6 sierpnia 2006 – PP: KKS KALISZ – Korona Chełmce 4:3
Mecz z Koroną był pierwszym w historii oficjalnym spotkaniem rozegranym przez piłkarzy naszego klubu. Na ten dzień wszyscy czekali bardzo długo. Wreszcie mogliśmy się cieszyć grą NASZEGO KKS-u! Jednak zanim zabrzmiał pierwszy gwizdek sędziego kaliscy kibice oraz działacze przez dwa dni poprzedzające dzień rozegrania meczu zmagali się z murawą stadionu przy Wale Matejki, która wymagała dużo pracy, by nadawała się do gry. Walkę wygraliśmy “za pięć dwunasta”, a wszystkim, którzy pomagali w pracach związanych z doprowadzeniem murawy do przyzwoitego stanu należą się słowa podziękowania! Również pogoda nie była naszym sprzymierzeńcem tego dnia. Od samego rana padał ulewny deszcz, co miało duży wpływ na frekwencję na stadionie. Pomimo tych przeciwności losu na trybunie melduje się około 70 najwierniejszych fanów KKS-u (w tym 3 kibiców z Blaszek, którym dziękujemy za (przejazd). Doping średni, ale należy wziąć pod uwagę długą przerwę, w której z powodu braku występów naszego zespołu na boisku nie prowadziliśmy dopingu oraz to, że jeden z kibiców odpowiedzialnych za organizację dopingu pełnił w tym dniu funkcję kierownika drużyny:) Nie prezentujemy tego dnia żadnej oprawy. Na plocie wiszą 3 flagi: Ultras, RK’97, MKZ Centrum. Piłkarze wygrywają 4:3 i wspólnie z nimi cieszymy się z awansu do kolejnej rundy Pucharu Polski na szczeblu okręgu. Ciekawostką może być fakt braku kartek w drugiej połowie meczu spowodowany tym, że arbiter zapomniał zabrać ich z szatni:)
Nas:70
6 sierpnia 2006 – PP: KKS KALISZ – Korona Chełmce 4:3
Mecz z Koroną był pierwszym w historii oficjalnym spotkaniem rozegranym przez piłkarzy naszego klubu. Na ten dzień wszyscy czekali bardzo długo. Wreszcie mogliśmy się cieszyć grą NASZEGO KKS-u! Jednak zanim zabrzmiał pierwszy gwizdek sędziego kaliscy kibice oraz działacze przez dwa dni poprzedzające dzień rozegrania meczu zmagali się z murawą stadionu przy Wale Matejki, która wymagała dużo pracy, by nadawała się do gry. Walkę wygraliśmy “za pięć dwunasta”, a wszystkim, którzy pomagali w pracach związanych z doprowadzeniem murawy do przyzwoitego stanu należą się słowa podziękowania! Również pogoda nie była naszym sprzymierzeńcem tego dnia. Od samego rana padał ulewny deszcz, co miało duży wpływ na frekwencję na stadionie. Pomimo tych przeciwności losu na trybunie melduje się około 70 najwierniejszych fanów KKS-u (w tym 3 kibiców z Blaszek, którym dziękujemy za (przejazd). Doping średni, ale należy wziąć pod uwagę długą przerwę, w której z powodu braku występów naszego zespołu na boisku nie prowadziliśmy dopingu oraz to, że jeden z kibiców odpowiedzialnych za organizację dopingu pełnił w tym dniu funkcję kierownika drużyny:) Nie prezentujemy tego dnia żadnej oprawy. Na plocie wiszą 3 flagi: Ultras, RK’97, MKZ Centrum. Piłkarze wygrywają 4:3 i wspólnie z nimi cieszymy się z awansu do kolejnej rundy Pucharu Polski na szczeblu okręgu. Ciekawostką może być fakt braku kartek w drugiej połowie meczu spowodowany tym, że arbiter zapomniał zabrać ich z szatni:)
Nas:70
15 sierpnia 2006 – B-klasa: KKS KALISZ – Szczyt Szczytniki 2:0
W dwa dni po meczu z Pandą w PP czekał nas kolejny mecz. Tym razem był to inauguracyjny mecz naszej drużyny w drugiej grupie kaliskiej B-klasy. Zespół nasz podejmował czołową drużynę ubiegłego sezonu, która przegrała baraż o awans do A-klasy z drużyną Sparty Kotlin. Na sektorze pojawia się około 80 kibiców KKS-u. Jak widać dla niektórych 11:00 w niedzielę to środek nocy, ale dla prawdziwego fanatyka wczesna pora rozgrywania meczu nie stanowi żadnej przeszkody. Najwyraźniej fanatyków tych nie jest tak wielu jak mogłoby się wydawać. Na płocie pojawiają się 2 flagi: Kakaesiacy, MKZ Centrum. Doping już nie tak dobry jak dwa dni temu, ale prowadzony przez całe 90 minut. Atmosfera na stadionie wybitnie piknikowa. Były kiełbaski z grilla w bardzo dobrej cenie, które nie jednemu uratowały życie:) W końcowej fazie meczu dochodzi do kuriozalnej sytuacji, bowiem okazuje się, że dla pewnej grupki ważniejszy jest osiedlowy mecz w piłkę od meczu KKS-u! Jak dla mnie szok! Panowie wypada się głęboko zastanowić nad swoją postawą i więcej tego typu numerów już nie powtarzać! Wygrywamy 2:0 i zdobywamy pierwsze 3 punkty w naszej serie B. Niestety wszystkich zawiódł trener zespołu gości, który nie pojawił się na meczu, a niektórzy dość długo nie mogli się z tym faktem pogodzić:).
Nas: 80
20 sierpnia 2006 – B-klasa: CKS Zbiersk – KKS KALISZ 2:0
Pierwszy wyjazd sezonu i od razu jeden z najatrakcyjniej się zapowiadających. Zarówno pod względem kibicowskim, jak i sportowym. Naszym przeciwnikiem był spadkowicz z A-klasy, nieukrywający swych aspiracji do szybkiego powrotu do wyższej klasy rozgrywkowej. Do tego w Zbiersku mogliśmy liczyć na bodajże jedyna zorganizowana grupę kibiców w naszej lidze. Stowarzyszenie “NASZ KKS” w nagrodę za bardzo dobra dotychczasową postawę Kakaesiaków postanowiło w całości sfinansować wjazd na ten mecz. Członkowie Zarządu Stowarzyszenia udali się do dyrekcji KLA i po rozmowach z dyrekcją podpisano umowę w sprawie wynajmu autobusów dla kibiców. Efektem tego był Ikarus, który pojawił się na pod teatrem. Na miejscu zbiórki pojawiło się sporo osób, które o organizowanym wyjeździe były informowane na wszelkie możliwe sposoby. Ostatecznie do autobusu wsiada ponad 100 Kakaesiaków! Za oknami momentalnie pojawiają się szale oraz flagi i tak przyozdobionym autobusem ruszamy w drogę do Zbierska. Po drodze dołączają do nas kolejne samochody z Kakaesiakami na pokładzie. W autobusie super atmosfera, ciągłe śpiewy itd. W stworzeniu tej atmosfery pomógł nieco jeden ze starszych fanatyków, który na Wyjazd zabrał trochę napoi ze swojego wieczoru kawalerskiego:) Nasz wesoły i barwny autobus na całej trasie przejazdu wzbudza nie lada sensację. Na stadion wchodzimy na około 10 minut przed rozpoczęciem spotkania. Łącznie jest na l29! Z pewnością można to uznać za bardzo dobry rezultat! Wywieszamy 3 flagi: Kakaesiacy, Ultras, MKZ Centrum. Doping średni tego dnia, na pewno nie na miarę tak licznej grupy fanów. Choć dodać należy, że nie wszyscy zajmowali się dopingiem, ale młodzi robili wszystko, co w ich mocy. Przez cały mecz machamy flagami w barwach. Każdy jakoś umilał sobie czas. Jedni zajmowali się opróżnianiem kolejnych pojemników z piwem (ci stanowili dość liczni występujący gatunek), inni prowadzili konwersację na stosownym poziomie z 2 dziewczynami “ze wsi” (zdecydowanie mniej liczebna grupa od tej pierwszej), a jeszcze inni próbowali swych sił w roli sędziego liniowego (pojedyncze jednostki). Dobre humory psuje nieco rezultat meczu, który to niestety przegrywamy 0:2. Po meczu mała sesja fotograficzna na murawie i przy autobusie (dla niektórych na autobusie) i bawimy się jakiś czas przed zapakowaniem się do autobusu. Mimo wszystko w wesołej atmosferze wracamy do Kalisza, gdzie na koniec wspieramy śpiewem zapracowanych panów z ulicy Jasnej:)
Nas:129 Zbieska:30
27 sierpnia 2006 B-klasa: KKS KALISZ-Wicher Mycielin 1:0
Kolejny mecz udowodnił, że po lepszym meczu w naszym wykonaniu przychodzi czas na słabszy. Przynajmniej, jeśli chodzi o frekwencje na sektorze. Zbiera się nas jedynie około 70. Wydaje się, że niektórzy za bardzo do serca wzięli sobie pożegnanie wakacji w sobotę. Było to chyba najsłabsze spotkanie w naszym wykonaniu jak do tej pory. Doping średni, oprawy brak, nie licząc rozwiniętej w drugiej połowie sektorówki. Nasi piłkarze wygrywają to spotkanie 1:0. Zwycięstwo mogło być bardziej okazałe, ale jeden z naszych przedstawicieli strzela z karnego w poprzeczkę.
Nas: 70 Gości: O
3 września 2006 – B-klasa: KKS KALISZ – Korona Chełmce 4:3
W 4 kolejce nasz zespół podejmował w Kaliszu Koronę Chełmce, z którą to drużyną graliśmy już przed rozpoczęciem rozgrywek ligowych w pierwszej rundzie okręgowego Pucharu Polski. Jak już mówiłem po słabszym meczu czas na lepszy i miało to odzwierciedlenie we frekwencji na naszym sektorze, gdzie pojawia się około 110 Kakaesiaków. Równo z pierwszym gwizdkiem sędziego na murawę leci około 100 serpentyn, co do tego stopnia dezorientuje naszych defensorów, że pozwalają zawodnikowi gości na zdobycie prowadzenia w 10 sekundzie meczu! Przez cały mecz prowadzimy równy, głośny doping. Od czasu do czasu machamy flagami na kijach. W przerwie meczu jeden z graczy wdaje się w pyskówkę z jednym ze starszych Kakaesiaków, która kończy się klapsem dla zawodnika Korony. Sytuacja ta powoduje, że goście nie za bardzo chcą wyjść na druga połowę, jednak, po jakimś czasie decydują się na dokończenie meczu. W drugiej połowie odpalamy 4 race. Na płocie wiszą 3 flagi: Kakaesiacy, MKZ Centrum oraz mała flaga Chrobrego. Piłkarze powtarzaj ą wynik z PP i znów wygrywają z Koroną 4:3.
Nas: 110 Gości: O
10 września 2006 – B-klasa: KS Kamień – KKS KALISZ 3:4
Drugi wyjazd przypadł na mecz z solidną drużyną z Kamienia trenowana przez byłego zawodnika KKS-u Macieja Zaparta. Kolejny raz Stowarzyszenie sfinansowało wyjazd na mecz naszej drużyny, co powoli staje się tradycją. W Kamieniu Stowarzyszenie dla wszystkich, którzy udali się na wyjazd przygotowali wielki piknik z grillem i napojami chłodzącymi, które u niektórych wywoływały dziwne objawy :). Pod teatrem pojawiło się dużo więcej osób niż w przypadku wyjazdu do Zbierska. Zaczęły się obawy czy Ikarus wchłonie wszystkich podróżników. Jednak z czasem pojawiają się kolejne samochody i problem zostaje rozwiązany. Ostatecznie wyruszamy w 192 osoby (w tym 3 kibiców z Błaszek)! Na boisko docieramy tuż przed rozpoczęciem meczu. Widoki typowo agroturystyczne:) Towarzystwo dzieli się na 2 grupy: dopingująco-piknikującą (kładącą nacisk na dopingowanie) oraz piknikującą-dopingującą (kładącą nacisk na piknikowanie). Doping z naszej strony bardzo dobry. Cały mecz machamy flagami na kijach. Do przerwy przegrywamy 1:2, a większość z nas ma zastrzeżenia, co do pracy sędziego. W przerwie o wrażenia zadbał nasz człowiek pająk, który z racą i flagą KKS-u wszedł na około 40-metrową wieżę telefonii komórkowej. Będąc na jej szczycie odpalił racę i machając flagą śpiewał pieśni wielbiące nasz KKS! Na koniec wykonał swój popisowy numer, czyli stanie na głowie! Po wszystkim zszedł jak gdyby nigdy nic przy aplauzie wszystkich Kakaesiaków. Kiedy na początku drugiej połowy tracimy trzecią bramkę nie ma już w naszych szeregach osoby, która oceniła by pracę sędziego pozytywnie. Młodzieżowcy udają się na dożynkową estradę, na której wieszają flagę Ultras i przez jakiś czas dopingują nasz zespół. Wraz z upływem czasu atmosfera robi się coraz bardziej napięta. Kilkakrotnie wbiegamy na murawę, żeby udzielić arbitrowi stosownych wskazówek odnośnie sposobu prowadzenia meczu. Na koniec otrzymuje zadanie specjalnie: pozwolić naszym graczom na zdobycie 3 bramek! W pewnym momencie na boisku pojawia się znany kierowca rajdowy, który wjeżdża na boisko na motorze jednego z miejscowych:) Jednak maszyna odmawia mu posłuszeństwa i zatrzymuje się na polu karnym gospodarzy:) Sędzia kolejny raz zmuszony jest do przerwania spotkania. Całe szczęście, że nasz rajdowiec ma podpisaną umowę z Link4, co sprawia, że holownik pojawia się bardzo szybko i mecz może się toczyć dalej. Chwilę później kapitan naszego zespołu zdobywa bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego i przegrywamy już tylko 2:3! Kilka następnych spacerów w kierunku arbitra przynosi efekt w postaci bramki na 3:3. Kiedy w 90 minucie Graba zdobywa zwycięską bramkę po raz kolejny wbiegamy na boisko. Przyznać trzeba, że sędzia z powierzonego mu zadania wywiązał się bardzo dobrze! Nie sposób opisać euforii, jaka zapanowała po zakończeniu tego spotkania. Rozpoczęło się świętowanie zwycięstwa. Dwie rozpalone głowy najwyraźniej nie wytrzymały ciśnienia i race, które miały być odpalone podczas przejazdu przez miasto zostały odpalone jeszcze przed uruchomieniem silnika w autobusie. Do Kalisza wracamy w asyście 3 radiowozów wezwanych do Kamienia przez prezesa tamtejszego klubu. W Kaliszu robimy rundę honorowa po centrum miasta! Jak się później okazało niektórzy nie mieli ochoty zbyt szybko zakończyć świętowania naszego zwycięstwa, bowiem jeszcze długo po powrocie można było usłyszeć rozśpiewanych fanów w niemal każdym zakątku naszego miasta! Największa grupa udała się jednak pod kaliski ratusz, gdzie przez kilkanaście minut świętowano sukces piłkarzy. Na zakończenie udanego dnia około 20 osób udaje się na stadion w Nowych Ska1mierzycach efektem, czego w nasze ręce trafiają 4 flagi miejscowych kibiców (szerzej o tym w innym miejscu).
Nas: 192 Miejscowych:0
17 września 2006 – B-klasa: KKS KALISZ – LZS Dębe 2:1
Wyjazd do Kamienia najwyraźniej spodobał się wielu jego uczestnikom, gdyż na kolejnym meczu na naszym stadionie nasz młyn liczył około 220 osób! Na płocie wisi l flaga: Fanatycy. Od samego początku bardzo głośno dopingujemy naszych piłkarzy przy okazji dobrze się przy tym bawiąc. Na początku drugiej połowy na murawie ląduje około 100 serpentyn, co jest jedynie zapowiedzią mającego nastąpić pokazu ultras w naszym wykonaniu. Rozwijamy ‘flagi na drzewcach tworząc z nich napis “KKS KALISZ” na dole sektora oraz…1925″ na górze. Wszystkiemu towarzyszą małe flagi na kijach w kolorze niebieskim (na górze) i zielonym (na dole) oraz duże flagi na kijach i 6 rac. Później rozwijamy 6 pasów materiału (3 niebieskie i 3 zielone). Drugą połowę można określić wyłącznie jednym słowem – chaos! Z tym, że takiego chaosu to chyba jeszcze nigdzie w Polsce nie było! Człowiek pająk zdobywa tym razem pobliska hale lekkoatletyczną, skąd oczywiście dopinguje KKS:) Po meczu dochodzi do kilku incydentów, które nie powinny mieć miejsca i mam nadzieję, że już nigdy się nie powtórzą (więcej na ten temat możecie przeczytać w innym miejscu)!
Nas: 220 Gości: O
24 września 2006 – B-klasa: Dragon Dzierzbin – KKS KALISZ 1:3
Mając na uwadze frekwencję na dwóch poprzednich meczach można było się spodziewać prawdziwego najazdu na gród Dragona:) Dlatego też Stowarzyszenie podjęło działania mające na celu wynajęcie drugiego Ikarusa. Wszystko było na dobrej drodze aż do czwartku poprzedzającego niedzielny wyjazd. Wtedy to okazało się, że niestety z przyczyn niezależnych KLA nie są w stanie wynająć nam drugiego autobusu. Rozpoczęły się więc działania na wielu płaszczyznach mające na celu zorganizowanie drugiego środka transportu o dużej pojemności. W tym miejscu mała dygresja: będąc w siedzibie KLA i rozmawiając o możliwości wynajęcia drugiego autobusu pracownicy KLA byli zdziwieni faktem, że jeden nam nie wystarcza. Na nasze pytanie ile osób zmieści się w Ikarusie odpowiedzieli, że maksymalnie dopuszcza się 150. Druga osoba dodała, że rekord padł w Zamościu i wynosi 180 osób. Długo zastanawialiśmy się czy informować ich, że rekord ten nie jest już aktualny i należy od niedawna do Kalisza:) Uznaliśmy jednak, że lepiej będzie jak w ich świadomości Zamość pozostanie rekordzistą:) Wracając do meczu. Niestety nasze starania nie powiodły się.
Postanowiliśmy; żeby każdy, kto ma możliwość zorganizował samochód. Na miejscu zbiórki tłumy, jakich jeszcze nikt przed wyjazdem na mecz KKS-u nie widział! Pod teatr podjeżdża też brus z 23 kibicami Chrobrego. Ruszamy w drogę do Dzierzbina. Na czele Ikarus, a za nim 3 busy i 11 aut osobowych. Niektórzy podróż spędzają w specyficznych warunkach:) Łącznie jedzie 271 osób! Towarzyszą nam także “tajni policjanci”, którzy tajnymi policjantami są chyba tylko z nazwy:) Większość przeczuwała, że po drodze mogą mieć miejsce jakieś leśne przygody, ale jak to już u nas często bywa nikt specjalnie się tym nie przejmował, co wiąże się z brakiem jakiejkolwiek organizacji w decydującym momencie (chyba pora z tym skończyć!). Wcześniejsze przypuszczenia potwierdzają się kilka kilometrów przed miejscem docelowym naszej podróży. Na wąskiej leśnej drodze zauważamy około 50 młodych mężczyzn, którzy na przypadkowych autostopowiczów nic wyglądali. Wszyscy wychodzimy z samochodów i robi się małe zamieszanie. Do konfrontacji z rozpędu rusza kilka osób, które ruszyć do niej nie powinny, co w kilku przypadkach kończy się dla nich niezbyt pomyślnie. Jednak po chwili do walki staje około 50 Kakaesiaków. Dochodzi do pierwszego starcia, w którym uzyskujemy przewagę. Zostaje ono jednak po chwili przerwane z uwagi na jednego z naszych zawodników pozostającego przez dłuższy czas w bezpośrednim kontakcie z asfaltowym podłożem. Po odtransportowaniu go poza miejsce walki dochodzi do drugiego starcia, które ocenić należy jako wyrównane. Tym razem walkę przerywa butelka rzucona przez jakiegoś idiotę od nas. Całe szczęście nikogo ona nie trafia. Po raz trzeci dochodzi do starcia, w którym przewagę osiągają nasi przeciwnicy. Po krótkiej wymianie ciosów rezygnujemy z dalszej walki uznając zwycięstwo rywali. Po wszystkim jedno auto jedzie do szpitala, a my ruszamy w dalszą drogę do Dzierzbina, Na “mini estadio” wchodzimy w około 30 minucie meczu w momencie, gdy jeden z naszych piłkarzy zdobywa prowadzenie dla KKS-u po strzale przewrotką.. Dzielimy się na 2 grupy, które zajmują miejsca po przeciwnych stronach boiska. Do końca spotkania prowadzimy dobry doping, odpalamy 2 race oraz machamy flagami na kijach. Mecz wygrywamy 3:1, szkoda tylko, że Graba nie wytrzymał napięcia i nie wykorzystał jedenastki. Po meczu jeden z Dragonerów dostaje klapsa od jednego z naszych kibiców z niewyjaśnionych jak dotąd przyczyn. Z uwagi na wysyp niebieskich muchomorów do Kalisza wracamy inną trasą:) Pomimo tego 2 auta natrętów jada za nami. Nasz akrobata przez chwilę podróżuje na dach Ikarusa wykonują w między czasie różne figury ginmastyczne:). Po meczu udajemy się z przyjaciółmi z Głogowa na Złoty Róg, gdzie to karmimy i poimy przybyłych do Kalisza gości. Na pożegnanie wrzucamy do pojazdu Głogowian 2 kratki złocistego napoju oraz 1 młodą niewiastę, która jednak po chwili ewakuuje się z pojazdu i niestety kibice Chrobrego za towarzyszy w drodze powrotnej maja tylko nasze browary:) Wielkie dzięki za przybycie i wsparcie!
Nas: 271 (w tym 23 Chrobry) Miejscowych:0
1 października 2006 – B-klasa: KKS KALISZ – LZS Godziesze 11:1
Kolejny mecz to potyczka z ostatnią drużyną w tabeli – zespołem LZS Godziesze. Liczyliśmy na to, że właśnie w tym meczu nasi piłkarze będą wreszcie skuteczni pod bramka rywali. Bo jeśli nie teraz, to kiedy, jeśli nie z Godzieszami to z kim:) Tym razem frekwencja nieco słabsza niż w poprzednich meczach, ale mimo to bardzo dobra około 150 osób! Kolejny raz naszym sprzymierzeńcem nie była pogoda, gdyż w drugiej połowie mieliśmy prawdziwą ulewę. Jednak to tylko zdopingowało nas do jeszcze większego wysiłku. Doping dobry, a w drugiej połowie bardzo dobry. Na płocie pojawiły się 2 flagi: Cebulorz, Wielkopolanie. Odpalamy trochę pirotechniki i machamy kilkoma flagami na kijach. Na początku drogiej połowy z sektora zostaje wyproszona grupka miłośników bezgotówkowych zakupów. Widać nie do wszystkich dotarło, że takie zachowanie nie jest już tolerowane! Cała droga połowa to świetna zabawa na sektorze pomimo ciągle padającego deszczu. W naszych szeregach bardziej uważni obserwatorzy dostrzegli sędziego sobotniego meczu naszych juniorów oraz bramkarza naszego kolejnego rywala – LZS Kokanin:) Piłkarze spisali się na medal aplikując rywalom 11 bramek, a tracąc jedynie 1!
Nas: 150 Gości: O
8 października 2006 – B-klasa: LZS Kokanin – KKS KALISZ 1:4
Kolejny wyjazd, tym razem jeden z najbliższych, do Borkowa Starego, gdzie swoje mecze rozgrywa reprezentacyjna drużyna z miejscowości bardzo dobrze znanej miłośnikom “mocnego polskiego”:) Tym razem Stowarzyszenie wynajęło 2 Ikarusy, ale przyznać trzeba, że 1 w zupełności by tego dnia wystarczył, bo jak powiedział jeden z młodych: “szału nie ma”:)
Droga mija szybko i po kilkunastu minutach jesteśmy już na parkingu pod samą siedzibą sołtysa Borkowa Starego:) Małą panikę w jednym z dwóch miejscowych sklepów wywołał nasz kibic, który w Borkowie pojawił się nieco przed całą grupą. Na wieść o tym, że nadjeżdżają 2 autobusy z kibicami KKS-u, sklepowa w iście ekspresowym tempie zamknęła swój kram:) Zajmujemy trybunę przez środek, której przebiegały tory kolei wąskotorowej. A jako, że w naszym kraju coraz częściej takie połączenia są przywracane do życia, po obu stronach sektora znalazły się osoby odpowiedzialne z ostrzeganie w porę o zbliżającym się żelaznym potworze:) W mięć1zy czasie docierają kolejne samochody i jest nas w sumie 173. Prowadzimy dość dobry doping, me robimy oprawy. Po jakimś czasie nie wiadomo, w jakim celu pojawiają się panowie policjanci w wersji “patrolowy żółw bojowy”. Wychodzą z pojazdów, prezentują dumnie swoje skorupki, po czym wracają do swoich pojazdów i odjeżdżają. Może kaliska policja otrzymała jakąś dotację z UE i chciała się pochwalić komuś najnowszymi fatałaszkami zakupionymi dla swoich zwierzątek:) W przerwie większość spędza czas przy grillu, inni zwiedzają okolicę, przez co w drugiej połowie zbieramy się razem po około 10 minutach gry. Na nasz mecz zaglądają kibice ze Zbierska wracający ze swojego wyjazdu z Skarszewa. Pojawia się także druga zmiana błękitnych mundurków z Romanem na czele. Ujawniają się także miejscowi koneserzy tanich alkoholi w postaci 2 grup. Mniejszą dwuosobową stanowili “ultrasi”, a większą. około dziesięcioosobową stanowili “chuligani”. “Ultrasi” ruszyli z dopingiem i układem- tanecznym, którego nie powstydziliby się uczestnicy “tańca z gwiazdami”. Z kolei “chuligani” mieli chyba ochotę na mały sparing, ale po ważeni okazało się, że nasi zawodnicy “nie chodzą w ich wadze”:), Nasz specjalista od wspinaczki na wszelkiego rodzaju dziwne obiekty był tym razem nad wyraz spokojny i pełnił rolę asystenta arbitra:) Za karę, że był obiektywny życia nie ułatwiali mu Kakaesiacy znajdujący się na linii bocznej, których to nasz sędzia musiał mijać slalomem, co nie zawsze udawało mu się zrobić w sposób bezkolizyjny:) Piłkarze- odnoszą kolejne zwycięstwo, tym razem 4:1. Udajemy się w powrotna drogę w asyście naszych skutecznych. Jeszcze tylko runda honorowa po Kaliszu i wyjazd można zakończyć na Złotym Rogu.
Nas: 173 Miejscowych: O
15 października 2006 – B-klasa: KKS KALISZ – LZS Skarszew 9:0
Kolejna przeszkodą na drodze do Serie A była drużyna ze Skarszewa. Jednak piłkarze ze Skarszewa wyszli na boisko po długich targach, w których używano różnych argumentów. Całe szczęście osiągnięto consensus i mecz mógł się rozpocząć. Nas tego dnia na sektorze pojawiło się około 120, a płot przyozdabiała jedna flaga -MKZ Centrum. Na początku spotkania została odpalona jedna raca. Oprawę zaplanowaliśmy na drugą połowę, jednak gracze ze Skarszewa zrobili nam psikusa i na drugą połowę nie wyszli:) Doping całkiem dobry tego dnia. Nasi kopacze wykorzystując fakt, że goście występowali w 9-osobowym składzie znacznie poprawili dotychczasowy dorobek strzelecki.
Do przerwy wynik brzmiał 9:0 dla KKS-u i okazało się to zbyt dużym ciosem dla drużyny gości, która zrezygnowała z gry w drugiej połowie Arbiter odgwizdał koniec spotkania i był to najkrótszy mecz tej rundy. Na meczu obecni byli wychowankowie kaliskiego Domu Dziecka, którzy wyposażeni w klubowe szale gorąco dopingowali nasz zespół.
Godnym odnotowania jest fakt pobicia rekordu przez jednego z naszych najmłodszych fanów w kategorii „najmłodszy sędzia liniowy”. Rekord wyśrubował taki, że wątpię by udało się go komukolwiek pobić w ciągu najbliższych kilkunastu lat (chyba, że wiosną znajdzie się wśród naszych fanów pretendent do pobicia aktualnego rekordu). Póki co stosowna dokumentacja została już wysłana do twórców Księgi Rekordów Guinnessa:)
Nas:120 Gości:0
22 października 2006 – B-klasa: Łucznik Żelazków – KKS KALISZ 0:2
Układ terminarza sprawił, że po dwóch tygodniach znów zjawiliśmy się w dobrze nam już znanym Borkowie Starym. Okazało się, że jest wśród nas spora grupa wyznawców zasady, że „dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi” i pewnie z tego prozaicznego powodu tym razem na miejscowym obiekcie zameldowaliśmy się „tylko” w 124 osoby. Piszę „tylko”, gdyż jak się później okazało był to nasz najsłabszy wyjazd pod względem liczby jego uczestników. Ile ja bym dał żeby już zawsze móc pisać „tylko 120 osób na wyjeździe”.
Przed meczem niby ktoś, coś ale okazało się to tylko zwykłą fatamorganą. Doping średni, bez flag i oprawy na tym wyjeździe. W przerwie dochodzi do małych ganianek „na mieście”, w których stroną gonioną były dorodne miejscowe kury, zaś stroną goniącą młodzi miłośnicy tłustego rosołu:)
W drugiej połowie doping zdecydowanie lepszy, ukierunkowany na wywieranie presji na zawodnikach gospodarzy oraz arbitrze tego spotkania. Postura arbitra budziła w nas grozę z uwagi na to, że przy wzroście około 185 cm ważył dobre 50 kg, Baliśmy się o to, że jego wspaniale umięśnione nogi w pewnym momencie nie wytrzymają trudów spotkania i odmówią posłuszeństwa, co z kolei spowoduje zakończenie spotkania przy stanie 0:0, a tego byśmy nie chcieli. Warto tez dodać, że nasz bohater z gwizdkiem jakiś czas wcześniej przy okazji meczu w Słuszkowie miał starcie z zawodnikami i kibicami Swędrni Koźminek, którego do tych udanych raczej nie zaliczy. Pewnie te wszystkie fakty miały wpływ na to, że w pewnym momencie przemianował się na sędziego liniowego, i bynajmniej nie biegał przy linii po stronie, która okupowali Kakaesiacy:)
W końcu naszym piłkarzom udało się strzelić 2 bramki i mogliśmy sobie dopisać kolejne 3 pkt. Warto dodać, że bardzo mocno przez cały czas „swoich” graczy motywował wójt Żelazkowa, który wkrótce pożegnał się ze swoim urzędem (oj jak mi przykro). Spekuluje się, że miejscowi socios winą za porażkę obarczyli S. Jakubowskiego (to nazwisko jest chyba przeklęte) i w wyborach głosowali na jego przeciwnika. Kolejny raz okazało się, kto jest lepszy w odpowiednim motywowaniu tych i owych. Nas:124 Miejscowych:0
29 października 2006 – B-klasa: KKS KALISZ – Sparta Russów 5:2
W ostatnim meczu rozgrywanym na stadionie Calisii podejmowaliśmy zespół Sparty Russów, który przystąpił do tego spotkania odpowiednio zmotywowany przez naszego bezpośredniego rywala w walce o awans – CKS Zbiersk. Pogoda tego dnia nie zachęcała do upuszczania swoich domostw. Przenikliwe zimno, lejący się z nieba deszcz – nie dla wszystkich była to aura zachęcająca do przyjścia na stadion. Mimo tego na sektorze zasiadło około 80 najwierniejszych Kakaesiaków. Na płocie powiesiliśmy tylko „Wielkopolan”, z uwagi na to, że nie straszne im deszcze i wichury:)
Długo dyskutowano na temat pojawienia się jednego z naszych kibiców, który ma swego rodzaju alergie na drużynę Sparty:) Dywagacje trwały w najlepsze, gdy w gwałtowny sposób na sektor wkroczył sam zainteresowany i rozwiązał tym samym cały problem. Widać jednak było, że ta decyzja wiele go kosztowała:) Od razu jednak zaznaczył, że na wyjeździe w Russowie się nie pojawi. Pożyjemy, zobaczymy:) Naszym piłkarzom niezbyt dobrze układała się gra tego dnia i aż do 73 minuty przegrywaliśmy 1:2. Nasz doping stawał się z minuty na minutę coraz głośniejszy co uskrzydliło naszych graczy, którzy w 17 ostatnich minut zaaplikowali przeciwnikom 4 bramki i ostatecznie wygraliśmy ten mecz 5:2!
Przemoczeni, ale zadowoleni pożegnaliśmy się ze stadionem Calisii żywiąc nadzieje, że było to ostatnie spotkanie w historii, w którym pełniliśmy rolę gospodarza na „starym” stadionie Calisii.
Nas: 80 Gości:0
5 listopada 2006 – B-klasa: Swędrnia Koźminek – KKS KALISZ 1:5
Ostatni wyjazd rundy jesiennej będący zarazem ostatnim spotkaniem w rundzie jesiennej sezonu 2006/2007. Mecz ten budził spore zainteresowanie w Kaliszu, zarówno jeśli chodzi o aspekty czysto piłkarskie, jak i kibicowskie. Przy naszym zwycięstwie i potknięciu Zbierska w Szczytnikach objęlibyśmy fotel lidera rozgrywek naszej B-klasy!
Przeprowadzona została akcja informacyjna na szeroka skalę. Akcja bardzo udana. Nie spodziewając się takich jej efektów zorganizowano tylko 1 Ikarusa. Mimo wielkich obaw wszyscy jakoś zmieścili się w autobusie, choć przyznać trzeba, ze tego dnia wypchany był on do granic możliwości. Tego dnia wspomagało nas 18 fanów Chrobrego. Jednak zanim wszyscy pojawili się na miejscu zbiórki kierowca wyruszył w stronę Koźminka z 30 Kakaesiakami na pokładzie! Na szczęście w porę został zawrócony. Po wszystkim otrzymał mała reprymendę, a następnie rozładował napięcie stwierdzeniem, „bo tak było na plakacie”:)
To jakim jest wyluzowanym osobnikiem pokazał w drodze do Koźminka. Rozpędził stary poczciwy autobus produkcji węgierskiej do takiej prędkości, że nawet Kubica miałby nie lada problem by go wyprzedzić:) Nie były mu straszne ronda, zakręty i inne drogowe przeszkody, które pokonywał z uśmiechem na twarzy nie zdejmując nogi z gazu. W przedniej części pojazdu ludzie przednio się bawili, jednak na jego końcu o zachowanie równowagi było tak trudno, jak o znalezienie mądrego milicjanta. Całe szczęście udało nam się bezkolizyjnie dotrzeć do miejsca przeznaczenia. Po zajęciu słynnej koźmińskiej „górki” i szybkim liczeniu okazało się, że jest nas w sumie 249! Po raz kolejny we znaki dała nam się pogoda. Nie dość, że zimno to jeszcze niemal przez cały czas padał deszcz. Tego dnia ma miejsce debiut nowej efektownej flagi „Kakaesiacy” wykonanej na wzór szalika z tym samym hasłem. Na płocie wisi także flaga Chrobrego.
W pierwszej połowie doping chaotyczny. Im bliżej przerwy, tym towarzystwo coraz bardziej zaczyna się rozłazić. Jak widać czeka nas jeszcze sporo pracy by „wychować” taką masę ludzi. W przerwie grupa z „trybuny krytej” nie mogła dojść do porozumienia z grupka miejscowych, co skończyło się lekkim ich obiciem i wygonieniem ze stadionu. Kolejny incydent miał miejsce pod sklepem, gdzie jako pociski służyły rowery miejscowych. Zakończyło się to interwencją niebieskich, którzy jednak nikogo nie złapali. W drugiej połowie wszyscy stoją już w jednym miejscu dopingujemy nasz zespół, któremu w końcu udaje się wyjść na prowadzenie. Ze Zbierska dociera informacja o prowadzeniu miejscowych ze Zbierskiem, co wywołuje wybuch euforii w naszych szeregach. Mamy lidera! Odpalamy 10 rac, co przy takiej pogodzie daje świetny efekt. Później w górę wędruje sektorówka. Z powodu padającego deszczu rezygnujemy z kartonów i balonów. Niektórych tak to wszystko rozgrzało, że rozebrali się do połowy.
Ostatecznie wygrywamy 5:1 i czekamy na końcowy rezultat ze Szczytnik. Mecz ten kończy się wynikiem 1:1 i możemy świętować pozycję lidera! W znakomitych nastrojach wracamy do Kalisza i zabieramy Chrobrego na małą imprezkę. Najpierw trafiamy do jednego lokalu, w którym wypijamy trochę alkoholu i postanawiamy przenieść się do lokalu, w którym świętują piłkarze oraz działacze naszego klubu. Inne plany na wieczór mieli jednak działacze i dochodzi do zgrzytu na linii kibice – działacze. Postanawiamy więc wrócić tam gdzie atmosfera była znacznie bardziej przyjazna i kontynuować popijawę. Po jakimś czasie pojawia się jeden z vice prezesów naszego klubu i dziękując za doping i pomoc kibiców w całej rundzie odwdzięcza się butelka wody ognistej. Swoja postawą zyskuje wiele w oczach Kakaesiaków. Kolejne butelki wódki opróżniane są w iście sprinterskim tempie, a i piwo niezbyt długo zalegało w szklankach. Nadszedł czas odjazdu głogowian, jednak udało nam się pojmać 5 zakładników i pozwoliliśmy reszcie w spokoju opuścić Kalisz przekazując w prezencie karton piwa. My wracamy do lokalu i następuje powtórka z rozrywki:) Zjawia się także prezes naszego klubu z kolega z zarządu i próbują odkupić winy zakupem wódki, co raczej się im nie udaje. Impreza kończy się późno w nocy i wyruszamy w drogę do swych kwater. Droga strasznie się dłuży – nie wiadomo zupełnie dlaczego skoro ta sama drogę do lokalu pokonaliśmy w znacznie krótszym czasie. Jeden z głogowian po skoku z dachu samochodu doznaje kontuzji jednej z kończyn dolnych. Pod teatrem dochodzi do międzymiastowego meczu bokserskiego Kalisz – Głogów:) W końcu ruszamy dalej. Jeden z nas nagle się gubi. Jednak znajduje się kilkaset metrów dalej w taksówce:) Następuje szybka zmiana w składzie pasażerów auta (Kakaesiak wysiada – kibice Chrobrego wsiadają) i auto rusza. Sęk w tym, że nasz kibic nie podał kierowcy adresu docelowego:) Jakim cudem wszyscy spotkali się pod domem wesołego Kakaesiaka nikt już się pewnie nie dowie:) On sam o przebiegu wydarzeń tej nocy dowiedział się dnia następnego. Nie on jedyny:) Rano kibice Chrobrego wracali na 2 raty, gdyż jeden z nich zapadł w sen zimowy i na miejsce zbiórki dotarł znacznie po czasie. Podsumowując – zakończenie rundy bardzo udane!
Nas:249 Miejscowych:0
II Turniej Gwiazdkowy
17 grudnia 2006 odbył się II Turniej Gwiazdkowy, w którym udział wzięły 2 drużyny naszego klubu oraz Chrobry Głogów i Śląsk Wrocław. Nas zebrało się około 150 z przyzwoitym dopingiem. Machamy flagami na kijach oraz małymi flagami w barwach. Z Głogowa pojawia się kilka osób. Atmosfera nieco mniej melanżowa niż rok temu, jednak i tak niektórzy nie są w stanie o własnych siłach opuścić hali. Na zakończenie rozegrano mecz kibiców z juniorami naszego klubu, który zakończył się sprawiedliwym remisem. MVP spotkania wybrano bramkarza z drużyny kibiców. Turniej zamknięty został pokazem możliwości akrobatycznych utworzonego przez procentowych fanów węża, który w kulminacyjnym momencie legł u stóp prezydenta naszego miasta.
18 lipca 2006 – ME U’19: POLSKA – Austria (Poznań) 0:1
Tegoroczne mistrzostwa Europy do lat 19 odbywały się w lipcu na stadionach Wielkopolski. Swój pierwszy mecz grupowy Polacy rozgrywali w Poznaniu, a rywalem był zespól Austrii. Do stolicy wielkopolski wygrał się jeden z naszych fanów, który już pod stadionem spotkał innego Kakaesiaka chwilowo mieszkającego w Poznaniu. Jako, że wstęp na mecz był darmowy stadion zapełnił się niemal w 100%. Atmosferę można określić jako typowo„małyszową” Wyjazd typowo rekreacyjny. Nasze młode orły dają popis gry i przegrywają 0:1.
Nas: 2
2 września 2006 – EME: POLSKA – Finlandia (Bydgoszcz) 1:3
Do Bydgoszczy wybieramy się 2 samochodami z 8 Kakaesiakami na pokładzie. Po drodze na jednym z postojów widzimy busa z kibicami z Kępna, którzy po ujrzeniu naszej flagi zaczynają śpiewać coś o Polonii. Ale skończyli jeszcze szybciej niż zaczęli. Co ciekawe kilku z nich poszło w ślady pań z Koła Gospodyń Wiejskich, które jechały chyba na jakiś swój nielegalny zapewne zlot i na owym postoju strzelały sobie fotki z przedstawicielami drogówki. Może chłopaki z Kępna nie chcieli być gorsi, a może to po prostu taka lokalna świecka tradycja;) Po dotarciu na miejsce w okolicach stadionu spotykamy grupę przyjaźnie wstawionych (o przepraszam nastawionych) do otoczenia Finów. Okazali się całkiem kumaci, bo pierwsze zdanie, jakie usłyszeliśmy z ich ust było pytaniem o najbliższy bar;) Na stadionie zajmujemy sektor za jedna z bramek. Wokół towarzystwo w większości piknikowe. W pewnym momencie dochodzi do małego spięcia słownego między jakąś grupą buraków i jak się później okazało kibicami Bałtyku. Powodem pyskówki była flaga wieszana przez Kadłubów, która najwyraźniej nie spodobała się w/w typom. W przerwie meczu zamieniłem kilka słów ze znajomkami z Gdyni, po czym każdy poszedł dalej wizytować stadion, który od naszej ostatniej na nim wizyty zmienił się na plus. Widziane były ekipy Zawiszy, Lecha, Bałtyku, ŁKS-u… Z kolei, jeśli chodzi o Finów to na pewno byli pozytywnym zaskoczeniem dla większości, którzy na moje ślepe oko pojawili się w liczbie około 300. Naprawdę dobrze dopingowali, byli głośni i zorganizowani Niestety nasze gwiazdy przegrywają w słabym stylu l:3, tak więc do Kalisza wracamy w niezbyt dobrych humorach
Nas: 8
6 września 2006 – EME: POLSKA – Serbia (Warszawa) 1:1
Po wspaniałym w wykonaniu naszych piłkarzy spotkaniu z Finlandią, zainteresowanie spotkaniem rozgrywanym w stolicy znacznie osłabło. Jedyne, co mogło przyciągnąć na Ł3 tofani drużyny przeciwnej. Z Kalisza na ten mecz wybrało się ostatecznie 5 osób autem.Przetasowania w składzie jego pasażerów trwały niemal do ostatniej chwili. Ostatecznie po skompletowaniu składu na pokładzie znalazło się 3 starszych fanów oraz 2 młodzieżowców plus nasza reprezentacyjna flaga. Droga do Warszawy mija szybko i spokojnie.Na stadionie zajmujemy miejsca na łuku od strony Torwaru. Na płocie znajduje się miejsce dla naszej, całkiem sporej, flagi. Na stadionie pustki, może 3000 ludzi! Nasza flaga jest bardzo dobrze widoczna i jest jedna z lepszych na tym meczu, co zostaje zauważone przez kibiców z różnych stron kraju. Nie jestem pewien czy to za sprawą właśnie tej flagi u wielu Kakaesiaków zaobserwowano wzmożony ruch w telefonach w relacji rozmowy przychodzące:) Na stadionie znalazł się jeszcze 1 Kakaesiak, jednak nie siedział on z pozostałą 5. W drugiej połowie stadion nieco się zapełnił. Widoczne są flagi kilku ekip, z nami siedzi m.m. Radomiak. Zawód sprawili kibice z Serbii, którzy pojawili się w Warszawie w śladowej liczbie. Piłkarze zagrali dużo lepiej niż w sobotę, ale zdołali wywalczyć jedynie 1 punkt remisując 1:1. Droga powrotna mija w oczekiwaniu na wybuch zbiornika z gazem, w który wyposażona był nasz pojazd. Pomimo, że jego kierowca co chwilę przekonywał, iż wyczuwa zapach gazu że na pewno zaraz dojdzie do wybuchu, do Kalisza wracamy bez uszczerbku na zdrowiu, Nas:6
16 lipca 2006 – turniej kibiców w Radzyniu Podlaskim
O turnieju każdy z naszej 3 dowiadywał się z innych źródeł. Każdy z osobna myślał jakby całą wyprawę rozwiązać od strony logistycznej. Wreszcie zebraliśmy się razem i dalej wszystko potoczyło się już dość szybko. Podróż do miejsca docelowego składała się z kilku etapów, a poszczególne jego odcinki pokonywaliśmy różnymi środkami lokomocji. Dodać trzeba, że obrana przez nas trasa nie była najkrótszą z możliwych. Najpierw wyruszyliśmy z Kalisza samochodem do Ostrowa Wlkp., gdzie udaliśmy się na pociąg relacji Katowice – Kołobrzeg. Jako, że browary tego dnia nie były w najlepszej formie (czytaj: szybko się kończyły) humory dość szybko zaczęły dopisywać, a jeden z żartów zbyt poważnie potraktowali kibice Chrobrego czekający na nas w Poznaniu:) W stolicy Wielkopolski zmieniamy pociąg i ruszamy w dalszą drogę. Tym razem miejscem docelowym jest Łuków. W Warszawie dosiadają się do nas kibice Pogoni Lębork wspierani przez 2 kibiców Bałtyku. Docieramy do Łukowa gdzie na całą wesołą gromadkę czeka wynajęty bus. Wcześniej jednak podczas wysiadania z pociągu jednemu z fanów telefon wpada za siedzenia, skąd za nic w świecie nie możemy go wyciągnąć. Wstrzymujemy odjazd pociągu, hamulcowy czeka w gotowości, ale w końcu udaje nam się wydobyć mały przedmiot pożądania i w komplecie opuszczamy skład. Wszyscy wsiadają do busa, który jak się okazuje ma o wiele większą pojemność niż ta wskazana na drzwiach wejściowych. Po jakimś czasie docieramy w końcu do Radzynia. Na miejscu spotyka nas niemiła niespodzianka w postaci bar o niskiej, jak na tą porę roku, temperatury, porywistego wiatru oraz siąpiącego deszczu. Niektórzy przeżywali ciężkie chwile. Całe szczęście w miarę upływu czasu pogoda uległa znacznej poprawie, “piłkarze” grali, “kibice” dopingowali i turniej upływał wszystkim w miłej atmosferze. Jeden z nas chciał koniecznie napić się gorącej herbaty,. w związku, z czym udaliśmy się do centrum w poszukiwaniu stosownego lokalu. Po wejściu do jednej z miejscowych knajp nasze pytanie o herbatę zdenerwowało starszego pana stojącego za barem, który skwitował je tekstem w stylu: “to jest piwiarnia, ja tu piwo sprzedaję”;) W końcu znaleźliśmy lokal gdzie serwowali ten napój i mogliśmy wrócić na arenę zmagań piłkarzy. Nasi przyjaciele zajęli 3 miejsce, a ich przedstawiciel okazał się najlepszym strzelcem turnieju. Oprócz kibiców Chrobrego w turnieju udział wzięły następujące ekipy; Orlęta Radzyń Podlaski, Pogoń Lębork, Włókniarz Częstochowa, Dynamo Brześć, ŁKS Łomża, Narew Ostrołęka, Wisła Puławy. Turniej wygrała ekipa miejscowych pokonując w finale swoich przyjaciół z Białorusi, którzy po zajęciu 2 miejsca odpalili racę:) Po turnieju udajemy się do pizzerii, która tego dnia osiągnęła dochód roku. Następnie udajemy się do jakiegoś parku w oczekiwaniu na naszego busa. W pewnym momencie w okolicy parku dochodzi do małego incydentu z udziałem kibiców Chrobrego, który bardzo szybko zostaje wyjaśniony i cała sytuacja staje się później pretekstem do żartów. W końcu pojawia się nasz bus i ruszamy w drogę powrotna do Łukowa. Niestety w połowie trasy auto odmawia posłuszeństwa. Kierowca organizuje na szybko kolegę, który ma podjechać swoim autokarem. Rozpoczyna się walka z czasem, bo minut do odjazdu pociągu zostaje coraz mniej. W końcu zjawia się autokar i ruszamy dalej. W Łukowie wsiadamy do ruszającego pociągu. W Siedlcach kilka osób wymienia poglądy z banda pewnej semitki, ale zabawę przerywają pracownice gazowni z Krystyna na czele:) Ostatnie piwo wlewamy do zdobytego przez Głogowian pucharu, by każdy mógł poznać smak zwycięstwa:) W stolicy żegnamy się z kibicami z Lęborka i Gdyni. Niestety kończy nam się paliwo, a wszelkie próby jego zamówienia do pociągu spalają na panewce. W związku z tym do boju rusza 2 głogowskich sprinterów i po chwili wracają z pełnym kanistrem paliwa:) Naszą stacja docelową Konin, gdzie z dworca ma nas odebrać jeden z Kakaesiaków, na którego zawsze można liczyć;) Kibicom z Głogowa nie za bardzo podoba się nasz pomysł i siłą próbują nas zatrzymać w pociągu. Ostatnie 50km. Przed Koninem to nieustanna walka dwóch zwaśnionych stron ;). Najwięcej problemów ma jeden z nas, który w walce traci m.in. buta 😉 Ostatecznie wygrywamy walkę i w komplecie wysiadamy w Koninie. W ramach rekompensaty wrzucamy Chrobremu zapasowy bak paliwa, żeby mieć pewność, że nasi przyjaciele nie będą zmuszeni jechać dalej na rezerwie 😉 SOKI zupełnie nie mogły się połapać w tym, co widzieli. Rozpoczynamy ostatni etap naszej podróży. Do Kalisza docieramy bardzo szybko w dobrych humorach. Na pewno warto się było wybrać w tą daleką podroż. Na koniec podziękowania dla Chrobrego oraz naszego kierowcy za poświęcenie
Nas 3, Chrobrego 12
18 sierpnia 2006 – III Liga: CHROBRY GŁOGÓW -Stilon Gorzów Wlkp. 1:1
Na to ciekawie zapowiadające się spotkanie do piastowskiego grodu wybrało się 24 Kakaesiaków. Mecz rozgrywany był w piątek z uwagi na odbywające się w sobotę i niedzielę mecze Śląska, Zagłębia, Miedzi oraz Górnika. Widać taka dawka meczów w jeden weekend jest zbyt duża dla mundurowych dziwolągów z Dolnego Śląska. Jakieś spotkanie musiało zostać przełożone, a jako, że działacze z Głogowa mają mniejsza siłę przebicia padło na Chrobrego. Do głogowa docieramy na 2 sposoby: busem i 2 osobówkami. Chłopaki ze Stowarzyszenia musieli się nieco nagimnastykować, żeby wynająć busa, ale koniec końców udało się. Pierwsze auto wyrusza w stronę Głogowa rano. Pasażerowie busa zbierają się w ustalonym miejscu w liczbie 20 osób. Pojawiają się także zabłąkane kundelki, którym nie spodobały się czynności kilku Kakaesiaków polegające na “usiłowaniu spożycia w miejscu publicznym”. Wkrótce okazuje się, że jeden z funkcjonariuszy dbających o bezpieczeństwo obywateli jest kolegą ze studiów jednego z Kakaesiaków, więc sytuacja zostaje szybko opanowana. Dostrzeżono jednak nieodwracalne zmiany,. jakie zaszły w procesorze “kolegi policjanta”. Informujemy mundurowych, że jedziemy na koncert muzyki sakralnej do Zielonej Góry, psiaki życzą udanej zabawy i każdy jedzie w swoja stronę:) Droga mija na przetaczaniu napoi alkoholowych różnego typu do naszych organizmów, śpiewach żartach. Żarty kończą się za Krotoszynem, gdzie na jednym z postojów dochodzi do starcia gigantów, które uznano za walkę wieczoru:) Szybką wymianę ciosów wygrywa tytan mający mniejsze problemy z zachowaniem pionowej postawy:) Przez te wszystkie zabawy do Głogowa docieramy z półgodzinnym opóźnieniem (a ja myślałem, że w 4 godziny damy rade pokonać te 164 kilometry). Na stadion Chrobry wprowadza nas za darmo. W młynie oprócz nas nieco ponad 100 fanatyków Chrobrego. Po chwili dociera do Głogowa drugie auto z naszymi. Chrobry dobrze ultrasuje. Niestety klatka dla gości w tym dniu pozostała pusta, co było niemałym zaskoczeniem z uwagi na stosunki na linii Chrobry – Stilon. Później okazuje się, że Gorzowianie mieli najpierw kłopoty z transportem, a o zorganizowaniu samochodów już w Głogowie zostają zawróceni przez niebieskich. Jechało ich około 50. Chrobry remisuje 1:1 po kolejnym słabym meczu. Po meczu na jednym z bocznych boisk spędzamy czas przy grillu i piwie. Przez kierowcę musimy wcześniej zakończyć imprezowanie i wracać do Kalisza. Jak się później okaże będzie to nasz jedyny kurs z tym przewoźnikiem. A propos kierowcy: niezły z niego egzemplarz. W połowie drogi do Głogowa zagadnął zdumiony, że jak na B-klasę to mamy bardzo dalekie wyjazdy:), a na wieść, że jedzie z kibicami zrobił zdziwioną minę:) No – cóż nie każdy na tyle orientuje się w klimatach B-klasowych by wiedzieć,. że nawet w tej klasie rozgrywkowej piłkarze jadąc na mecz nie spożywają napojów alkoholowych, alkoholowych’ na pewno już w takich ilościach i tak zróżnicowanych pod względem gatunków:) Wielkie dzięki dla Chrobrego za gościnę i do zobaczenia w Kaliszu!
Nas: 24, Chrobrego: 100 Stilonu:0
4 listopada 2006 – III liga: CHROBRY GŁOGÓW – Walka Zabrze
Na meczu tym obecni byli przedstawiciele naszej młodzieżówki w liczbie 2 osób. O swoim wyjeździe nie poinformowały one nikogo ze starszych kibiców, a żeby było jeszcze śmieszniej zabrały one ze sobą flagę! Nic, tylko pogratulować pomysłowości. Był to pierwszy i ostatni tego typu przypadek i lepiej będzie dla ewentualnych naśladowców tej dwójki jak z tego typu pomysłem przyjdą najpierw do starszych. Co do samego meczu to stadion świecił pustkami. Chrobrego około 30, na płocie wisi mała flaga głogowian oraz nasza MKZ Centrum. Sytuacja w głogowskim klubie robi się coraz gorsza i wypada mieć nadzieję, że wiosna zacznie się ona poprawiać. W przeciwnym razie Chrobry opuści III ligę, a tego zarówno w Głogowie, jak i w Kaliszu byśmy nie chcieli.
Nas:2, Chrobrego:30 Gości:0
24 września 2006 – B-klasa: Dragon Dzierzbin – KKS KALISZ
Liczyliśmy się z tym, że podczas tego wyjazdu mogą mieć miejsce jakieś leśne harce.
Jakoś nikt do końca nie podszedł do sprawy w odpowiedni sposób. Nasze przypuszczenia okazały się trafie. Kilka kilometrów przed Dzieżbinem ukazała nam sie grupa ok 50 kibiców Lecha z Ostrowa, Gostynia, Konina i chuj wie skąd jeszcze… W naszych szeregach nastąpił mały chaos organizacyjny, przez co nie przebiegało tak jak powinno. Na początku kilku młodych będących w stanie nieważkości łapie szybki kontakt z podłożem. Po chwili sytuacja nieco się klaruje i do walki z naszej strony staje około 50 osób. Dochodzi do pierwszego starcia, w którym to uzyskujemy przewagę nad wrogiem. Starcie to zostaje przerwane z uwagi na kontuzje jednego z naszych zawodników przerwane z uwagi na kontuzje jednego z naszych zawodników. Dochodzi do kolejnego starcia, tym razem bardziej wyrównanego, które przerywa butelka rzucona przez jakiegoś naszego małolata. W ostatnim, trzecim starciu przewagę uzyskują nasi przeciwnicy. Po krótkiej wymianie ciosów rezygnujemy z dalszej walki uznając zwycięstwo przeciwnika. W walce czynny udział brali kibice Chrobrego, którym dziękujemy za wsparcie!
1 października 2006 – kl. okręgowa: Calisia Kalisz – Pogoń Nowe Skalmierzyce
Po kilku tygodniach chuligani ze Skalmierzyc mieli kolejna okazje do wykazania się, bowiem czekał ich mecz wyjazdowy z kaliską Calisią. Nikt za bardzo nie wierzył w to, by fani ze Skalmierzyc się pojawili, ale, jako że cuda się zdarzają postanowiliśmy kontrolnie wpaść na ten mecz. Ogółem jest nas około 50 osób, w tym również młodzi Kakaesiacy. Goście zgodnie z naszymi przypuszczeniami nie pojawiają się w Kaliszu. Wyczajamy jedynie 2 partyzantów, z którymi mała pogawędkę ucinają sobie nasi młodzieżowcy. O czym rozmawiali nie mam pojęcia, ale sądząc po ich minach z przebiegu rozmów na pewno byli bardziej zadowoleni niż 2 ze Skalmierzyc:) Więcej już nic się nie wydarzyło. Widać kolejny raz antysemici ze Skalmierzyc mieli ważniejsze sprawy na głowie niż przyjazd na jakiś tam mecz do Kalisza. Wykładnią do oceny siły danej grupy jest jak dotychczas pojawienie się jej w Kaliszu. Jak więc widać siła FC Ostrovii ze Skalmierzyc zbyt wielka nie jest. Nie ma ich jeszcze, co przekreślać, bowiem będą mieć jeszcze 2 okazje do pojawienia się w naszym mieście w tym sezonie (mecze z Prosną i Mosinianką), ale wątpię by je wykorzystali. Jak wszystko dobrze pójdzie to nasze drużyny spotkają się za rok a A-klasie:)