WOSP
Z okazji XV finału WOŚP na Wale Matejki rozegrano mecz, w którym zmierzyły się drużyny KKS-u Kalisz oraz występującej w V lidze Calisii Kalisz. Na meczu stawiło się około 120 Kakaesiaków, a na płocie znalazły się 2 fany: Kakaesiacy(nowa) oraz MKZ Centrum. Doping dobry mimo spotkania towarzyskiego. W przerwie strzelano karne, nie zabrakło licytacji, w których prym wiedli Kakaesiacy. Piłkarze przegrali 8:0, ale wynik nie miał tego dnia większego znaczenia.
V Turniej Kaliskich Fanów
27 stycznia 2007 sala gimnastyczna SP17 była miejscem rozgrywania jubileuszowego, piątego już Turnieju Kaliskich Fanów. Po raz pierwszy w historii turniej rozegrany został w hali. Udział wzięło 8 ekip podzielonych na dwie 4-zespołowe grupy. Turniej wygrała ekipa Crazy Bananas. W ciągu turnieju przez hale przewinęło się sporo osób, a nasza liczbę można szacować na 150 osób. Każdy z uczestników otrzymał pamiątkowe zdjęcie, a najlepsi zostali nagrodzeni pucharami oraz dyplomami.
Komplet wyników V Turnieju Kaliskich Fanów:
1. MKZ Centrum Łazienna – Kakaesiacy 4:0
2. Szczypiorno – Os. Asnyka 1:2
3. MKZ Centrum Pułaskiego – Crazy Bananas 2:0
4. SSW – FC Chełmce 0:1
5. Crazy Bananas – MKZ Centrum Łazienna 3:1
6. FC Chełmce – Szczypiorno 2:0
7. Kakaesiacy – MKZ Centrum Pułaskiego 1:0
8. Os. Asnyka – SSW 1:1
9. MKZ Centrum Pułaskiego – MKZ Centrum Łazienna 1:1
10. SSW-Szczypiorno 3:0
11. Crazy B ananas – Kakaesiacy 4:1
12. FC Chełmce – Os. Asnyka 3:0
Tabela grupy A:
1. Crazy Bananas 6 7:4
2. MKZ Centrum Łazienna 4 6:4
3. MKZ Centrum Pułaskiego 4 3:2
4. Kakaesiacy 3 2:8
Tabela grupy B:
1. FC Chełmce 9 6:0
2. SSW 4 4:2
3. Os. Asnyka 4 3:5
4. Szczypiorno 0 1:7
Półfinały:
13. Crazy Bananas – SSW 2:0
14. MKZ Centrum Łazienna – FC Chełmce 1:3
Mecz o 3 miejsce:
15. MKZ Centrum Łazienna – SSW 3:3 (2:2) k. 2:1
Finał:
16. Crazy Bananas-FC Chełmce 0:0k.3:2
Klasyfikacja końcowa:
1. Crazy Bananas
2. FC Chełmce
3. MKZ Centrum Łazienna
4. SSW
5. MKZ Centrum Pułaskiego
6. Os. Asnyka
7. Kakaesiacy
8. Szczypiorno
Najlepszym zawodnikiem uznano Oleja z drużyny MKZ Centrum Łazienna
Najlepszym strzelcem został Norbert z FC Chełmce – zdobywca 7 bramek
Najlepszym bramkarzem został Adrian z drużyny Kakaesiacy
25 marca 2007 – B-klasa: Szczyt Szczytniki – KKS KALISZ 2:3
Po długiej zimowej przerwie nadszedł czas na rozpoczęcie rozgrywek. Na dzień dobry wyjazd na „gorący teren” do Szczytnik. „Gorący”, dlatego że miejscowi kopacze nie przegrali u siebie od niemal 3 lat, a i miejscowi „kibice” dawali się wcześniej przyjezdnym we znaki. Wyruszamy tradycyjnie spod teatru, tym razem z niebieskim ogonem. Docieramy na boisko w Szczytnikach, gdzie o dziwo czeka na nas specjalnie przygotowany sektor dla przyjezdnych. Zajmujemy „górkę” skąd przez cały mecz dopingujemy naszych piłkarzy. W trakcie meczu dojeżdżają kolejni Kakaesiacy i jest nas w sumie 141 (w tym 4 z Błaszek -dzięki!). W drugiej połowie testujemy jedna „racę”, dla której niestety test ten nie wypadł pomyślnie;) Kilkakrotnie pozdrawiamy trenera miejscowych, który ma swoje za uszami. Osobnik ten tak się tymi pozdrowieniami oburzył, że po meczu interweniował w tej sprawie u sędziego. O program artystyczny tego dnia zadbał jeden z młodych kibiców, który jak sam stwierdził po wszystkim „nie wiedział, że pijąc alkohol można się upić”:) Delikwenta przywracano do życia na wszelkie znane sposoby, a że w pobliżu znajdował się zbiornik wodny, to i wachlarz metod nieco się powiększył;) Piłkarz zdobyli twierdze „Szczytniki” i mogliśmy w dobrych humorach udać się w drogę powrotną. Kolejny raz kierowca naszej węgierskiej maszyny dał pokaz możliwości prowadzonego przez niego sprzętu, jednak mimo to udało nam się cało wrócić do Kalisza. Ps. Dobrego humoru nie miał niestety sędzia tego spotkania, bowiem okazało się, że komuś na tyle spodobały się felgi w jego pojeździe, że postanowił zostać ich nowym właścicielem;) jednak nikt z naszej ekipy „lepkie ręce” nie miał z ta sprawa nic wspólnego. Chcecie wierzcie, chcecie to nie wierzcie;)
Nas:141 Miejscowych:0
1 kwietnia 2007 – B-klasa: KKS KALISZ – CKS Zbiersk 1:2
Mecz ten okrzyknięty został meczem sezonu. Miał on w dużej mierze zdecydować o tym, kto bezpośrednio awansuje do A-klasy. Tego dnia tworzymy rekordowy w tym sezonie młyn – 250 osób! Po raz pierwszy i na pewno ostatni pojawili się w tym sezonie kibice gości w liczbie około 30 (przyjezdnych było w sumie około 100, ale Uczę tylko tych tworzących „młyn”) z jedna flagą. U nas tego dnia na płocie wiszą Cebulorz, Duma Kalisza, 1925 oraz debiutująca na naszym meczu „h”. Przez cały mecz prowadzimy bardzo dobry doping. Prezentujemy także oprawę: rzucamy 100 serpentyn, w górę idzie sektorówka, machamy małymi flagami na kijach, prezentujemy napis KKS KALISZ na kijach, odpalamy 6 rac oraz mniejszą pirotechnikę. Niestety do naszego poziomu nie dostosowali się piłkarze i ten bardzo ważny mecz przegrywamy 1:2. Miało być wielkie święto, zamiast tego było wielkie rozczarowanie. Czy wygrywasz, czy nie… Nas:250 Gości:30
15 kwietnia 2007 – B-klasa: Wicher Mycielin – KKS KALISZ 1:1
Spotkanie to według terminarza rozegrane miało być w Słuszkowie (tam swoje mecze rozgrywa drużyna Wichra). Jednak już od dawna było wiadomo, że działacze z Mycielina będą chcieli rozegrać ten mecz w Kaliszu. Oficjalnie z powodu złego stanu murawy w Słuszkowie, ale tak naprawdę z obawy o najazd kaliskich fanów. Wójt gminy Mycielin zapowiedział wstrzymanie dotacji na klub w przypadku kolejnej awantury na meczu w Słuszkowie (jedna już miała miejsce podczas meczu ze Swędrnią – mecz trwał około 10 minut, a w awanturze brali udział piłkarze obu drużyn, kibice Swędrni oraz dzielni strażacy z OSP Słuszków;). Dlatego też działacze Wichra woleli nie kusić losu. W ten oto sposób pozbawiono nas ciekawie zapowiadającego się wyjazdu. Mecz rozegrany został na stadionie Calisii, a nas na sektorze zameldowało się około 120. Na płocie pojawiają się Kakaesiacy, 1925, „h”, MKZ Centrum. Odpalamy dwie świece dymne w barwach klubu. Na meczu pojawia się dawno niewidziany kolega, który być może tym razem na dobre wróci do gry;). Pojawiła się po raz drugi w Kaliszu grupka pikników z Mycielina wyposażona w klubowe szaliki. Znów zawiedli piłkarze, którzy prowadząc przez cały mecz 1:0 w ostatnich minutach tracą bramkę i możemy już powoli przygotowywać się do spotkania barażowego z przedstawicielem grupy I kaliskiej B-klasy. A miało być tak pięknie…
Nas: 120 Gości:0
22 kwietnia 2007 – B-klasa: Korona Chełmce – KKS KALISZ 0:1
Miały być dwa wyjazdy z rzędu, a były dwa kolejne mecze w Kaliszu. Korona poszła w ślady Wichra i również zwróciła się z prośba o rozegranie meczu w Kaliszu z uwagi na „zły stan murawy” swojego boiska. Jedynym urozmaiceniem był fakt rozgrywania meczu na boisku kaliskiej Prosny. W ten upalny dzień tworzymy 130 osobowy młyn, a na płocie pojawiają się Kakaesiacy, Kaliski Klub Sportowy, Duma Kalisza oraz RK’97. Atmosfera na meczu „weselna” a sprawa grupki „weselników”, którzy swoim zachowaniem zarażają w miarę upływu czasu coraz większą cześć trybuny. Piłkarze kolejny raz niczego nie pokazują mimo naszego dość dobrego dopingu. Atrakcje kolejny raz funduje nam nasz kaskader o trzech życiach, który na rozgrzewkę kilkakrotnie staje na głowie na ogrodzeniu każdorazowo lądując na murawie. W przerwie zdobywa najwyższy budynek w bezpośrednim sąsiedztwie boiska. Z uwagi na „wesołość” gawiedzi rezygnujemy z planowanej oprawy. Mecz kończy się naszym zwycięstwem jednak gra naszych piłkarzy nie napawa optymizmem. Po meczu dochodzi do kilku incydentów, które nie powinny mieć miejsca.
Nas:130 Gości:0
29 kwietnia 2007 – B-klasa: KKS KALISZ – KS Kamień 4:0
Kolejny mecz na poziomie włoskiej drugiej ligi, kolejny renomowany rywal, kolejny mecz z pełna klatka kibiców gości, kolejne zwycięstwo naszych piłkarzy. Właściwie nic szczególnego – normalka w naszej serie B. Mecz bez szczególnej historii. Zbiera się nas około 120. Wieszamy Kakaesiaków, 1925, „h”. Kilka razy jesteśmy zmuszeni przywołać do porządku wąsacza z Kamienia, który zbyt często i zbyt głośno jak na nasze warunki interweniował u arbitra. Nasz doping pomaga w odniesieniu przez naszych piłkarzy zdecydowanego zwycięstwa. Daje się zauważyć poprawę w grze naszej drużyny.
Nas: 120 Gości: 0
3 maja 2007 – B-klasa: LZS Dębe – KKS KALISZ 0:3
Prawie sześć tygodni przyszło nam czekać na kolejny wyjazd. Po raz pierwszy miejsce naszego poczciwego Ikarusa zajął MAN, co przy panującym tego dnia upale nie było dla nas rozwiązaniem korzystnym. Ostatecznie na miejscu meldujemy się w 175 osób. Zajmujemy północna trybunę i mimo upału dopingujemy cały mecz. W przerwie wysyłamy dwie ekipy z ekspedycją ratunkową do najbliższego sklepu: jedną pieszą i jedna samochodową. Szybsza okazała się ekspedycja piesza;) Nasz kaskader znów ulega namowom kilku osób spragnionych cyrkowych numerów i wykonuje kilka sztuczek z wykorzystaniem muru znajdującego się za naszymi plecami. Po raz pierwszy znajduje on naśladowcę, którego stan nieważkości oraz brak odpowiednich kwalifikacji nie wróżył mu nic dobrego. Jednak tym razem wyszedł cało z opresji. W drugiej połowie ujawniają się „chuligani” LZS Dębe nawołując do awantury;) Sędzia przerywa mecz, interweniuje nasz prezes. Dochodzi do małego zamieszania, ale sprawa zostaje szybko wyjaśniona i mecz może się toczyć dalej. Do końca meczu atmosfera jest nieco nerwowa, a niektórym dostrzeżenie linii bocznej boiska sprawia nie lada problem, przez co pole gry nieco się zawęża;) Wygrywamy mecz, a miejscowy bramkarz, mimo wyposażenia go przez koncern PEPSI w rewelacyjna bluzę bramkarska nie potwierdził swych wysokich aspiracji i wydaje się, że jednak nie weźmie udziału z jednej reklamówce z samym Ronaldinho;) Zwycięstwo w osobliwy sposób postanowili uczcić nasi kaskaderzy, którzy wykorzystując poprzeczkę bramki jako trampolinę wykonali kilka powietrznych ewolucji. Wszyscy w dobrych humorach wracamy do Kalisza. Jednak następnego dnia humor przestał dopisywać naszemu kaskaderowi – amatorowi. Po tym jak czas działania zażytych przez niego znieczulaczy minął, okazało się, że jego stopa dziwnie go boli i jest „nieco” powiększona. Wszystko skończyło się interwencja lekarzy oraz kilkudniowymi spacerami w otoczeniu dwóch „lasek”.
Nas: 175 Miejscowych:0
6 maja 2007 – B-klasa: KKS KALISZ – Dragon Dzierzbin 3:1
Mecz z Dragonem był ostatnim spotkaniem rozgrywanym przez nas na stadionie Calisii. Ostatnie trzy mecze sezonu, w których będziemy gospodarzami rozegramy już na Wale Matejki! Tego dnia nasz młyn nie jest zbyt imponujący – około 90 osób. Na płocie znalazły się: szachownica oraz „starzy” Kakaesiacy. Pierwsza połowa praktycznie bez dopingu – taki „mini protest”. W drugiej połowie prowadzimy już dość dobry doping. Sporo osób dociera na stadion w trakcie meczu, co miało związek z wydarzeniami przedmeczowymi, o których w innym miejscu. Piłkarze odnoszą kolejne zwycięstwo, jednak mimo to chyba już wszyscy pogodzili się z myślą o czekających nas barażach.
Nas: 90 Gości: 0
6 maja 2007 – B-klasa: KKS KALISZ – Dragon Dzierzbin 3:1
Mecz z Dragonem był ostatnim spotkaniem rozgrywanym przez nas na stadionie Calisii. Ostatnie trzy mecze sezonu, w których będziemy gospodarzami rozegramy już na Wale Matejki! Tego dnia nasz młyn nie jest zbyt imponujący – około 90 osób. Na płocie znalazły się: szachownica oraz „starzy” Kakaesiacy. Pierwsza połowa praktycznie bez dopingu – taki „mini protest”. W drugiej połowie prowadzimy już dość dobry doping. Sporo osób dociera na stadion w trakcie meczu, co miało związek z wydarzeniami przedmeczowymi, o których w innym miejscu. Piłkarze odnoszą kolejne zwycięstwo, jednak mimo to chyba już wszyscy pogodzili się z myślą o czekających nas barażach.
Nas: 90 Gości: 0
13 maja 2007 – B-klasa: LZS Godziesze – KKS KALISZ 1:6
W niedzielne przedpołudnie na ciasto do Godziesz wybrało się 170 Kakaesiaków. Przez cały czas towarzyszą nam „stróże prawa”, którzy jak widać coraz bardziej zaczynają się interesować naszymi poczynaniami. Doping sporadyczny, na co wpływ miała z całą pewnością pogoda. Każdy na własny sposób próbuje w jakiś sposób uatrakcyjnić sobie ten wyjazd. Jedni stosują metody kameleonów wtapiając się w otoczenie miejscowych „ławkowych”, co trzeba przyznać całkiem nieźle im wychodzi;) Inni zaś pokazują okoliczne łąki świeżo poznane niewiasty. Jeszcze inni „krążą jak krążowniki” wokół boiska. Czas płynie leniwie, piłkarze strzelają kolejne bramki, my uwalniamy kolejne piwa z puszek. Można rzec piknik country – zabrakło tylko ogniska i pieczonego prosiaka, (ale i na to przyjdzie czas). Nasz pirotechniczny diler odpala kilka małych stroboskopów, więc oprawa też zostaje zaliczona. W przerwie dajemy pokaz gry w piłkę, a kilku osobom na tyle podoba się ta zabawą, że z boiska trzeba było je ściągać siłą tak żeby sędzia mógł dać sygnał do rozpoczęcia drugiej części tego pasjonującego widowiska sportowego. Większość dostrzegła nową fryzurę jednego z nas, a sam zainteresowany chyba nie spodziewał się, że wywoła ona tyle emocji;) Inkasujemy kolejne trzy punkty i możemy wracać do Kalisza. Na jednego z uczestników źle wpłynęły różnego rodzaju substancji wchłonięte przez niego tego dnia i zachował się mocno niewłaściwie i naprawdę może mówić o sporym szczęściu, że cała sytuacja skończyła się jak skończyła. Jednak sytuacja ta dała chyba do myślenia większej liczbie osób i potwierdziła potrzebę wprowadzenia jeszcze większej dyscypliny w naszych szeregach, gdyż poziom „kumatości” niektórych jednostek jest porażający!
Nas: 170 Miejscowych: 0
20 maja 2007 – B-klasa: KKS KALISZ- LZS Kokanin 8:1
Pierwszy oficjalny mecz na NASZYM Wale Matejki. Z tej okazji kilku młodych fanów przygotowało okazałą oprawę. Przeszkodzić w rozegraniu meczu chciała niezidentyfikowana organizacja podrzucając przed meczem na murawę węża, w którym znawcy tematu rozpoznali zaskrońca:) Na sektorze melduje się „tylko” 150 osób. Trzeba przyznać, że liczyliśmy na lepsza frekwencję. Na początku spotkania prezentujemy folię z napisem WAŁ MATEJKI 2 (3x20m) podświetlona 30 dużymi stroboskopami. Efekt niezły. Następnie rzucamy około 200 serpentyn. Później odpalamy 30 ogni wrocławskich (15 niebieskich i 15 zielonych), a na koniec odpalamy 2 świece dymne (niebieską i zieloną). Ze względu na słabą frekwencję rezygnujemy z kilku innych elementów oprawy. Oprawa dobra, ale przy większej frekwencji i lepszych warunkach atmosferycznych na pewno byłaby bardziej okazała. Jednaj osobom zaangażowanym w jej przygotowanie należą się słowa pochwały! Doping dobry przez całe spotkanie (w drugiej połowie prowadzony na dwa młyny, między którymi dochodzi jednak później do konfliktu i starcie wrogich grup było bardzo blisko;)). Na płocie wieszamy Kakaesiaków, RK’97 oraz „kadrówkę”, dla której był to jednocześnie debiut na naszym meczu. Pojawiają się także 2 małe „okazjonalne” fany: ACAB oraz celtyk. Wygrywamy kolejny mecz i czekamy już na baraże.
Nas: 150 Gości: 0
27 maja 2007 – B-klasa: LZS Skarszew – KKS KALISZ 0:3 (wo)
Niestety kolejny wyjazd nie doszedł do skutku w tej rundzie. Tym razem przyczyną było wycofanie się drużyny ze Skarszewa z rozgrywek. Byli jednak tacy, którzy jeszcze w sobotni wieczór gotowi byli jechać do tej podkaliskiej miejscowości (dodam tylko, że była to ta sama ekipa, która chciała jechać do Godziesz na mecz z Koroną, który to rozgrywany był na boisku kaliskiej Prosny;)).
24 marca 2007 – EME: POLSKA – Azerbejdżan (Warszawa) 5:0
Z uwagi na to, że już dawno nie pojawiliśmy się na meczu kadry w większej liczbie postanowiliśmy nadrobić zaległości. Wybór padł na Warszawę i mecz z Azerbejdżanem. Okazało się, że o bilety wcale nie będzie tak łatwo jak można by było przypuszczać. Lista chętnych do wzięcia udziału w eskapadzie robiła się coraz dłuższa by w pewnym momencie osiągnąć 70 nazwisk! Ostatecznie ograniczyliśmy tą liczbę do 50. Ze względu na cyrki z biletami udaliśmy się kilka dni wcześniej do stoicy by zakupić je w przedsprzedaży. I znów pod górkę: bilety imienne, konieczność podania pełnych danych osobowych oraz limit 10 biletów na jednego kupującego. Szybka akcja zbierania niezbędnych danych, małe oszustwo i bilety są nasze. Jednak żeby nie było zbyt pięknie to udało się nabyć jedynie 34 sztuki, bowiem w kasach zabrakło wejściówek! Daliśmy, więc zarobić miejscowemu cwaniakowi, ale dzięki temu nikt nie został na lodzie. Szkoda, że nie wszyscy docenili poświęcenie kupujących bilety. W dniu wyjazdu zbieramy się w innym miejscu niż zwykle, co o dziwo wystarczyło do wyprowadzenia niebieskich mundurków. Już na trasie dzwonią do nas przedstawiciele komendy stołecznej z propozycja eskorty w stolicy. Jednak i oni nie zabłysnęli intelektem, bowiem zamiast naszego autokaru zatrzymali jakiś inny. Nasz kierowca ma małe problemy z orientacją w terenie, ale dzięki naszej pomocy udaje się dotrzeć na Ł3. O dziwo wejście na łuk od kanałku tym razem bezproblemowe. Wieszamy nasza „kadrówkę”, obok stoi Radomiak i Stal Rzeszów. Na stadionie wiele ekip z całej Polski. Docierają do nas osoby jadące autem i jest nas w sumie 55. Mecz wygrywamy 5:0 i zaczynamy poszukiwania kierowcy, który nieco zagubił się w mieście. W autokarze zabawa zaczyna się rozkręcać, a kierowca staje się coraz bardziej upierdliwy. Przesadził, gdy na jednym z postojów chciał zostawić jednego z nas. Niewiele brakowało i stałby się właścicielem fioletowych okularów. Przed wjazdem do Kalisza większość uczestników wycieczki jest już baaaaardzo zmęczona. Wyjazd jak najbardziej udany, ale z tym przewoźnikiem to już chyba nie pojedziemy.
Nas: 55
Turniej kibiców w Kąkolewie
16 grudnia 2006 wzięliśmy udział w turnieju organizowanym przez kibiców Unii Leszno. W turnieju oprócz nasz wzięły udział 2 drużyny gospodarzy oraz ekipa Chrobrego Głogów. Na turnieju pojawiliśmy się w 12-osobowym składzie, z których 7 zdecydowało się pobiegać za piłką. Zajęliśmy 2 miejsce ulegając w finale drużynie Chrobrego. Po turnieju gospodarze zaprosili wszystkich do jednego z leszczyńskich lokali. Dzięki dla chłopaków z Unii za zaproszenie!
Nasze wyniki:
Mecze grupowe:
KKS KALISZ – Wanderers of Unia Leszno 10:0
KKS KALISZ – Chrobry Głogów 2:5
KKS KALISZ – Ultras Unia Leszno 7:3
Półfinał:
KKS KALISZ – Ultras Unia Leszno 6:1
Finał:
KKS KALISZ – Chrobry Głogów 1:5
Strzelcy bramek dla KKS-u: 8-Kaziu
6-Tasman,
Wilku 2-Czarny,
Kuca 1-Cebulman,
Pestka
24 lutego 2007 – PE: Lech Poznań – Pogoń Szczecin
Przy okazji tego meczu postanawiamy uatrakcyjnić powrót do domu krotoszyńskim kibicom Lecha/Ostrovii/Astry/Cobry* (*niepotrzebne skreślić). Jedziemy do Krotoszyna w 11 osób. Krotoszyńscy fani wybrali się na ten mecz busem w około 25 osób. Na jednym z przystanków wysiada z busa około 10 – osobowa grupka, która do samego końca nie zdaje sobie sprawy z tego, co zaraz ją spotka. Ruszamy w ich kierunku, co powoduje rozpierzchnięcie się wesołej gromadki w cztery strony świata. Jednak kilku osobników zalicza po kilka ciosów. Jeden miał ph, bo zebrał, kiedy biegliśmy za jego kolegami oraz w drodze powrotnej do aut. Opuszczamy Krotoszyn mijając mundurowych zbliżających się do miejsca akcji. Zdobywamy 3 szale.
6 maja 2007 – IV liga: Centra Ostrów Wlkp. – Górnik Konin
Przed naszym meczem zbieramy się na jednym z kaliskich osiedli w około 60 osób. Czekamy na konińskich kibiców jadących na mecz swojej drużyny z ostrowską Centrą. Długo się nie pojawiają, ale w końcu jedzie autokar, a za nim 1 kabaryna. Wychodzimy w około 15 osób, co powoduje, że Koninianie wyglądają na gotowych podjąć rzucona im rękawicę. Jednak, kiedy wysypuje się reszta naszej grupy chyba zmieniają zdanie, a kierowca najwyraźniej otrzymuje różne polecenia, bo pojazd porusza się w stylu: hamulec – gaz – hamulec – gaz. Autokar stoi jeszcze na światłach, ale wobec braku jakichkolwiek chęci Koninian odpuszczamy sobie. Fanów Górnika około 45. Tłumaczyli swoja postawę tym, że w CCENTRUM:) oni się nie będą bić, a poza tym to zostali wcześniej spisani przez psy. Później dzwonią z propozycją umawianej walki, na co my nie przystajemy. Dzwonią także adwokaci z Ostrowa z ta sama propozycją, która również odrzucamy.
17 maja 2007 – IV liga: Zjednoczeni Rychwał – Ostrovia Ostrów Wlkp.
W kilka dni po Koninie przez Kalisz miała jechać Ostrovia, więc również postanowiliśmy się na nich ustawić. Miejsce to samo, liczebność ekipy zbliżona do tej sprzed kilkunastu dni. Kiedy mecz w Rychwale już trwa dzwonią Ostrowiacy informując, że właśnie wyjeżdżają z OSTROWA i pytają czy będziemy czekać gdzieś po drodze. Odpowiadamy twierdząco, na co Ostrovia, że będą w Kaliszu za pół godziny. Najwyraźniej nie takiej odpowiedzi spodziewali się pytający, bo po pół godzinie dzwonią znów z informacją, że właśnie wyjeżdżają z RYCHWAŁA! i w Kaliszu będą za jakieś 30 – 40 minut. Wskazane przez nas miejsce im odpowiada, więc spokojnie czekamy na ich przyjazd. Dostajemy info, że minęli Kokanin, więc zbieramy się powoli w jedna grupę, bo na miejscu Ostrovia powinna być za około 10 minut. Niestety nie ma ich przez dobre pół godziny, za to pojawia się 5 kabaryn i już wiemy, że niczego z tego nie będzie. Postanawiamy się rozejść i spotkać w innym miejscu. W tym momencie pojawia się Ostrovia w jakieś 30 osób. Ustalamy, że w takich okolicznościach awantura nie ma sensu i rozchodzimy się. Po wszystkim pały zaczynają jeździć po osiedlu, jednak nikogo nie zatrzymują.