1) KKS – Stasiak Gomunice 3:0 18 marca
Pierwszy mecz rundy rewanżowej to niestety kolejny IV ligowy piknik. Było, co prawda szczególnie, ale za sprawą prezesa Listkiewicza, który przyjechał rozpocząć oficjalnie obchody jubileuszowe 75 – lecia naszego klubu. Na tym skończyły się emocje. Nas niewielu, doping prawie żaden, nic ciekawego. Na meczu ponudziło się z nami 5 naszych ziomali z Chrobrego, którzy w nocy po meczu jechali na derby Łodzi Widzew – ŁKS. Dosiedli się oni do 15 innych fanów z Głogowa jadących na ten mecz, którzy po drodze w Lesznie mieli zadymę z kibolami Unii wygraną zresztą.
Nas ok. 50 w tym 5 Chrobry
2) Jagiellonia Tuszyn – KKS 0:3 26 marca
Niestety nikt z Kalisza nie pojechał, ale też nie ma tam żadnych atrakcji. Stadion w lesie, kilka domów a po drugiej stronie bazary. Kolejny raz zero…
Nas 0
3) KKS – Rólbud Pleszew 5:0 1 kwiecień
Zamieszanie wokół tego sobotniego meczu rozpoczęło się w piątek późnym wieczorem, gdy dowiedzieliśmy się o przyjeździe naszych przyjaciół z Głogowa. Co prawda kilku z nas wiedziało o rym wcześniej, ale nie powiadomili reszty. Tymczasem do przyjazdu pociągu zostało parę godzin, a Chrobrego jechało 23 osoby. Na szczęście jakoś udało się prawie wszystko załatwić i nie wyszło tak źle. Głównie dzięki jednemu ze starych, który wziął kilku ziomali do domu a potem na picie. Ta grupka już kilka godzin przed meczem piła na stadionie, a że piła sporo, więc doszło do burdy z porządkowymi, jeden dostał butelką w głowę i zjawiła się policja… Efekt to 1 od nas i 4 z Głogowa na izbie. Pozostali spotkali się na dworcu, gdyż miało jechać Zagłębie na Widzew, jednak nie wiadomo czemu nie jechali. Na stadion jak zawsze Chrobry wszedł za darmo, choć niestety chyba ostatni raz. Sam mecz to totalna kicha, prawie zero dopingu jak tak dalej pójdzie to co niektórzy zapomną jak się śpiewa-Atrakcje były dopiero po meczu, gdy ci którzy wlali w siebie za dużo wódy zaczęli obrzucać porządkowych kamieniami. Na to tylko czekała policja, która część zatrzymała przy wyjściu ze stadionu na moście. Wszystkich spisali a jednego od nas zwinęli. Wieczorem towarzystwo spotkało się w Parku Przyjaźni (nazwa akurat pasuje) gdzie imprezy trwał ciąg dalszy. Było wiele atrakcji, ale znów dała o sobie znać psiarnia. Chodziło o to, że przed pijalnią w parku jeden z naszych ziomali obił jakiegoś typa, który zachowywał się niegrzecznie w stosunku do żony. Właściciel knajpy wybiegł na zewnątrz, ale widząc ponad 40 osób od razu wezwał policję. Niedługo potem psy w tym antyterrorka zrobiły najazd na park chcąc koniecznie pokazać, kto tu rządzi.
Większość z uczestników imprezy została złapana, powalona na ziemię, część skuta i spisana. Jednak wielu udało się uciec. Trzeci akt tego dnia miał miejsce w nocy na dworcu, gdy nasi żegnali Chrobrego. Niestety znów do akcji wkroczyli czarni po tym jak Głogów zaciągnął hamulec w pociągu. Tym razem zwinęli większość naszych przyjaciół na izbę, część wracała na różne sposoby do domu, część wróciła na następny dzień. Tak zakończył się ten
ciekawy dzień, choć na meczu było bardzo kiepsko. Oczywiście z Pleszewa nikt nie przyjechał.
Nas ok. 60 w tym 20 Chrobry (3 przed meczem na izbie) Pleszew O
4) Boruta Zgierz – KKS 1:0 9 kwiecień
Decyzja o wyjeździe zapadła na dwa dni przed meczem, gdyż chętnych było bardzo niewielu. Dobrze, że jednak pojechaliśmy, bo atrakcji było sporo. Wcześnie rano na dworcu zebrało się nas ok.40, ale do pociągu wsiadło nas 33 w tym 3 przyjaciół z Chrobrego. Jechaliśmy ekspresem, więc kanar najpierw chciał 500 zł, ale gdy został wyśmiany chciał nas wyrzucić w Sieradzu. Ostatecznie przed Łodzią przyszedł prosić o…10 zł. Mimo że ŁKS zapowiedział wjazd na Kaliskiej to nikt jakoś nie brał tego poważnie. Gdy mieliśmy wysiadać z pociągu z tunelu wybiegło ok.40 żydów z siekierami i innym sprzętem. Nie mieliśmy szans, więc każdy starał się obronić swój przedział. Niestety żydy pokazały, że nie liczą się żadne zasady. W jednym z przedziałów trzech naszych dostało siekierami po głowach… Obronił się tylko jeden przedział i to na tyle skutecznie, że dwóch żydów dostało pasami po łbach. Po kilku minutach ŁKS uciekł w stronę swojego stadionu, ale policja przyjechała dopiero po kilkunastu minutach
Podsumowując akcja pejsów była dobrze przygotowana. Nie było policji, byli zdecydowani ze sprzętem w kominiarkach i maskach, choć starszych było tylko kilku. Teraz już nie będzie dla nich litości, gdyż pokazali, że jakiekolwiek zasady mają w dupie. Po ucieczce ŁKS-u staliśmy dozbrojeni jeszcze przez kilka minut na peronie aż przyjechały psy. Policja spytała się czy jak kogoś złapią to rozpoznamy, ale to pytanie było nie na miejscu. Z obowiązku nasi ranni spisali oświadczenia np., że wychodząc z pociągu przewrócili się na leżącą siekierę itp. Mimo kilku telefonów pogotowie, choć na sygnale przyjechało dopiero po ponad pół godzinie. Dwóch naszych wzięli do szpitala, a kilku opatrzyli. Brakowało 3 od nas i 1 z Głogowa. O kazało się, że ta trójka uciekła z pociągu od tyłu, ale na bazarze pod stadionem ŁKS-u dogoniło ich 3 żydów. Nasi podjęli walką, ale za chwilę przybiegło kilku następnych łodzian i efekt to kolejna rana od tasaka-Kibic Chrobrego znalazł się na chwile przed odjazdem do Zgierza. Zgierz to właściwie Łódź, więc jedzie się kilkanaście minut. Na stacji w Zgierzu było kilku miejscowych psów, którzy ostrzegli nas jak to miejscowi się szykują-Spokojnie jednak doszliśmy na stadion. Od razu zauważyliśmy kilku widzewiaków, którzy już wiedzieli o dymie na Kaliskim. Staliśmy trochę pod stadionem gdyż jak zwykle paru biedaków nie miało kasy na bilety. W tym czasie widzieliśmy jak po drugiej stronie biegnie na nas młyn miejscowych, ale po co nie wiemy bo nie dobiegli nawet do połowy mimo, że na stadionie nie było żadnej ochrony a tylko kilku gliniarzy. Po wejściu na stadion kilku z Widzewa miało chyba coś do nas, ale zawołali tylko Chrobrego, którzy zresztą za chwilę do nas wrócili. Początkowo atmosfera była napięta, gdyż dookoła zaczęli się zbierać widzewiacy i miejscowi, ale do niczego nie doszło. Czuliśmy się jednak chujowo, bo w dymie nie mielibyśmy szans. Początkowo było nas 26 potem dołączyła reszta. Pod koniec I połowy podeszło dwóch miejscowych, którzy powiedzieli, że albo umawiamy się na solówki 20 na 20, albo i tak zaatakują nas ze sprzętem. Jak się potem okazało były to tylko szumne zapowiedzi z których nic nie wynikło. Na proponowane solówki nie mogliśmy się zgodzić, bo byliśmy ekipą bardzo młodzieżową, średnia wieku to 18 lat. Z 15 Rycerzy było tylko 2, z 10 którzy byli niedawno w Opocznie tylko 1… Doszliśmy jednak do wniosku, że nie możemy dać miejscowym satysfakcji, więc zaproponowaliśmy im sparing 6 na 6. Jak się okazało chyba za bardzo nie chcieli się sprawdzić , bo mimo obstawy tylko 3 psów ciągle chodzili i coś uzgadniali między sobą aż wyszliśmy na dworzec. Od Widzewa dowiedzieliśmy się, że ŁKS ustawił się na nas ponownie i że znów będą chcieli nas obić. Każdy, więc właściwie myślał jak będzie za drugim razem a mecz w Zgierzu zszedł na dalszy plan. Gdy wychodziliśmy ze stadionu miejscowi, którzy uważają nas za największego wroga ruszyli za nami, gdzieś za blokami w odległości kilkaset metrów. Oczywiście nie dobiegli na bliską odległość. Kilkunastu tych, którzy chcieli solówek w okolicy dworca uciekli przed dwoma policjantami. Na dworcu pogadaliśmy trochę z widzewiakami i odjechaliśmy osobowym do Łodzi. Jechaliśmy bez pał, więc odpowiednia przygotowaliśmy się do ewentualnego dymu z ŁKS-em. Na Kaliskiej spokój, pojawiło się tylko 4 psów. Zdecydowaliśmy, że jedziemy na Łódź – Widzew na wcześniejszy pociąg do Kalisza-Gdy czekaliśmy na tramwaj po drugiej stronie pojawiło się kilkunastu żydów ze sprzętem, którzy jednak mimo obstawy tylko 2 psów nie zaatakowali. Jeden z nas zawołał jednego z nich, żeby się umówić na dym, gdy będą jechać do Wronek. Żyd powiedział, że będą czekać na pociąg na Łódź – Chojny. Na Widzewie nie wpuszczono nas jednak do pociągu ( ekspres międzynarodowy), więc znowu musieliśmy jechać na Kaliski. Pały uprzedziły nas przed powrotem na drugi koniec miasta, że będzie ich tylko 5…Tylko, co to miało znaczyć? Na Kaliskim do odjazdu spokój. Po drodze na każdej stacji pały yale nic się nie działo… Do Sieradza. Tam przyszedł kanar, który nie dostał w łapę, więc sam zaciągnął hamulec i wezwał pały. Sieradzka policja nie chciała mieć z nami nić wspólnego, więc kanar dał sobie spokój. W Kaliszu także nic się nie działo. Na koniec podsumowanie tego ciekawego wyjazdu. W porannym starciu z ŁKS-em straciliśmy 2 szale, a 5 dostało siekierami, z czego dwóch wylądowało w szpitalu. Mimo iż dostaliśmy oklep to nie było tak źle biorąc pod uwagę jak słabą byliśmy ekipą-Kilku uczestników pokazało się z dobrej strony. W Zgierzu wypadliśmy słabo, co innego miejscowi, których w młynie było w porywach ok.80 szala w tym ktoś z Radomska i Pelikan Łowicz ? – nowa zgoda Boruty. Mieli 4 flagi, z czego 2 fajne, w II połowie odpalili 6 rac. Zaprezentowali się na pewno dobrze, choć trudno byłoby sobie wyobrazić taką sytuację w Kaliszu, że przyjezdnych obstawia 3 psów i nikt ich nie atakuje. Kibice Boruty zdecydowanie woleli obrzucać nas bluzgami niż przejść do działania, a mieli nas jak na patelni. Stracili szansę i teraz spotka ich kara w Błaszkach, jeśli się tam pojawią. Na meczu było też 15 fanów Widzewa. Największy minus to, że pojechaliśmy tak słabą ekipą.
Nas 33 w tym 3 Chrobry Boruty: ok.80 w tym Łowicz
WIOSNA 2000
5) 15 kwiecień: KKS KALISZ – Warta Działoszyn 6:0
Kolejny mecz nasi piłkarze rozegrali z Wartą Działoszyn. Oczywiście nic ciekawego się nie wydarzyło, ale to już normalne. Na meczach u siebie jest z nami coraz gorzej – w momencie rozpoczęcia meczu w młynie siedziało….. 2 naszych. Reszta w tym czasie stała pod bramą i na stadion weszła za darmo później po tym jak powiedzieli ochronie, że tak dogadali się z prezesem. Zero dopingu, atmosfera piknikowa. Na meczu pojawiło się 7 naszych przyjaciół z Głogowa, którzy przyjechali dzień wcześniej na imprezę jednego z naszych.
Nas ok. 40 w tym 7 Chrobry 22 przyjezdnych: 0
6) 22 kwiecień: LKS Gołuchów – KKS Kalisz 0:5
Wyjazd do Gołuchowa to jeden z tych, który po prostu z powody niedalekiej odległości trzeba zaliczyć. Część z nas jechała autobusem, cześć samochodami. Oprócz nas do tej wioski udało się także wielu zwykłych kibiców KKS-u. Efekt był taki, że gdy KKS strzelał bramki cieszył się prawie cały stadion. W sumie kibiców naszego klubu zjechało tam ok. 200. Atmosfera była sielankowa, a że boisko jest zaraz nad jeziorem, były nawet propozycje zrobienia grilla itd. Jeśli chodzi o emocje chuligańskie to jedynym akcentem było wtargnięcie na stadion ok. 20 osobowej młodszej ekipy po wcześniejszym rozwaleniu bramy. Zabawnie wyglądało jak potem miejscowi…. strażacy starali się zawrócić gości. Kilku miejscowych policjantów tak się tym przejęło, że wezwali psy z Kalisz. Młodsza część z nas z boku rozwiesiła kilka flag i w cieniu leżała na trawie. Starsi natomiast ulokowali się na trybunie, gdzie mimo upału zaczęli doping. Włączali się pozostali i nie było tak źle. Podsumowując wyjazd upłynął na opalaniu, spijaniu piwa, gadaniu i grze na boisku w przerwie meczu. Autobusowi wrócili do Kalisza pod bacznym okiem policji.
Nas 40-50 +ok. 150 cywili
7) 29 kwiecień: KKS Kalisz – Piast Błaszki 7:0
Mecz w Kaliszu z Piastem nie wzbudził żadnego zainteresowania w Kaliszu. Na stadionie było nas bardzo mało. W tym dniu większą grupa wspomagała ziomali z Głogowa, a mniejsza pojechała do Zduńskiej Woli sprawdzić czy przypadkiem nie zawitała tam Ostrovia. Efekt był taki, że na naszym stadionie prawie nas nie było. Nasz fan-club z Błaszek też się nie pojawił, bo też wybrali się do Zduńskiej. Było natomiast sporo przyjaźnie nastawionych cywili z Błaszek.
Nas ok. 15 Błaszek ok. 30 cywili
8) 3 maja: Ostrovia – KKS Kalisz walkower 0:3
Niestety mecz w Ostrowie się nie odbył. Powodem była decyzja ostrowskiej policji, która mając chyba w pamięci wydarzenia z zeszłego sezonu nie chciała ryzykować zamieszek na stadionie (o przepraszam na boisku) Ostrowskie psy pamiętają jak nas ostatnio dwa razy potraktowały, więc może bali się próby rewanżu. Działacze Ostrovii z kolei stwierdzili że nie mogą sami zadbać o bezpieczeństwo na boisku. Oddali więc mecz walkowerem i to jest
jedyna nasza zasługa w związku z kolejnymi derbami.
9) 6 maja: KKS Kalisz – Bzura Ozorków 6:0
Mecz z Bzurą nie wzbudził żadnego zainteresowania. Nie była ani dopingu, ani żadnej flagi. Jedyna atrakcja to kolejne bramki naszych piłkarzy. Chociaż na meczu było nas znowu bardzo mało ekipka nawet niezła. Oczywiście nikt nie przyjechał.
nas. ok 30
10 maja: PP KKS Kalisz – Astra 5:1
Mecz z Astrą Krotoszyn w ćwierć finale P.P na szczeblu okręgu był na pewno jakąś odmiana w stosunku do naszej IV ligi. Niestety ponownie nie wzbudził emocji w Kaliszu. Powodem było to, że nawet najwięki optymiści nie liczą już na przyjazd kogokolwiek na KKS. Prawie dokładnie 2 lata temu też graliśmy z Astrą w P.P, ale było całkiem inaczej. Mecz był wtedy na Calisii, nas w młynie ponad 100 szali, były race, flagi. Dzisiaj tamte czasy to historia, a rzeczywistość jest inna. Wisiały, co prawda trzy flagi, ale znów nie było dopingu. Cieszy wygrana, bo może coś jeszcze osiągniemy w P.P
Nas ok. 30
10) 13 maja: Warta Sieradz – KKS Kalisz 1:3
Wyjazdy do Sieradza są zawsze bardzo nudne, bo miejscowi albo zapomną przyjść na mecz albo mówią że się nas nie spodziewali…Jednak wyjazdy trzeba było zaliczyć. Na ponad godzinę przed naszym wyjazdem przez Kalisz przemknął specjalny pociąg z Lechem jadącym na ŁKS, więc co niektórzy zjawili się wcześniej. Już na dworcu PKP pojawiła się kaliska policja, która miała jechać z nami do Sieradza, a jeden z nich pokazywał nam pismo z Sieradza, że ze względu na brak możliwości zabezpieczenia meczu – odbędzie się on bez udziału publiczności. Jak się później okazało mieli tylko nas na myśli. Oczywiście pojechaliśmy, ale bez psiarni, która została w Kaliszu dodając, że i taj nas zawrócą w Sieradzu. Jak się później okazało była to prawda. Na peronie sieradzkiego dworca stało ponad 20 psów i lodówą. Policja od razu zatrzymała część z nas na peronie, ale kilku Rycerzy przeszło
bokiem i wyszło przed dworzec. Jak się okazało czekało tam na nas ok. 20 miejscowych fanów Widzewa, jak i Śląska, którzy chcieli coś zdziałać. Szybko jednak przekonali się, że się przeliczyli. Kiedy podeszli do naszych przed dworcem, w tym momencie z pareczku wpadła reszta naszej nielicznej wycieczki, która mimo obstawy pał wybiegła z boku dworca przez płot i z okrzykiem KKS ruszyła na miejscowych. Ci w popłochu uciekli w różne strony. Trochę ich pogoniliśmy, poleciała butelka i kilka kamieni. W tym momencie nadbiegła policja, która ustawiła wszystkich przed dworcem. Żadne dyskusje nie przyniosły rezultatu, a sieradzkie pały bardzo chciały zrewanżować się za wcześniejsze upokorzenia. Posiedzieliśmy więc trochę na peronie i najbliższym pociągiem odesłano nas do Kalisza. W pociągu kanar stawał na głowie, ale widząc, że wzbudza tylko śmiech dał sobie spokój. Groził, że zatrzyma pociąg w drodze i będzie czekał na policję. Przeszedł samego siebie “gdy” wyciągał krótkofalówkę a z niej dobiegł głos: uwaga kibice – tu mówi policja, musicie kupić bilety, albo zostaniecie zatrzymani”. My tymczasem w dobrych nastrojach wróciliśmy do Kalisza, gdzie jak zwykle pod okiem policji rozeszliśmy się do domów. Niestety pojechało nas mało.
Nas 30 – zawróceni na dworcu w Sieradzu.
11) 20 maja: KKS Kalisz – Pogoń Zduńska Wola 4:1
Mecz z Pogonią był jednym z ciekawszych w tej rundzie. Przed meczem liczono na przyjazd kibiców ze Zduńskiej, ale ostatecznie zjawiło się tylko 2 kibiców gości, którzy znają się z kilkoma od nas i zostali przez nich odebrani na dworcu. Na stadionie poza jednym przypadkiem nikt ich nie zaczepiał, ale w związku z aktualną sytuacją trzeba ostatecznie podjąć decyzję, gdyż wiadomo, że większość kibiców ze Zduńskiej jest za Widzewem. Na
meczu po raz pierwszy od dłuższego czasu był doping, a pod koniec meczu także pozostali kibice na stadionie zaczęli coś tam krzyczeć. Tradycyjnie towarzystwo rozlazło się po stadionie i na tym można zakończyć opis tego meczu.
Nas ok. 40-50 Pogoni: 2
12) 24 maja: KKS Kalisz – Widzew II Łódź 3:0
Mecz z Widzewem rozgrywany był w środę, więc ludzi było mało. Właściwie nie ma co pisać,
bo na stadionie cisza, spokój, nudy.
Nas ok.30
13) 27 maja: Włókniarz Pabianice – KKS Kalisz 0:1
Był to jak się okazało najważniejszy mecz w sezonie. Pod względem sportowym było ciekawie, miejscowi grali nieźle, ale to my zdobyliśmy bramkę na 10 minut przed końcem meczu. Miało być także ciekawie od strony chuligańskiej, ale niestety nie było. Zacznę od tego, że na kilka tygodni przed meczem na różne sposoby próbowali nas straszyć kibice ŁKS-u, którzy zapowiadali prawdziwą rzeź. Dzwoniła także Zawisza, która też zapowiedziała swój przyjazd do Pabianic i policzenie się z nami. W Kaliszu, więc liczono się z niezła zadymą, ale jakiejś specjalnej mobilizacji nie było- po prostu ci co mieli jechać pojechali. Ruszyliśmy pociągiem w obstawie kilkunastu kaliskich pałkarzy, którzy pokazali się dopiero na peronie w Pabianicach. Po drodze dosiedli się pojedynczy nasi kibice w Opatówku, Błaszkach i Zduńskiej Woli. Liczyliśmy na jakieś atrakcje w Sieradzu, ale po raz kolejny nic. W Kolumnie dosiadł się jeden kibic Widzewa, który poinformował nas, że na dworcu w Pabianicach czeka ok. 40 ŁKS-u. Emocje więc wzrosły, ale każdy w spokoju przygotował się na dym. Towarzystwo nieźle się dozbroiło. Wiadomo było że odwrotu nie będzie. Tymczasem na peronie w Pabianicach zamiast żydów powitał nas spory oddział psiarni. Trzeba przyznać, że pały przygotowały się bardzo dobrze.Już na trasie stały radiowozy na każdej podłódzkiej stacji. Przed dworcem pały od razu zapowiedziały, że jak coś będzie to w przyśpieszonym tempie wracamy do Kalisza. Dało sięteż wyczuć, że chcą nas sprowokować, żeby jak najszybciej się nas pozbyć. Po krótkim postoju ruszyliśmy w obstawie ok. 30 pał na stadion. Dało się wyczuć, że psy bardzo boją się ŁKS-u i nerwowo oglądali się dookoła. Podejrzany był też brak jakiegokolwiek z miejscowych.Jak się okazało potem nic się nie wydarzyło. Pod stadionem czekał na nas kolejny odział łódzkiej psiarni, tak że w sumie stosunek sił był jak 1:1. Weszliśmy na stadion po porozumieniu z miejscowymi działaczami po 2 zł na łebka. Policja zabrała kilka toporków, a pasy i kominiarki powędrowały do wora. Chwilę po rozpoczęciu meczu byliśmy na stadionie, a do pał dołączyła agencja ochrony (w tym kilku na koniach). Rozwiesiliśmy flagi KKS-u i flagę Zawiszy. Doping był w sumie bardzo dobry, a momentami nawet świetny. Choć jak zwykle były osoby, które tylko udawały że coś tam krzyczą.W drugiej połowie też było nieźle, a po bramce dla KKS-u trudno było zebrać już siły na radość.Teraz parę zdań o kibicach ŁKS-u: niestety pokazali się bardzo słabo, tak jak się zapowiadali, a zebrało się ich może 20 max 30. Mimo że na stadionie nie ma sektora dla gości, a płotek ma może 1m wysokości, nie próbowali żadnej akcji. Ale też chyba zrozumieli, że nie są w tym dniu dla nas żadnym zagrożeniem. Dziwi natomiast brak reakcji na flagę Zawiszy (zresztą ci też się nie pojawili), ale z tego krzyczeli liczy się dla nich tylko GKS Tychy. Nie dopingowali miejscowych tylko skupili się na tekstach typu: “KKS ch… jest”itd. Dostało się też naszym ziomalom z Chrobrego. Natomiast wywołali wśród nas śmiech,gdy w przerwie meczu podeszli z boku i chcieli numer telefonu, po czym okazało się, że nie mają go czym zapisać…., ale czego można oczekiwać, gdy chyba nikt z nich nie przekroczył 20 roku życia. Zabawnie wyglądało też, gdy śpiewali ” SS Rudolf Hess”, a wyglądali jak banda skate’ów. Natomiast na większych chuliganów wyglądała miejscowa agencja ochrony, która prowokowała nas głupimi tekstami. Ich szybka reakcja uchroniła też przed spaleniem flagę Zawiszy. Po meczu policja zaczęła nas przepychać do wyjścia,do podstawionego autobusu. Chwilę pośpiewaliśmy z piłkarzami i na tym koniec atrakcji na stadionie. Pod stadionem zebrało się sporo miejscowych zgredów, którzy nas chyba bardzo nie lubią, poleciał też jeden kamień. W asyście ok. 10 radiowozów dojechaliśmy na dworzec.Przed odjazdem pociągu pojawiła się jakaś gruba z chłopakiem – kibice Widzewa z Pabianic co spowodowało szybką reakcję pabianickich pał, którzy jak widać znali tągrubą bardzo dobrze. Droga powrotna minęła znów bez żadnych atrakcji, ale w doskonałych nastrojach. Było nas dokładnie 60 osób, (więc tyle samo, co w zeszłym sezonie) plus kibic Widzewa z Kolumny, który pojechał z nami przypadkowo nie bardzo wiedząc o aktualnej sytuacji na linii Kalisz – Widzew, a usłyszał jude, jude, jude cała Łódź…Podsumowując wyjazd ekstra dzięki zwycięstwu naszych piłkarzy, natomiast podwzględem chuligańskim nie wydarzyło się nic ciekawego. Za to w Kaliszu w kilku miejscach długo cieszono się z tak ważnego zwycięstwa.
Nas 60 osób
14) KKS – Start Brzeziny 3:0 walk. 3 czerwca
Niestety drużyna gości nie pojawiła się na meczu w Kaliszu, kalkulując, że pewnie i tak im się nie opłaca przyjechać, aby przegrać. Nasi piłkarze wybiegli na przepisowe 15 minut i na tym koniec. Mimo że o rezygnacji gości wiedzieliśmy już wcześniej część z nas stawiła się na parę minut na stadionie.
15) Polonia Kępno – KKS 2:1, 7 czerwca
Jak się okazuje każdy nasz wyjazd do Kępna oznacza chuligańskie emocje. Burda w zeszłym sezonie nie była wyjątkiem. Niestety tegoroczny wyjazd wypadł w środę, a co za tym idzie na super frekwencję nie było co liczyć. Zapowiadało się nawet na totalną klapę, gdy na kilkanaście minut przed odjazdem pociągu było nas zaledwie kilku.. Jednak na czas dotarli inni, a przed samym odjazdem dołączył fan – club z Błaszek. Ostatecznie wyruszyło nas pociągiem 36 osób w towarzystwie kaliskich pał. Atmosfera była piknikowa, choć była to cisza przed burzą. Na kilka dni przed meczem do klubu przyszła policja dopytując się o nasz wyjazd. Pokazali też plakat, jaki w Kępnie rozwieszali miejscowi kibole, ponoć podobne plakaty nawołujące do obecności na tym meczu widziano także w Ostrowie. Tak, więc akcja plakatowa miała szeroki zakres.. Licząc się z możliwością jakiejś burdy w Ostrowie, gdzie mieliśmy przesiadkę zastanawialiśmy się jak będzie. Było jak zawsze, czyli cisza i spokój, zero miejscowych kiboli. Za to cały dworzec i perony obstawione przez ostrowską psiarnię, zauważyliśmy też debila, który tak lał nas podczas pamiętnej akcji jesienią. Co ciekawe ten kretyn miał na pagonach 3 gwiazdki, co stawia pod znakiem zapytania iloraz inteligencji jego przełożonych. I tak w wesołych nastrojach dojechaliśmy do Kępna. Wspomnę też kanara, który był naprawdę w porządku, choć klimatów nie kumał zupełnie. Na dworcu w Kępnie powitał nas oddział miejscowej psiarni, której dowódca powiedział na wstępie:” my do was nic nie mamy, więc prosimy o spokój.” Trzeba przyznać, że byli bardzo przejęci, mimo wielkiego chodnika zachęcali nas do pójścia ulicą. Przy okazji zatrzymywali każdy samochód jadący w naszą stroną, dostało się nawet jakiemuś dziadkowi, który wyjechał gdzieś z boku naszej grupy. Jeszcze w okolicach dworca zauważyliśmy busa wyładowanego kominiarzami z karabinami. Miejscowi policjanci powiedzieli, że oni przyjechali z Kalisza i jechali za nami równo z trasą pociągu. Gdy doliczymy do tego kolejną zbieraninę pał z całej okolicy, która czekała na nas na stadionie ich liczba sięgała 100… Spokojnie doszliśmy na stadion, ale po drodze mogliśmy wzbogacić się o 2 szale miejscowych, którzy podeszli do nas, myśląc, że jesteśmy z Ostrowa Zostali trochę poszarpani, ale przy asyście policji szale nie zmieniły właścicieli. Zabrakło zdecydowania idącym na początku, a szkoda. Na stadion weszliśmy za darmo i usiedliśmy sobie na głównej trybunie. Po jakimś czasie na obiekt weszli miejscowi i wspierający ich kibice z Ostrowa – razem kilkadziesiąt osób. Zabawnie wyglądało, gdy kiedy byli za jedną z bramek zdecydowali się nas zaatakować. Pół metrowy płotek przeskoczyło może 10 z nich, ale po zrobieniu kilku metrów odwagi im zabrakło. Jeden debil nawet ruszył tak ostro, że wpadł w siatkę założoną w bramce…. My w tym czasie wyskoczyliśmy przez płot na atakujących, ale było to niepotrzebne, gdyż jak wiadomo odwagi starczyło im na parę metrów. Policja widząc w nas największe zagrożenie trochę nas obiła i musieliśmy wrócić na 6ektor. Niestety jeden z Rycerzy dostał pałą w nos i polała się krew. Tymczasem koalicja kępińsko – ostrowska zajęła swój sektor, bardzo blisko może 20 metrów od nas. Co bardziej nerwowi zaczęli się korzystając z okazji wyzywać , ale z czasem przestało nas to bawić, więc wyciągnęliśmy dużą flagę bojówki Ostrovii – Head Hunters – zdobytą przez naszych kibiców z Błaszek w rundzie jesiennej i podarliśmy na strzępy. Mieliśmy także 5-6 szali Lecha ( głównie fan – club Ostrów) i 1 szal Ostrovii, które też zostały podarte.
16) KKS – Ner Poddębice 0-8 18 czerwiec
Mecz z Poddębicami był mam nadzieję ostatnim nudnym IV – ligowym pojedynkiem.
Gdyby nasi piłkarze wygrali w Kępnie cieszylibyśmy się z awansu, a tak nic ciekawego się
nie działo. W trakcie meczu ekipa samochodowa była w ok. 15 osób w Błaszkach na meczu
z Borutą, ale część wróciła przed przerwą. Nie było ani flag, ani dopingu.
Nas ok. 35 przyjezdnych: 0
FINAŁ P.P. Lignomat – KKS 2:1 22 czerwiec
Tegoroczny finał P.P. na szczeblu okręgu kaliskiego odbyt się w Pleszewie. Termin nie najlepszy ( czwartek), do tego wysokie ceny biletów ( 10 zł) spowodowały, że mimo niewielkiej odległości ( 35 km) było nas w Pleszewie mało. Do Pleszewa udaliśmy się miejskim autobusem. Po przyjeździe do Pleszewa odwiedziliśmy parę sklepów i udaliśmy się na stadion. Liczyliśmy, że pojawią się miejscowe pyry + pobratyńcy z Ostrowa, lecz okazało się to sferą marzeń. Przed stadionem było kilku psów i ochrona. Weszliśmy na bilety ulgowe, atmosfera bardzo luzacka, dużo wiary z Kalisza – ok. 150 może nawet łącznie 200 osób. Zasiadamy na mini krytej, po kilku minutach miejscowy kryminał burzy coś do jednego z nas i prawie już doszło do solówki, ale gość widząc wokoło wiarę spod znaku KKS-u daje sobie spokój i przeprasza za swe nerwowe gesty. Mecz KKS przegrywa 2:1, dzięki sędziemu, a my zaczynamy krzyczeć i mobilizować piłkarzy, aby 3 dni później wygrali ważny mecz w Bukowcu. Na stadionie było nas tylko 14 osób, bo niewiadomo czemu, kilku naszych poszło sobie po przyjeździe na miasto. Przed meczem byli też pod stadionem kibice KKS-u, którzy siedzą w miejscowym zakładzie poprawczym, ale nie widząc nas wrócili do ośrodka. Na meczu nie było nikogo z Jankowych, oraz 0! miejscowych kibiców Lecha. Szkoda porażki, bo jak się okazało mielibyśmy kolejny ciekawy mecz w Kaliszu. – (Opis wyjazdu: Marian)
Nas 14 ( kolejnych 10 nie weszło na stadion) + 150 cywili z Kalisza.
Sam mecz to przewaga naszych piłkarzy, którzy nie potrafili jej wykorzystać. Nasz dopingnaprawdę niezły, mimo niewielkiej liczby gardeł, natomiast wroga nam koalicjaograniczała się do śpiewania tekstów rodem z konkursów disco polo, np.: „Kalisz żydzi cała Polska was się brzydzi” itd. Pośpiewali też na Lecha, wspomnieli Arkę i na tym ichrepertuar się skończył. W przerwie z boku, przy kiblu pojawiło się 3 gości z Ostrowa,którzy jak się wydawało szukali wrażeń. Jako że z tej strony nie było obstawy w ichkierunku ruszył najpierw jeden, a potem jeszcze 2 fanów. Niestety goście ci nie byli chętni
do bójki i gdy zbliżyliśmy się na niewielką odległość, w szybkim tempie poszli wprzeciwnym kierunku. Trochę to dziwi, bo byli to ci sami goście, którzy wbiegali wnaszym kierunku na murawę. Niech każdy oceni to sam. Przerwa minęła bez emocji.Kibice Ostrovii poszli natomiast grać sobie w piłkę z boku stadionu – może jakieś braki zdzieciństwa? Wraz z początkiem II połowy ostro ruszyliśmy z dopingiem, natomiastmiejscowi opuszczeni przez „ piłkarzy z Ostrowa” mieli problemy z zebraniem się do kupy.Po jakimś czasie kibole z Ostrowa skończyli grać i kilku z nich ruszyło w naszą stronę
przez murawę. Byli to ci sami goście, którzy wcześniej zrezygnowali z konfrontacji przykiblu. Tym razem dobiegli trochę dalej i sytuacja się powtórzyła tzn. policja znów nasprzepchnęła za płot, a ostrowiacy przez nikogo nie niepokojeni zrobili w tył zwrot Tenatak ( nazwa umowna) tak ich ośmielił, że wrócili do młyna miejscowych krzycząc “Kaliszwy chuje Ostovia was wymorduje” Przyznacie zabawne towarzystwo… Potem jeszcze jeden
z nas poszedł sobie dookoła stadionu obejrzeć miejscowych, ale nad młynem Poloniizatrzymała go psiarnia, nie chcąc przepuścić do nas. W końcu go przepuścili na nasząreakcję, a nasi rywale dopiero wtedy coś tam od niego chcieli. Na boisku piłkarzom nieszło, ale też kopacze Polonii za wszelką cenę chcieli odebrać punkty liderowi. Doszłonawet do sytuacji, że piłkarze Polonii podbiegli do naszej ławki rezerwowych krzycząc: „i tak chuj… nie wygracie oraz jeba… Kalisz jeba…”Staraliśmy się pomóc piłkarzom do końca,ale bez efektów. Na kilka chwil przed końcem meczu jeden z naszych ulubieńców dał namznak, żebyśmy wbiegli na murawę to sędzia przerwie mecz.. Po chwili ok. 10 osób ruszyłona murawę, ale nie było konkretnego celu. Wobec tego 2 najszybciej biegnącychskierowało się w stronę bramkarza Polonii, który wcześniej pokazywał do nas jakieśdziwne gesty. Sędzia starał się tego nie zauważyć i przerwał mecz dopiero, gdyantyterrorka oddała kilka strzałów w powietrze. Miejscowa policja zrobiła się odważna ipostanowiła nas wyrzucić ze stadionu, przy okazji polując tych, którzy wbiegli na murawę.Do pociągu mieliśmy już tylko chwilę, więc szybko zapakowaliśmy się do podstawionegoautokaru. Miejscowi sforsowali płot i obrzucili autobus kamieniami. Poszły dwie szyby,ale bardziej zostały one przez nas wykopnięte na zewnątrz, a co niektórzy już wkominiarkach chcieli przez nie wyskakiwać. W drodze na dworzec spotkało nas mnóstwoniemiłych gestów ze strony zwykłych ludzi, co dla jednego dziadka, skończyło się zbitąszybą w oknie. Na peronie doszło jeszcze do słownej wymiany poglądów z policją iopuściliśmy Kępno. W oddali widzieliśmy biegnących fanów miejscowych. W Ostrowiemieliśmy przesiadkę i do Kalisza dotarliśmy autobusem. Jeszcze w Ostrowie był małypostój, bo pały zwinęły dwóch naszych za przechodzenie w niewłaściwym miejscu. Nietrudno się domyślić, że autorem tego pomysłu był już dobrze nam znany kretyn -sadysta. Jednak po chwili w pełnym składzie wróciliśmy do Kalisza, po drodze, jeszcze wOstrowie, widząc autokar z fanami Ostrovii. Tak skończył się ten bardzo ciekawywyjazd. Podsumowując – jak na środę i zmianę terminu meczu pojechało nas w miarę dużo, ale przy małej mobilizacji powinno nas być dwa razy więcej. Miejscowi zaprezentowali sięnieźle ilościowo, ale dwa razy próbowali nas zaatakować nie oni, lecz fani z Ostrowa. Pomeczu miejscowi mieli dym z policją, gdy próbowali ruszyć za nami na dworzec. Nameczu było 4 naszych fanów z Błaszek i 1 z Opatówka.Nas 36 Polonii ok. 100 + 20-25 z Ostrowa
17) WOY Bukowiec Op.- KKS 0:5 26 czerwiec
Ostatni wyjazd i zarazem ostatni mecz sezonu. Mieliśmy tam jechać autokarem świętować awans, ale jak to u nas chętni niby byli, ale pieniędzy brak. Wydawało się, że może wyjść klapa, ale było nieźle. Już w sobotnią noc pociągiem w stronę Lublina wyruszyło 15 (jak się później okazało 11) zapaleńców. Podróż minęła im raczej bez emocji, choć biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia jazda przez Łódź mogła takie przynieść. Przesiadka pociągowych nastąpiła w Tomaszowie Maz., gdzie zaraz był osobowy do Opoczna. Cała 15 zameldowała się w tym miasteczku o…5 rano – a więc 12 godzin przed meczem w Bukowcu koło Opoczna.! Perspektywa tak długiego oczekiwania nie podziałała korzystnie, gdyż 4 naszych postanowiło wracać do Kalisza napotkanym autobusem. O ile w dwóch przypadkach można to zrozumieć, o tyle zachowanie pozostałej dwójki powszechnie uznano za frajerstwo. Po co jechali taki kawał, żeby wracać? Pozostała część grupki, w tym 2 fanów Chrobrego udała się na miasto. Niestety szybko pojawiła się policja, wezwana przez kasjerkę z dworca ( wcześniej wysmarowano jej okienko smarem). Pały były mocno oburzone, jeden z Rycerzy dostał strzała, ale na tym się skończyło. Potem towarzystwo udało się nad pobliski zalew, gdzie alkohol pomagał wytrwać do meczu. Ody już wychodzili piechotą do Bukowca ( 5 km od Opoczna) spotkali kibiców Ceramiki, którzy zbierali się na ten mecz na jednym z osiedli. Tak, więc udaliśmy się na umówione miejsce, gdzie zebrało się ok.30 fanów Ceramiki. Trzeba przyznać, że kibice z Opoczna mieli dla nas sporo alkoholu… Tylko mało chętnych do picia. Towarzystwo podzieliło się na tych pijących „ z Opocznem” i tych pijących „ za swoje”. W osiedle wjechała też policja, na której widok wszyscy miejscowi uciekli. Potem pod eskortą kilku niebieskich cale towarzystwo ruszyło do Bukowca. W tej mieścinie już na początku doszło do dymu z miejscowymi, którym nie podobało się zachowanie jednego z naszych. Miejscowi w liczbie 7 prezentowali się nieźle, ale zostali obici. Wydawali się takim obrotem sprawy bardzo zaskoczeni, bo nie liczyli się z przegraną. Po naszej stronie zero strat, a miejscowi obici i zakrwawieni. Na stadionie powiesiliśmy jedną flagę, a fani Ceramiki trzy swoje. Na stadion dotarła też ekipa samochodowa, a potem jeszcze jedno auto. Początkowo wspólnie z Ceramiką dopingowaliśmy naszych piłkarzy, ale jasne było, że sytuacja musi się wyjaśnić. Młodszym tak smakował alkohol Ceramiki, że nie myśleli nawet o zerwaniu zgody, ale na szczęście było kilku Rycerzy, którzy zdecydowali zerwać zgodę
Zaproponowaliśmy jeszcze Ceramice układ, ale fani z Opoczna chcieli tylko zgodę. Po pierwszej połowie zwinęli więc flagi i poszli do Opoczna. Krzyknęliśmy im jeszcze na koniec i tak po prawie 5 latach zgoda przeszła do historii. W drugiej połowie nikt nie szczędził gardła, doping był do końca. Doszło jeszcze do dymu z miejscową ochroną i zgredami, ale zostali pogonieni, choć wyszło na remis. W ruch poszły betonowe płyty, a za nami leżało mnóstwo bruku, więc mogliśmy się bronić bardzo długo. Po meczu na murawie taniec radości z naszymi piłkarzami, był szampan. śpiewy, a co niektórzy piłkarze zostali w majtkach. Poszedł też krawat kierownika sekcji.. Po meczu pociągowi zabrali się z piłkarzami autokarem ( niestety w drodze do Bukowca w Zduńskiej Woli popsuł się nasz klubowy autokar i wynająć musieli PKS) W Zduńskiej Woli poszliśmy na pociąg, w Sieradzu chciały nas wyrzucić soki, ale wsiedliśmy ponownie do pociągu). Ekipa samochodową natomiast jedyną trzeźwą osobą był kierowca. Już w Kaliszu długo w nocy słychać było radość z awansu, a ekipa G.H tak bardzo świętowała, że jeden z nich po skoku z Baszty Dorotki….złamał nogę. Na koniec podziękowania dla naszych przyjaciół z Chrobrego za obecność na tym meczu. -( Opis wyjazdu – Tomek f.c. Opatówek) Nas: 18 w tym 2 Chrobry + ok.30 Ceramika Opoczno ( w I połowie)
POLSKA – FINLANDIA Poznań 26 kwiecień
Mecz z Finlandią odbył się dość nieoczekiwanie w Poznaniu. Początkowo nie wywołał on naszego zainteresowania z prostego powodu, w Poznaniu nie mamy czego szukać. Jednak w przeddzień meczu zdecydowaliśmy się na wyjazd. Starsi pojechali samochodem, młodsi pociągiem. Szczególnie ryzykowny sposób podróży wybrali ci ostatni, którzy wyruszyli z… Ostrowa pociągiem. Na peronie w Ostrowie stało już ok.20 kibiców Lecha z Ostrowa. Na szczęście tej 3 nie wywołali podejrzeń ostrowiaków. Pozostali bez problemów dojechali samochodem. W Poznaniu już kilka godzin przed meczem dało się wyczuć inną niż zwykle atmosferę. Zainteresowanie meczem było bardzo duże, prawie wszystkie bilety rozeszły się w przedsprzedaży, tak więc spóźnialscy dostali zastępcze bilety z jednego z meczy Lecha. Na stadionie było sporo policji i specjalny sektor dla kiboli spoza poznańskiego układu. Część z nas miała bilety właśnie na ten sektor, ale nie widząc w klatce żadnych innych ekip, weszliśmy na sektory Lecha. Trzeba przyznać, że pyry prezentowali się bardzo dobrze. Gdy weszliśmy na stadion wisiała tylko flaga GKS Tychy, jednak po chwili pojawiły się kolejne barwy. Kibice Lecha wywiesili płachtę w barwach narodowych z napisem Wielkopolska, która jest prezentuje się ekstra. Jeśli chodzi o kiboli spoza układu związanego z Lechem, oficjalnie było tylko kilku kibiców Górala Żywiec, którzy powiesili swoją biało czerwoną flagę. Natomiast na sektorach Lecha nie było wcale nudno. Flaga Tychów została zerwana przez kiboli Zagłębia Lubin, którzy na jej miejsce wywiesili swoją dużą flagę. Dziwi postawa Crocovii, która nie wstawiła się za swoimi ziomalami. Kibice Lecha zerwali też flagę Zawiszy w barwach Polski, a gdy w trakcie meczu pojawiła się flaga OKS Jastrzębie posiwiała może 2 minuty. Tak więc widać, że są ekipy które nie pasują do żadnego układu. Śmiesznie wyglądała sytuacja, gdy swoją flagę kilka razy przewieszała Cracovia zakrywając przy okazji kilka innych. Jeśli chodzi o atmosferę to nie była wiele gorsza od tej w Warszawie, grała orkiestra kibiców Lecha, doping też był niezły, choć lepiej niż okrzyki na cześć reprezentacji wychodziły pyrom śpiewy na Lecha. Po prostu poznaniacy nie potrafili śpiewać nawet najprostszych tekstów!. Ogólnie nie było jednak źle, niestety nasi piłkarze po raz kolejny nie potrafili strzelić przeciwnikom gola. Muszę jeszcze wspomnieć o sytuacji przed meczem, gdy do kilku naszych pod stadionem podeszła młodsza bojówka Lecha, z pytaniem „skąd jesteście”… Odpowiedź, że ż Wielkopolski, zupełnie wystarczyła, choć poznaniacy chyba zapomnieli, że nie mają monopolu na cały region. Goście z Young Freaks powiedzieli natomiast, ”że jeśli jesteście z Legii, to jesteście frajerami”. Na stadionie nie było ani jednego incydentu, wiec wszystko wskazuje, że reprezentacja jeszcze zagra w Poznaniu. Widzieliśmy też kibiców z Ostrowa, którzy przy wywieszaniu swojej flagi za długo stali na murawie i kibice Lecha z ochrony popędzili ich na trybuny. Na stadionie wisiały flagi: Lecha, Arki, Cracovii, Zagłębia Lubin, Kszo, Gwardii Koszalin, Górnika Konin i Ostrovii, a także małe flagi Stali mielec i Orla Przeworsk. Szkoda, że na mecz nie dojechało ok. 100 fanów Śląska Wrocław, którzy zostali wyrzuceni z ekspresu na wrocławskim dworcu, a potem lekko podymili z pałami. Jednak z pewnych źródeł wiem, że oprócz nas na stadionie Lecha pojawili się z partyzanta prawie wszyscy łącznie z Legią. Po meczu też nic się nie działo. Nasi, którzy przyjechali pociągiem mieli dużo szczęścia, bo wprawdzie kibice Lecha z Ostrowa sprawdzili ich w drodze powrotnej, ale jakoś udało im się pyry wyprowadzić w pole. Nikt z nas nie żałował, że pojechaliśmy do Poznania, bo chociaż ryzykowaliśmy wiele było całkiem nieźle.
Nas 10 osób
CERAMIKA OPOCZNO – ŚLĄSK WROCŁAW 11 marca
Na ten mecz planowaliśmy się udać od dawna. Mieliśmy jechać 20 osobowym busem, ale ten nie wypalił i ostatecznie pojechaliśmy mniejszym w 10 osób. Liczyliśmy na ciekawe atrakcje tym bardziej, że fani Ceramiki poinformowali nas, że Śląsk ma mieć specjalny pociąg, a na miejscu ma dołączyć autokar Motoru Lublin. Niestety nic godnego uwagi się nie wydarzyło. Do tego cały czas padał śnieg i mecz mógł być przełożony. Na szczęście mecz się odbył. Część kibiców Śląska – jakieś niecałe 30 osób przyjechało pociągiem w wrocławską psiarnią .Dopiero w trakcie meczu dojechały dalsze 3 autokary, chociaż było w nich mało osób Kilku ze Śląska weszło głównym wejściem – i skroili 3 -4 szaliki Widzewa, ale gdy o nich się dowiedzieliśmy wchodzili już do klatki. W sumie Śląska było ok. 120 osób, a nie jak napisali w Śląsk Fanie 170 – 180. Dopingu prawie wcale nie robili tylko przez parę minut w II połowie pokazali, że potrafią śpiewać. Na meczu żadnych incydentów nie było. Jeśli chodzi o kiboli Ceramiki zaprezentowali się nieźle. Było ich razem z nami ok.80 i czasem doping mieli niezły. Trzeba przyznać, że gdy byliśmy tam ostatnio 3 lata temu w szalach chodziło o wiele mniej ludzi. Powiesiliśmy dużą flagę Kaliski Klub Sportowy, a Cerakilka swoich w tym jedną Red Boys Brigade z różnych skrojonych szali. Powiesili jeszcze jedną naszą stara flagę, którą im daliśmy. Niestety mimo zapowiedzi fani z Opoczna zachowali się bardzo dziwnie, tak jakby nie za bardzo wiedzieli, na czym polega zgoda. Efekt tego jest taki, że nie zerwaliśmy zgody już w samym Opocznie tylko dlatego, że w końcu trwa ona już 5 lat. Rozbawieni zachowaniem naszych jeszcze ziomali chwilę po meczu wsiedliśmy w busa i pojechaliśmy do Kalisza. Szkoda było czasu na tak nudny wyjazd. Kilku młodych kibiców Ceramiki po meczu na parkingu skroiło małą flagę Śląska z napisem Ostrów Tumski.
Nas 10 Ceramiki ok.80 szala Śląska ok. 120 w tym Motor
OBRA KOŚCIAN – CHROBRY 2 marca
W ten sam dzień, gdy pojechaliśmy do Opoczna w drugą stronę udało się 3 innych młodszych kiboli KKS-u na mecz naszych przyjaciół z Głogowa. Wybrali się tam okrężną drogą i najpierw dotarli do Poznania. Akurat trafili na Lecha wyjeżdżającego do Szczecina na Pogoń. Mimo to udało im się skroić jeden szal Lecha, który potem bardzo się przydał. Z Poznania ruszyli do Kościana. Tutaj na peronie stało kilkunastu miejscowych kiboli Lecha, którzy wyglądali nawet nieźle. Jeden z naszych założył, więc skrojony szal i miejscowi wzięli ich za Lecha. Chwilę pogadali, a potem miejscowi postawili wódkę. Gdy weszli na stadion zachęcili miejscowych do ataku na Chrobrego, po czym dołączyli do zdumionych takim obrotem sprawy fanów z Głogowa. Chrobry na pierwszym wiosennym wyjeździe wypadł bardzo dobrze stawiając się w 73 osoby plus nasza trójka. Chrobry dojechał autokarem do Leszna, a stamtąd pociągiem do Kościana. W Lesznie pogoniona została grupka kiboli miejscowej Unii, natomiast w Kościanie oberwało kilku miejscowych. Po meczu nasi wrócili wraz z Chrobrym do Głogowa i zaznali tamtejszej gościnności…
Nas 3 osoby Chrobrego: 73 szale miejscowych ok.30
MIEDŹ LEGNICA – CHROBRY S kwiecień
Na derby do Legnicy pojechało 4 kibiców KKS-u, ale o ich wyjeździe nikt wcześniej nie wiedział. Nasi przyjaciele zjawili się w Legnicy w liczbie stosunkowo niewielkiej, bo ok.80 szali. Dobrze zaprezentowała się natomiast Miedź. Same derby to kolejny już raz nudy. Nasi wrócili do Kalisza wraz z 4 fanami Chrobrego, którzy rano mieli jechać z nami do Zgierza. Nie wiadomo czemu, z naszej 4 pojechała do Zgierza tylko jedna osoba… Podobno w nocy na dworcu w Ostrowie byli miejscowi, ale nic się nie wydarzyło.
Nas 4 Chrobrego ok.5O Miedzi : ponad 200
PROSNA KALISZ – OSTROVIA P.P. 12 marca
Tydzień przed rozpoczęciem naszej IV ligi odbył się ciekawy mecz w P.P. między Kaliską Prosną a Ostrovią. Można było liczyć na pojawienie się kiboli z Ostrowa, tym bardziej, że ostatnio zaczęli mieć o sobie wysokie mniemanie. Z naszej strony zrobiliśmy wszystko by przyjechali tzn. jeden z nas przedzwonił dwa tygodnie -wcześniej do ostrowiaka ( niejaki Szczepan), który wydaje także ostrowskiego zina, że mecz jest przełożony i podał właściwą datę. Pyra udawała, że nie wie o co chodzi i powiedział, że on już się tym nie interesuje bo jest w wojsku. Ciekawe, co napisze o tym meczu w swoim zinie… ale czekamy na to z ciekawością. Mimo to przed dworcem rano zebrało się ok.20 fanów KKS-u, jednak zgodnie z przewidywaniami nikt nie przyjechał. Na meczu nic się nie działo. Dobrze bawiła się tylko 30 osobowa grupa naszych młodzieżowców, która terroryzowała ławkę rezerwowych Ostrovii. W końcu trener ostrowiaków nie wytrzymał i poprosił o spokój, bo on także jest kibicem KKS-u… Powiedział też, że na Ostrovię już nikt nie jeździ, od kiedy pyry dostały oklep w Blaszkach. Młodzi na plocie powiesili 2 skrojone szale: jeden Ostrovii zdobyty Mika dni wcześniej i 1 RKS Radomsko skrojony na mieście przed meczem. Po raz kolejny pyry nas zawiodły.
Nas ok.30 Ostrovii: 0
GÓRNIK POLKOWICE – CHROBRY 25 marca
Na mecz do Polkowic wybrała się S osobowa grupka fanów KKS-u. Chrobry pokazał się na kolejnym wyjeździe w ok. 150 szali. Miejscowi nie mieli młyna, pojawiło się za to trochę kiboli Zagłębia Lubin. Nasi przywieźli Chrobremu flagę na wymianę, natomiast Zagłębie obiecało wjazd do pociągu, gdy nasi będą w nocy wracać do Kalisza. Na głogowskim dworcu przed odjazdem wyczajonych zostało 2 podejrzanych gości, którzy jednak uciekli do
policji. Nasi liczyli się z akcją Zagłębia w Lesznie, więc nieźle się dozbroili przed odjazdem. Do Leszna miało ich odwieźć też kilku fanów Chrobrego. Niestety nasi nie zostali wpuszczeni do pociągu. Został w nim jeden pijany fan KKS-u, który został w Lesznie lekko obity przez kilku fanów Zagłębia, którzy chcieli skroić naszą flagę. Zagłębia było ok. 10 osób dwoma samochodami, lecz 4 jechało pociągiem już od Głogowa. Szkoda, że nasi nie zostali
wpuszczeni wraz z Chrobrym do pociągu, bo sytuacja mogła wyglądać inaczej. Nasz kibic stracił w Lesznie na rzecz Lubina kominiarkę w barwach. Pozostała 7 wróciła do Kalisza w niedzielę wieczorem.
Nas 5 osób Chrobrego ok. 150 szala
PIAST BŁASZKI – BORUTA ZGIERZ 18 czerwiec
Na mecz do Błaszek wybraliśmy się w jednym celu – obić kibiców ze Zgierza. Liczyliśmy na ich przyjazd tym bardziej, że na nieudanym dla nas wyjeździe do Zgierza umówiliśmy się z miejscowymi na dym w Błaszkach. Obiecywali się stawić, ale niestety nie odważyli się przyjechać. Mimo obaw o ich ewentualny przyjazd udaliśmy się do Błaszek w ok. 15 osób samochodami. Przed stadionem spotkaliśmy ok. 15 miejscowych z naszego fan-
clubu, którzy czekali na nasz przyjazd. Niestety nikogo nie było na stadionie, więc pojechaliśmy jeszcze na dworzec PKP i po kilkunastu minutach wracaliśmy już do Kalisza na swój mecz..
Nas ok.15 osób + 15 z fan-clubu z Błaszek
Chrobry – Górnik Wałbrzych 29.IV.2000
Mecz w Głogowie jak się okazało miał dla nas spore znaczenie. Początkowo chętnych było sporo, ale im bliżej wyjazdu liczba to malała. Ostatecznie przeważyła zapowiedź kiboli Zawiszy, którzy kilka miesięcy zapowiadali urządzenie nam zasadzki w Lesznie, jak będziemy jechać na ten mecz. Dodatkowo wszystkie źródła potwierdzały możliwość zadymy, więc nawet ci, którzy wcześniej zrezygnowali z wyjazdu zmienili zdanie. W okolicach północy zebrało się na kaliskim dworcu ok.30 osób, jednak pojechało tylko kilkunastu. Niestety chwilę przed przyjazdem pociągu z kolejowego komisariatu wyszło 8 -10 kaliskich policjantów, którzy w pełnym wyposażeniu zapakowali się z nami do pociągu. Doszło jednak do porozumienia, że po spisaniu części wycieczki wysiedli w Ostrowie, choć mieli jechać z nami do samego Głogowa. Na ostrowskim dworcu jak zwykle cisza i spokój – tylko groźne napisy na murach świadczą o istnieniu w tym mieście kibiców. Wiedzieliśmy też, że pociągiem pojada kibice Widzewa.
Liczyliśmy się z możliwością dymu także z nimi, jednak już za Kaliszem większość z nich
przyszła do naszych przedziałów i wspólne picie nie zapowiadało późniejszych wydarzeń. W Lesznie niestety tak jak w Ostrowie, czyli spokój i zero Zawiszy. Nad ranem pociągowi byli w Głogowie, gdzie czekali na nich fani Chrobrego. Kibice z Głogowa zabrali wszystkich do salki przy stadionie, a ilość alkoholu jaką przygotowali była wręcz porażająca i można nią było obsłużyć niejedno duże wesele. Ci co mogli to popili nieźle, ale piliśmy tylko właściwie my, bo kibice Widzewa poza nielicznymi wyjątkami chyba wódki nie lubią. Przed meczem dojechał jeszcze samochód z Kalisza, a kolejne 4 osoby przyjechały rannym pociągiem. Od rana większość z nas spędzała czas na stadionie, a kilku powalonych alkoholem usnęło na ławkach. Kibice Chrobrego nie zasiedli w swoim sektorze, który jest lepiej przygotowany niż klatka dla przyjezdnych. Liczyliśmy też na przyjazd sporej grupy z Wałbrzycha, gdyż było wiadomo, że klub wynajął im dwa darmowe autokary. Jeszcze przed meczem bicie dostało kilku z Górnika, którzy przyjechali razem z piłkarzami. Do autokaru wskoczył kibic Chrobrego, za nim jeden od nas i stojący w pobliżu widzewiacy, 4 czy 5 gości z Górnika trochę oberwało, ale na tym się skończyły potyczki z Wałbrzychem. Przed samym meczem podjechały dwa autokary Górnika i weszli do klatki, gdzie powiesili jedną dużą flagę. Poza tym nic nie pokazali, dopingu prawie nie robili. Natomiast Chrobry wypadł nieźle, sporo ładnych flag, głośny doping i kilkanaście rac, które dały fajny efekt. My rozwiesiliśmy naszą flagę i barwy Zawiszy, ale niestety wśród kibiców Górnika nie pojawili się ich ziomale z Bydgoszczy. Po meczu jeden z głogowskich wariatów podbiegł do policji i rzucił w psy sporym kamieniem. Po chwili wzięło z niego przykład dużo więcej ludzi i mogło być gorąco. Nic więcej już się nie wydarzyło. Jakiś
czas po meczu kibice Chrobrego zaprosili nas na drugą część imprezy, był grill i dużo alkoholu. Jak się później okazało piliśmy właściwie tylko my, bo Destroyersi z Widzewa bardziej już myśleli o przyszłej zadymie…
Nas 23 + dziewczyna Chrobrego ponad 100 Widzewa 18 Górnika ok. 100
Kotwica Kołobrzeg – Chrobry 3.V.2000
Korzystając z tego, że derby z Ostrovią nie doszły do skutku, grupka fanów KKS-u zdecydowała się wesprzeć naszych przyjaciół z Głogowa w Kołobrzegu na meczu z kotwicą. Wyjechali w 5 osób w nocy z wtorku na środę i z jedną przesiadką w Ostrowie dotarli nad ranem do Kołobrzegu. Śmiało można powiedzieć, że takich wariatów rzadko się spotyka. W Kołobrzegu bawili się na całego: okradli kilkanaście sklepów, kąpali się
w lodowatym morzu, zaczepiali ludzi, malowali na murach i śpiewali… Mimo, że spędzili w tym mieście kilkanaście godzin, to ze strony miejscowych nie spotkały ich żadne nieprzyjemności, bo miejscowych po prostu nie było! Po południu przyjechało pociągiem 3 fanów Chrobrego, a przed meczem dojechali kolejni busem. Cała 15 na stadion jednak nie weszła i obserwowała mecz zza płotu. Miejscowi, którzy wiedzieli o przyjeździe gości nie stawili się wcale na stadionie. Pojawił się tylko jeden z nich…Kibice Chrobrego podrzucili naszą piątkę na dworzec i tak zakończył się ten wyjazd. W pociągu nasi spotkali kilku kiboli Lecha, ale zamiast zadymy poznaniacy postawili wódkę.
Nas 5 osób Chrobrego: 10 Kotwica… 11?
Stilon Gorzów – Chrobry 13.V.2000
Mecz ze Stilonem w Gorzowie zapowiadał się bardzo ciekawie. Niestety odbył się w ten sam dzień, w który my jechaliśmy do Sieradza. Nieświadomi tego już w piątek rano w Kaliszu pojawili się nasi ziomale, którzy chcieli zwerbować ludzi na ten mecz. Przyjechali niespodziewanie ( w pociągu spotkali się z kibolami żużla z Zielonej Góry, ale do niczego nie doszło). Wieczorem odbyło się ognisko w bardzo przyjemnej atmosferze, a że alkoholu nie brakowało było wesoło. Z 5 fanów Chrobrego jeden gdzieś się zgubił na mieście i już się nie pojawił. Wraz z Chrobrym zabrał się do Gorzowa jeden z fanów KKS-u. W samym Gorzowie też nudno nie było. Część kiboli Chrobrego tradycyjnie dojechała busem, pozostali pociągiem. Przed meczem w okolicach stadionu jeden fan Chrobrego i jeden KKS-u pogonili ze sprzętem liczniejszą grupkę miejscowych. Także fani z busa wysiedli pod stadionem i ze sprzętem ruszyli na dużo liczniejszą ekipę Stilonu, w tym przypadku do starcia nie doszło, bo obie grupy zatrzymały się na wprost siebie. Dziwi zachowanie Stilonu, którego było kilkakrotnie więcej. Jak powiedzieli fani Chrobrego – „już nie ten Stilon co parę lat temu.”
Od nas 1 osoba Chrobrego:27 Stilonu ok.80
Progres Jelenia Góra – Chrobry 27.V.2000
Mecz w Jeleniej Górze wywołał w Głogowie małą mobilizacje. Na mecz Chrobry udał się nabitym autokarem w ok.60 osób. Od nas była jedna osoba, która zabrała się do Głogowa z bawiącymi dzień wcześniej w Kaliszu fanami Chrobrego. Niestety przed Jelenią Góra wesoły autobus został zatrzymany przez duży oddział prewencji i bez słowa zawrócony w drugą stronę. Dalsza droga odbyła się pod czujnym okiem policji, a przez Lubin autokar przejechał w obstawie kilku radiowozów. Widać też było ok.20 fanów Zagłębia, którzy zbierali się na Chrobrego, ale nie spodziewali się przyśpieszonego powrotu naszych przyjaciół.
Od nas 1 osoba Chrobrego ok.60 (w tym 2 Widzew) zwróceni do Głogowa