby typowo chuligańskiej ekipy i nowa flaga Wielkopolanie nie wystawiają w sumie takiej złej oceny. Miejscowi i Ostrów nie byli dla nas żadnym zagrożeniem. Kolejny wyjazd na ligę to 7 młodych w Świnoujściu. Trzeba to docenić, że pojechali sami, choć gdyby miejscowi chcieli nie wróciliby z wesołymi minami. 3 Rycerzy wybrało się do Gdańska na Lechię, w środę – było dziwnie spokojnie, choć usiedliśmy w klatce. Po 2 fanów KKS-u dotarło do dalekich Polic i mniej odległej Bydgoszczy ( Polonia). Oba wypady bez chuligańskich akcentów.
O wiele lepiej zaprezentowaliśmy się na meczach kadry. Już na Norwegii było fajnie, chociaż nie siedzieliśmy wszyscy razem. 4 fanów KKS-u wybrało się do dalekiego Mińska na mecz z Białorusią , mieli jako jedyni rozłożoną flagę w barwach. Chuligańskich ekscesów nie odnotowano, ale ten wyjazd zasługuje na uwagę, gdyż jest już grupka chętnych na kolejne zagraniczne eskapady ( za rok Węgry, Łotwa i Szwecja czekają). Naszym maxem był natomiast kolejny wyjazd do Chorzowa na Ukrainę. Mieliśmy tego dnia naprawdę niezłą bandę – chyba najlepszą od pamiętnych wyjazdów do Pabianic w ostatnich latach. Na koniec kilkunastu z nas udało się na niebezpieczny teren poznański na Polska – Kamerun. W tłumie ponad 20 tysięcznym nikt nas nie wyczaił, chociaż widzieliśmy kilkunastu gości z Ostrowa z flagą i paru z Konina, których spotkaliśmy jadąc do Chorzowa na Polska – Ukraina. Nieprzyjemności miał tylko jeden z nas, który nie wracał do Kalisza, ale jechał do Konina, gdy w pociągu rozpoznali go kibice z tego miasta.
DOM: Jeśli chodzi o mecze w Kaliszu to nie było gorzej gdzieś od 94 roku. Wpływ na to miał na pewno cały burdel i afera związana z pozostaniem KKS-u w lidze, a także kretyńskie ceny biletów – 10 zł. na trybunę krytą, która jest jedyna po rozmontowaniu ławek po drugiej stronie. Dodatkowo miasto jako właściciel tego nowego obiektu zastrzegło, że nie życzy sobie żebyśmy zasiadali pod krytą… Co za debilizm. Nie robiliśmy więc młyna, a przez to ludzie przestali przychodzić na stadion. Na meczach było nas średnio 20- 30, bez flag, dopingu. Po trzech meczach przestaliśmy też stać na ochronie, bo w klubie chcieli nas lekko wydymać. Jedyny ciekawy mecz to Gwardia Koszalin, zebrało się nas na stadionie 60 -70 w tym 2 Chrobry i 2 Bałtyk, ale nie idząc gości część rozjechała się do domów. Pod koniec meczu po raz pierwszy zrobiliśmy doping na krytej i trzeba przyznać, że efekt był niezły. Z przygotowanych rac i oprawy nie korzystaliśmy, bo nie miało to sensu przy 4 małolatach z Koszalina. Także na innych meczach nie robiliśmy oprawy. Więcej niż zwykle przyszło nas na ostatni mecz z Polonią Bydgoszcz- 40, ale dopingu nie robiliśmy. Jak widzicie nie mamy się
czym chwalić. Wiosną jest kilka ciekawych meczy i nie możemy wypaść tak słabo.